niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 10

- A co to? Pokój żalu? - Kamil, sorry, ale nie chce gadać. - Nie chcesz gadać już od kilku dni. Dzisiaj kolejne zawody. Włodzio cię szukał. Nie możesz olewać wszystkiego. Wywalą cię ze stażu. - No to niech wywalają. Nie obchodzi mnie to. - Wypad z pokoju na konkurs. Włodziu czeka na ciebie przed stanowiskiem komentatorskim. - To możesz mu powiedzieć, że nie przyjdę. - Milena, proszę cię. Przez ostatnie dni nie wychodzisz z pokoju, z nikim nie rozmawiasz. Chociaż powiedz co się stało, spróbujemy ci pomóc. Martwimy się. - Tak, tylko ta osoba co ma się martwić, ma mnie gdzieś. - Nie chce z nikim rozmawiać. Idź na konkurs, spóźnisz się. - Bez ciebie nie wyjdę. A uwierz, że jak nie pojawie się na belce startowej to nie tylko mój trener cię udusi tylko jeszcze dopadną cię moi fani. - Skromny jesteś. - Nie raz tak muszę. Mila, chodź. - Pod jednym warunkiem. - Jakim znowu? - Zaraz po zawodach wracam i zostawisz mnie.- Kamil myśli przez chwile. - Okey, ale jak będę na podium to pogadasz, jak nie ze mną to z Ewą. Umowa stoi?- Pokiwałam twierdząco głową. Coś czuję, że spotkam dzisiaj Ewkę... Wprawdzie dzisiejszy konkurs komentował z Włodziem Kuba, Szaranowicz chciał abym ja też była obecna. Wydaje mi się, że to sprawka Stocha. Ale na niego nie idzie długo się gniewać. Kuba był o wiele lepszym stanie ode mnie. Próbował rozmawiać z Patrycją, co mu się udało, chociaż większość tych rozmów kończyła się kłótnią. Doszli do porozumienia i zostali... przyjaciółmi. Mam nadzieję, że jeszcze potoczy się to inaczej. Patrze na Kubę, który żywiołowo komentuje konkurs. Zasługuje na szczęście. Ważne, aby z Pati się ułożyło. Rozmawiałam z nią i stwierdziła, że jest w stanie mu wybaczyć, ale jest za wcześnie. Kamil, jak przypuszczałam, stanął na drugim stopniu podium. Wygrał Severin Freund. Po ceremonii dekoracji udałam się do pokoju, w nadziei, że umknę przed Kamilem. Udało mi się. Tylko jest jeden problem. Znalazła mnie żona Stocha... Poszliśmy do ich pokoju. Ewa zachęcała mnie do mówienia, a ja to obiecałam Kamilowi, jednak nie chciałam do tego wracać. I tak też powiedziałam Ewie. Zrozumiało to. Udało jej się przekonać mnie do wychodzenia z pokoju, kontaktu z innymi skoczkami. Postanowiłam, że nie będę się nad sobą tak rozczulać, bo co to da? Jaka i tak się nie odezwie. Odłożę tą sprawę na półkę i zajmę się stażem. Przyjechałam się tu uczyć, a nie zajmować skoczkami. Tak, zostawię to. Wychodząc od Ewy wpadłam na Stefana Krafta. - Sorka, nie zauważyłem cię.- Aham... Czy to nie ja powinnam przeprosić?- Co tam u ciebie?- Spojrzałam na niego, chyba zbyt agresywnie.- O matko, przepraszam. Głupie pytanie. - Chwila ciszy. Stefcio zabawnie zmarszczył brwi.- Idziesz ze mną? - A gdzie się wybierasz? - Do pokoju. Michi się ucieszy. W końcu będzie mógł z kimś normalnym porozmawiać. - zaśmiałam się. Ruszyliśmy do królestwa chłopaków. Michael leżał na łóżku z gołą klatą. - Przyprowadziłem gościa, więc byś mógł się ubrać. - Ale, Milenka, powiedz, że mam niezły kaloryfer- uśmiechnął się przyjaźnie. - Ależ oczywiście- Uśmiechnęłam się szeroko. Michi, zadowolony z mojej odpowiedzi, wstał i założył koszulkę. - Czuj się jak u siebie. Może obejrzymy film. Co wy na to?- Stefan odwrócił się od telewizora i spojrzał na nas pytająco. - Jasne, czemu nie?- Usiadłam na fotel. I przyglądałam się chłopakom. Oboje umięśnieni, jak na sportowca przystało. Stefan ze skupioną miną wybierał ekranizację, a Michael składał rzeczy. Najlepsi przyjaciele. Słodko. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Czujący się dobrze w swoim towarzystwie. - Słyszałem, że zapowiada się impreza!- Do pomieszczenia wpadł Gregor. - A impreza beze mnie to nie impreza. - Oczywiście, Greg. Jesteś mile widziany. - Kraft teatralnie przewrócił oczami. Nie ukrywając rozbawienia. - Cześć Mila. - Hejo. - Jak leci? Wiecie słyszałem ploteczkę, że jeszcze przyjdzie kilka osób. - A po cholerę?- Zdziwił się Michi. - Matko, człowieku, w którym ty świecie żyjesz? Na spotkani. - Ale nie ma żadnej imprezy!- zezłościł się Haybeck. - No i co z tego? Ludki przyjdą i będzie fajnie- mimo woli głośno się roześmiałam. Austriacy spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. A ja nie mogłam przestać się śmiać. Tak, to jest dziwne. Ale tego potrzebowałam. Po nie przespanych, przepłakanych nocach śmiech pomoże. Zgodnie z zapowiedzą Gregora, przyszło jeszcze jakieś dziesięć osób. W tym Andi Wellinger, Johann, Phillip i Jaka... Hvala usiadł w drugim kącie pokoju jak najdalej ode mnie. Nie chciałam go widzieć. W trakcie oglądania filmu śmiałam się najgłośniej ze wszystkich, śmieszył mnie nawet nie zabawny moment. Nie którzy ( wszyscy ) patrzyli na mnie jak na naćpaną. I taka się czułam. Jak nie normalna. Fajnie było. Inna rzeczywistość. Przez ten czas , dzięki Stefanowi, nie byłam smutna ani przygnębiona. Można by powiedzieć, że byłam sobą. Wesoła, uśmiechniętą, pogodną dziewczyną. Taką mnie znali i lubili. Do czasu kiedy pojawił się w moim życiu Jaka. Nie mogę powiedzieć, że nie czuję się przy nim szczęśliwa. To kłamstwo. Ale ile to trwało? Trzy tygodnie? I co teraz jest? Zranienie, kłótnia, nie wytłumaczona sytuacja, nie porozumienie, ból. Czy było warto? Nie wiem. Nie wiem... Czy można to nazwać miłością? Myślę, że tak. To nie było zauroczenie, jakie zdarza się często, nie. To coś więcej niż przyjaźń. I muszę przyznać: to moja wina. Jaka nic nie zrobił. Przeze mnie się rozpieprzył nasz związek. Po stronie chłopaka leży wina, że nie chce porozmawia, unika mnie. Ale to ja... To przeze mnie. Czasu nie cofnę. Nie mówię, że tylko mi jest teraz ciężko. Znając Jake, on też to przeżywa. Nie piłby z byle powodu. Nie ryzykowałby kariery przez alkohol. Lecz robi to z mojego powodu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybym zniknęła z jego życia. Zacząłby skupiać się na skokach. Wracam do pokoju, gdzie jest też Kamil. - O, wróciłaś. - Jak widać- uśmiechnęłam się. - Ja uciekam. Do zobaczenia- i Kamila już nie ma. Patrzę pytająco na Kubę. Tylko wzrusza ramionami. - Co tam u was?- Pytam Patkę i Kubunia. Spojrzeli na siebie. - Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szanse.- Uśmiechają się szeroko, splatając ze sobą swoje palce. - AAAAAAA, to super.- Przytulam entuzjastycznie Patrycje, a później mojego przyjaciela. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Miałam dobry humor. Jestem uradowana tą nowiną. Szczęście się do nich zapukało. Poszliśmy spać po północy. To był męczący dzień, pełen wrażeń. * Następny dzień* Po śniadanku, odbyły się kwalifikacje do konkursu. O 13:00 zaczęła się rywalizacja. Dzisiaj ja komentowałam. Druga seria zapowiadała się niezwykle zacięta. Przy skoku Kamila emocje wzięły górę, trochę mnie poniosło... - Trzymajmy kciuki za Kamila. Aby walczyć o podium musiałby skoczyć około 135 metrów. Dostał zielone światełko i ruszył. Obicie z progu i leci!!!- zaczęłam krzyczeć- Leć, Kamil leć! I taaaaak . Widzieliście ten skok?! I jeszcze telemark. Uśmiech Kamila jest bezcenny. Jak on się cudownie cieszy!!!!!!!! Noty wysokie. Pięknie, poprostu cudownie. Mistrz, prawdziwy mistrz. - W oku zakręciła mi się łza. - Jest pierwszy, jest pierwszy!!! Gratulacje dla Kamila ! Tak to mniej więcej było. Po wygranej Kamila, po ceremonii dekoracyjnej poszłam znaleźć Kubę. - No, no. Milena nie wiedziałem, że potrafisz tak świetnie komentować mój skok. - Dzięki - powiedziałam onieśmielona. Kamila odciągnął jakiś dziennikarz, a ja udałam się dalej na poszukiwania. Zauważyłam Jake i w jednej chwili podjęłam decyzję. Pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. - Jaka, możemy porozmawiać.- Spojrzał na mnie wyraźnie nie zadowolony i zdziwiony. - Czego chcesz? - Tylko porozmawiać... - O czym ? - Czy już kiedyś nie było takiej sytuacji? - O tym filmiku, który dostałeś. - Skąd o tym wiesz? - Nie ważne. Chce to wyjaśnić... - A może ja nie chce? Czy kiedykolwiek pomyślałaś o mnie? Co?- spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.- Nie zawsze wszystko jest piękne. Łatwe. - Przecież wiem. Zawsze o tobie myślałam. Pozwól mi wyjaśnić. - Nie wiem czy chce tego słuchać. - Jaka, chodź przejdziemy się ok? - Pokiwał głową. - Pamiętasz jak się upiłeś? Kilka dni temu? - Tak, mniej więcej pamiętam - uśmiechnął się krzywo, a ja myślałam , że zejdę. Takiego pięknego uśmiechu nigdy nie widziałam. - Wtedy rozmawialiśmy. I - przełknęłam ślinę - wszystko sobie wyjaśniliśmy wiesz? - Kojarzę coś, że rozmawialismy, ale nie zbytnio wiem o czym- spojrzał na mnie pytająco. - Z tym filmikiem, to nie było tak. - I jeszcze raz od poczatku. Ze szczegółami opowiedziałam mu o szantażu Jakuba, o rozmowie z Kubą. I o naszej w parku. Zapanowała cisza. - Czyli co? - Nie rozumiem o co ci chodzi. - Milka - pierwszy raz od dawna, powiedział do mnie po imieniu. Jak mówi tylko on. Stanął na przeciwko mnie, zastępując drogę. - Nie wiedziałem. Wtedy jak rozmawialiśmy, mimo że byłem pijany , mówiłem prawdę. Kocham cię najbardziej na świecie. I jest mi głupio, że cię nie wysłuchałem, że uwierzyłem w te bzdury. Jestem ci winny przeprosiny i zrozumiem jak ich nie przyjmiesz. - Oszalałeś? - Spojrzałam na niego kpiąco. Chociaż byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. - Oczywiście cię przyjmuję- rzuciłam mu się na szyje. Jaka przyciągnął mnie do siebie. - Kocham cię, tak bardzo cię kocham. Te dni były najgorszymi dniami w moim życiu.- wyszeptał mi do ucha. ************************************ Witam, witam. Widzicie jak szybko przybywam z nowym rozdziałem? Ostatnio chce mi sie pisać xd.I jest mi przykro, że nie komentujecie.:( nie wiem czy wam się podoba czy nie. Czy wg ktoś to czyta. I nawet chciałam usunąć to opowiadanie... I jeszcze mogę to zrobić! Więc jak to czytacie zostawcie po sobie ślad, a mi będzie bardzo miło <3 Oglądacie skoki? Taaaak xd Kamil się rozkręca, jak reszta naszych skoczków. Trzymajmy za nich kciuki<3 I pamiętajcie : CZYTASZ - KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ :) Do następnego. Buźki:)

środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 9

* "Dawaj zawsze z siebie jak najwięcej. Trenuj, pracuj ciężko, a w przyszłości przyniesie to efekty" - Arkadiusz Gołaś* - Cześć.- Kuba wchodzi do pokoju, rzucając się na łóżko. - Hejo. I tak leżymy, nie odzywając się słowem. Taka braterska rozmowa. Patrzę w sufit. Każdy w swoim świecie, a jednak razem. Rozmowa dusz. W końcu milczenie przerywa Kuba. - Patrycja ze mną zerwała. - Że co?! Kompletnie mnie zaskoczył. Może żartuje? Ale przecież on w takich sprawach jest całkowicie poważny. Patrzę na niego. - Dlaczego? - A czy ja wiem? - Nadal uparcie wpatruje się w biały sufit, jakby tam szukał odpowiedzi- Tak wyszło. - Co ty gadasz? Jak tak wyszło? - No normalnie. Przyszła powiedziała, że z nami koniec i sobie poszła. To koniec rozumiesz?- Spojrzał na mnie z rozpaczą w oczach. - Kuba musisz z nią to wyjaśnić. Nie może z tobą tak po prostu zerwać, bez powiedzenia przyczyny. - Wiesz co? Ty chyba sama możesz zastosować się do tej rady! Gadałaś z Jaką? - Nie, ale... - Nie ma żadnego ale. Wstałam z łóżka. Przy drzwiach jeszcze się odwróciłam do mojego przyjaciela. - Nie rób tego błędu co ja i pogadaj z nią. Ubrałam kurtkę, szalik oraz czapkę. Słuchawki w uszy, dobra muzyka, spacer. Recepta na wszystko. Tylko gdzieby tu iść? Nie za daleko, aby się nie zgubić. Ale też nie tak blisko. Yyy. Zimno. Idę uliczką, myśląc o Jace, Kubie, Pati. Co się stało, że wszystko nagle zaczęło się sypać? Czy to coś ze mną jest nie tak? Zawsze chce wszystkim pomagać, a nie umiem rozwiązać własnych problemów. Jakuba Kota nie widziałam od dnia imprezy. Nie wiem czy się cieszyć czy zacząć obawiać się co on knuje. Idąc pustą ulicą zauważam znajomą sylwetkę. Aż za bardzo. Podchodząc coraz bliżej moje kroki są coraz mniej pewne, a oczom ukazuję się postać z butelką w ręku. Jest już trochę podpity. Drżąc staję przed osobą siedząca na ławce. - Cześć - ledwo wymawiam jedno słowo. Podnosi na mnie nie obecny wzrok. - Milka? - Tak, to ja. Co ty tu robisz? - Siedzę i myślę. - Mogę się przysiąść?- Patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem. Coś w wyrazie jego twarzy się zmieniło. Zrobił się czujniejszy. - Po co? - Chce pogadać. - Głos mi drży. Czemu to robię? Mogę po prostu odejść. A jednak coś mnie przyciąga do niego. - O czym? - Pijane osoby stają się jak dzieci szczere i nie obliczalne. - O nas. - Myślałem, że nie ma nas. Przez ciebie. - Jaka, proszę cię, powiedz co zrobiłam.- Usiadłam koło niego na ławce. - Nie udawaj niewiniątka. Ale wiesz co jest najgorsze? Nie to, że mnie zdradziłaś. Wcale nie. Że ci ufałem i kochałem. To było najgorsze.- Wziął potężny łyk z butelki. Zaczęły płynąć mi łzy. - Ja cię zdradziłam?- Zapytałam zdezorientowana. Nie przypominam sobie takiego zdarzenia. - Oj tak. - Wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w dal. - Jaka - głos mi się załamał. Wzięłam kilka głębszych oddechów i podjęłam próbę mówienia.- Powiedz mi o co chodzi. - Powiem ci. Wiesz impreza na serio była zajebista. Wyszłaś szybciej, a ja wróciłem. Balanga trwała do późnych godzin. Nie pamiętam dokladnie jak znalazłem się w pokoju, ale pewnie tylko kilka osób pamięta koniec biby. Rano dostaje wiadomość. Jakiś filmik. I nie uwierzysz kto w nim występował - zaśmiał się szyderczo. Teraz na mnie patrzył oskarżycielsko. A ja, jak idiotka , płakałam.- Tak, ty. We własnej osobie. Z Kubą. Nie Kotem. I ten tekst. "Kocham cię", tak to było to co zrujnowało mi życie. Zabawne jak te dwa słowa potrafią zniszczyć człowieka, a z drugiej stronu sprawić, że będzie najszczęśliwszy na świecie. Nie? Szok? To mało powiedziane. Szok i niedowierzanie. Lepiej. To nie możliwe. Skąd Jaka to wie? Kto mu przesłał filmik? Jedno jest pewne. Wyrwane z kontekstu, źle zrozumiane. Teraz mogę mu wszystko wyjaśnić. - Jaka, to nie było tak. - I zaczęłam opowiadać od chwili, gdy Jaka zostawił mnie przed hotelem. Jak Jakub mnie zaszantażował. Jak nie wiedziałam co robić. I w końcu jak rozmawiałam z Kubą, o tym wszystkim. - Wierzysz mi? - Nie wiem. Po Jakubie można się spodziewać wszystkiego. Nie sądziłem, że posunie się do szantażu. Że będzie chciał cie skrzywdzić. Milka, przepraszam. Matko, jak ja cię przepraszam - przytulił mnie mocno. A ja objęłam go jak najmocniej mogłam. Łzy zaczęły mi płynąć ze szczęścia i ulgi. Wtuliłam twarz w jego szyję. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi Jaki. - Milka, kocham cię najbardziej na świecie. Przepraszam, przepraszam... - Jaka, ja też cię kocham. Odsunął mnie delikatnie od siebie. Pocałował mnie najpierw w czoło, policzek aż w końcu odnalazł moje usta. Czułam alkohol. Ale to był Jaka. Mój Jakuś. Tak za nim tęskniłam. - Wracajmy. Przeziębisz się. I wróciliśmy, przytuleni do siebie, do hotelu. Przed drzwiami jeszcze raz mnie pocałował. * Następny dzień * Na śniadanie poszłam dzisiaj uśmiechnięta. Kuba marudził coś, że nie jest głodny, ale ja miałam za dobry humor by się z nim kłócić, więc wygnałam go z pokoju. Siadamy przy jednym stoliku, gdzie je również Patka. Zaczynamy rozmawiać, śmiać się. Nawet Kuba się uśmiechnął. Zauważam Jake idącego z Phillipem. Zachowuje się jakby mnie nie znał. Traktuje jak powietrze. Co jest? O co mu znowu chodzi?! Przechodzi obok z obojętną miną, może nawet z odrazą. Cholera. Co się stało? Po skończonym posiłku. Jaka się ulatnia. Postanawiam skorzystać z okazji i porozmawiać z Phillipem. Idę do jego pokoju. - Cześć wszystkim. - Phillip szykuję się do treningu. Oprócz niego w pomieszczeniu nie ma nikogo innego. - O hej. O co chodzi? Wiesz mam mało czasu. - pokazuje na torbę - zaraz mam terening. - Nie zajmę dużo czasu. Chciałam się tylko zapytać czy coś się stało z Jaką. - Oprócz tego, że go zdradziłaś? - Phillip, wczoraj rozmawiałam z nim. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. - Wczoraj? Wieczorem? Kiedy wrócił schlany? - A tak w ogóle czemu on pije? - Przez ciebie. Nie trudno się domyślić. - Ale ja z nim rozmawiałam.... - Ten idiota się upił i nic nie pamięta z wczorajszego wieczora. - Jak to? - Normalnie. Przykro mi. Ale wiesz co alkohol robi z ludźmi. Wybiegłam z pokoju. Jego słowa wciąż słyszałam w głowie. Nic nie pamięta z wczorajszego wieczora... ________________________________________________________________________________________________________________________________ Witajcie kochani. Na początku chce podziękować Patykowi. Za wsparcie, za to, że nie pozwoliła mi skończyć z tym blogiem, za to, że mogę do niej przyjść i zapytać o radę. Dziękuje też Paulinie, za każdy komentarz :) Dzięki dziewczyny!!! A co do rozdziału jak wam się podoba? Jakie są wasze odczucia? Piszcie w komentarzach :) Do następnego, buźki <3

środa, 2 grudnia 2015

Rozdział 8

*Jaka Hvala* - Kurwa, Jaka wyłącz to!- Drze się Phillip. - Łep mi pęka. Nie ruszam się. Naciągam kołdrę na głowę. - Do jasne cholery, idioto jak za sekundę tego nie wyłączysz, to oberwiesz! Niechętnie wyciągam rękę, aby zobaczyć kto się do mnie dobija i o tej porze. Mój wzrok musi się przyzwyczaić do jasności ekranu. Przez przypadek dotykam wyświetlacza. Słyszę głos Milki. O co chodzi? Dzwoniła do mnie? Odpowiada jej jakiś męski głos. Od razu siadam i patrzę na obraz, jaki mi się ukazał. Nie wierze. Przecież to nie możliwe... Ona by mi tego nie zrobiła. Przecież byliśmy szczęśliwy. Dlaczego mnie oszukała? Oglądam filmik jeszcze raz, i kolejny. Jestem przerażony. Całe moje życie padło. Gwałtownie staje z łóżka i w piżamie idę do pokoju naprzeciwko. Wkurzony otwieram z hukiem drzwi. - Co to ma do cholery znaczyć? Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że wszystko ci wolno? Że możesz robić co chcesz i rujnować innym życie? Po co? No po co? Nie musiałaś kłamać. Nie dawać nadziei, ale nie, ty wiesz lepiej! Kochałem cię, a ty mnie wykorzystałaś! Nawet wiązałem z tobą przyszłość, zależało mi. Ale teraz nie chce cię znać. Nie chce cię znać!- Ostatnie słowa nie brzmiały już ani tak pewnie ani nie byłem tak wnerwiony. To wszystko zaczyna mnie przytłaczać. Spojrzałem jeszcze tylko na Kubę. Patrzył na mnie zupełnie zdezorientowany. Na nią wolę nie...- Myślałem, że jesteś inny, ale ja dużo rzeczy myślałem. Jednak nie spodziewałem się, że nie potrafisz trzymać łap przy sobie od zajętych lasek. - Krzyknąłem. Odwróciłem się na pięcie i trzasnąłem drzwiami. Muszę się uspokoić. Wdech-wydech; wdech... Oparłem się plecami o ścianę. Oddychaj- rozkazałem sobie w duchu. * Milena* Z każdym jego słowem bolało coraz bardziej. Bardziej niż ból fizyczny, zadawany pięściami. Nie chce tego słuchać. Mam ochotę zakryć uszy dłońmi. Byle tylko nie słyszeć jego krzyku. To tak boli. Nie wiem o co mu może chodzić. Co zrobiłam nie tak? Chciałam go tylko chronić i co z tego wyszło? Kolejny cios prosto w policzek. W odruchu odchylam głowę do tyłu. Niech przestanie... Chce by do mnie podszedł do mnie, przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Tak się jednak nie dzieje. On krzyczy nadal, bez przerwy. Nie patrzy mi w oczy, tylko gdzieś obok. Może w czoło? Prosto w serce. Wszystko boli... Gdzie cisza, spokój? Zamknąć oczy, położyć się. Marzenia. Ostatni krzyk. Trzask drzwiami i cisza. Ja ją chciałam? Tak i to bardzo. Ale ona nie trwa długo. Już po chwili łzy wypływają z moich oczu. I znowu wrzask. Tym razem nie jego, nie. Tylko mój własny z serca, które dostało cios tak mocny, że to cud iż jeszcze bije i ma siłę na wydanie dźwięku tak potężnego. Nie mogę siedzieć, nie mam siły. Kładę się. Nie, moje ciało się kładzie. Moja dusza jest zbyt obolała by wykonać jakiś ruch. I tylko na jedno mnie stać. Na szeptanie imienia chłopaka, który mnie uszkodził psychicznie, zranił, połamał serce. Kuba coś mówi, Pati podchodzi i głaszcze po plecach. Nagle, nie wiadomo skąd, siły mi powracają. Gwałtownie wstaje i wybiegam z pokoju. Chce być sama! Z siłą wpadam na kogoś. Nie interesuje mnie kto to jest. Biegnę dalej. Przez łzy pole widzenia jest zamazane. Ktoś łapie mnie za ramię. Odwrócił w swoją stronę. Zobaczyłam zdziwioną Kamila Stoch. Nie wiele myśląc wtuliłam się w niego. - Co się stało?- Zapytał zatroskany. Pokręciłam głową. - Chodź opowiesz mi.- I poszliśmy. Skoczek mnie podtrzymywał. Zauważyłam Kubę i Pati stojących przy drzwiach. Wraz z Kamilem weszłam do jego pokoju, gdzie Ewa oglądała jakiś film. - O cześć, skarbie...- dopiero po chwili mnie zauważyła. Ale ja chciałabym być niewidzialna. Uśmiechnęła się do mnie miło.- Witaj, przepraszam nie zauważyłam cię. -Nic się nie stało - odpowiadam schrypniętym głosem. Ewa podchodzi do mnie i się przedstawia. Również mówię jej jak się nazywam. - Milena chciała z kimś porozmawiać, więc zaprosiłem ją do nas.- Ja chciałam porozmawiać? Ta rzecz jest ostatnia na liście pt. " ja chce". Ale nic nie powiedziałam. -Jak wam przeszkadzam to może wyjdę. -Nie, no co ty- odpowiedziałam cicho. Jestem zmęczona. - Chyba mogę wam ufać, nie? - No, jasne. Opowiadaj co się dzieję. Usiedliśmy wszyscy na łóżku. Zaczęłam mówić. Od początku. Z każdym słowem przyśpieszałam swoją wypowiedź. Aby tylko już mieć to za sobą. Nie wiem czy coś z mojej paplaniny zrozumieli, ale wyrzuciłam to z siebie. Znowu płacze. Nie mogę powstrzymać łez. Kamil i Ewa słuchają w skupieniu, nie przerywając. Jestem im za to wdzięczna. Ból, jaki czułam na początku trochę zelżał. Jakby stwierdził, że zrobił swoje i udał się na poszukiwanie innej ofiary. Gdy skończyłam Ewa mnie przytuliła i powiedziała, że wszystko się ułoży. Uwierzyłam jej. Nawet taki głupi tekst pomaga. Na chwile, ale pomaga. Płacz mnie wykończył i w końcu zasnęłam. Zapomniałam o bólu, chociaż na kilka godzin. *** Obudziłam się, gdy za oknem było ciemno. W pokoju nie ma żywej duszy. Wychodzę na korytarz. Cisza. Postanawiam wsiąść prysznic. Biorę pierwsze lepsze ubrania i udaje się do łazienki. Pól godziny później ubieram się w dżinsy i jakiś T-shirt. Włosy wiązie w kok. Wychodzę z pomieszczenia. Nie ma Kuby ani Patrycji. Nie myśleć. Idę do pokoju obok. Pusto. No trudno. Nie myśleć. Łatwo powiedzieć. Wracam do pokoju, kładę się i puszczam muzykę. Zamykam oczy i staram się nie myśleć.... * Kuba* - Kuba!- ani chwili spokoju. Ściągam słuchawki i niechętnie siadam na łóżku. Pati wpada wściekła i staje przede mną w pozycji bojowej. -Co jest? - I ty mnie się jeszcze głupio pytasz co jest? - Tak, bo zbytnio nie wiem o co się tak wściekasz. - Z nami koniec- wali prosto z mostu. Co? Wstaje z pozycji siedzącej. Jestem od niej wyższy o głowę, więc stojąc przed nią wygląda jak kruszynka. - Głuchy jesteś? - Ale dlaczego? Co zrobiłem? Zapomniałem o urodzinach czy coś? - Nie, ty idioto! Myślałam, że jesteście tylko przyjaciółmi... - Kto my?- przerwałem jej. - Ty i Milena. Tak przynajmniej zapewnialiście. A tu co się okazuję? Że jest to coś poważniejszego! - O czym ty do cholery mówisz?! - Kocham cię. Ja też cię kocham- starała się udawać Mile i mnie. Nie mogę w uwierzyć. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię - perfekcyjnie odczytuje moje miny. I nie wiem o czym mówi. - Yyy, nie wiem... - Nie chce mi się z tobą gadać. Nienawidzę cię, wiesz? I jeszcze jedno. Nie patrz na mnie, nie odzywaj się do mnie, nie myśl o mnie. Jasne? Nie chce mieć nic z tobą wspólnego. I wyszła. Siadam na skraju łóżka i chowam twarz w dłoniach. Chyba już wiem o co chodzi. Tylko skąd, jak i dlaczego Pati się o tym dowiedziała. A raczej od kogo. Mniejsza o to. Muszę iść jej to wytłumaczyć. Źle to zinterpretowała. ########### Witajcie:) Jak rozdział? Jestem przybita, smutna ... Więc jest taki rozdział. Akcja się zaczyna. Swoje opinie zawsze są mile widziane w komentarzach :) Oglądaliście skoki? Ja tak. Już w sobotę kolejny konkursik, czekam <3 Buźki i do następnego. CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ XD

piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 7

Za chwilę koniec kolejnego konkursu. Zapowiada się, że Jaka będzie na najwyższym miejscu w PŚ od dawna. Komentując zawodu, z Włodziem, nie zapominam o tym wspomnieć. Tak jak myślałam, tak się stało. Wygrał Kamil, co nikogo nie zdziwiło. Na drugim miejscu podium uplasował się Gregor Schlierenzauer, co zaskoczyło chyba wszystkich. Po ostatnich słabych skokach nikt się nie spodziewał, że powróci dawny Schliri akurat dzisiaj. Brązowy medal dla Stefana Krafta. U Austryjaków zapowiada się niezła imprezka. Postanowiłam, że medalistów znajdę później i im pogratuluje. Pewnie teraz koło nich są tłumy. Udałam się na poszukiwania Jaki. Po krótkim czasie udało mi się go wypatrzyć. Podchodzę do niego. - Nieźle Hvala- chłopak obejmuje mnie w pasie. - Nieźle? Nawet piękna komentatorka mi pogratulowała. A to słyszała cała Europa. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Nie wiem czy ją kojarzysz. Ale powiem ci w tajemnicy, że się w niej zakochałem. - Naprawdę? Niesamowita historia. Jaka przyciąga mnie bliżej do siebie. Nasze twarze dzielą centymetry. Już prawie nasze usta się dotykają. Patrzę w te piękne oczy, w które mogłabym wpatrywać się godzinami, latami. Co on we mnie widzi? Nigdy chyba tego nie zrozumiem. A może to jedna wielka pomyłka? Może to sen? Przecież to niemożliwe, że stoję tak blisko takiego chłopaka. To byłby cios nie do zniesienia, gdyby Jaka nagle zniknął z mojego życia. Ja go kocham... - Przepraszam. Czy może pan powiedzieć kilka słów do naszej gazety?- pyta dziennikarze, który nie zauważalnie podszedł do nas. Odsuwam się delikatnie od Jaki. - Idź. Spotkamy się później- uśmiecham się słabo. Ruszyłam w stronę miasteczka skoczków. Choć wokół leży śnieg jest ciepło, a promienie słoneczne ogrzewają zaczerwienione policzki od wiatru. Zapowiada się miłe popołudnie. Jak Stefan z Gregorem zaszaleją i zrobią bibe, zapraszając cały hotel będzie zabawnie. Ich imprezy zawsze są najlepsze. Ciekawe co wymyślą tym razem. Siadam na schodach do domku Polaków. A tak w ogóle to gdzie podziewa się Kubas... Czy bym pomyślała, że kiedyś będę tu gdzie jestem? Oczywiście, nie. I to właśnie jest cudowne. Niespodzianka jaką dostajemy od życia. Nawet nieświadomie dążymy do spełnienia swoich marzeń. Pamiętam jak zaczynałam. Nie byłam pewna gdzie zabierze mnie los. A jednak jestem tu gdzie zawsze chciałam być, z ludźmi, których zawsze chciałam poznać. - Mogę się przysiąść?- podnoszę głowę. - Jasne. - Kamil- uśmiecha się. Chyba zaraz padnę... - Milena- odwzajemniam gest. - Jak ci się tu podoba? - Supcio. Atmosfera, ludzie, otocznie. Autorytety, idole- spojrzałam na niego znacząco- to działa na wyobraźnie. - Kamil roześmiał się. - Zgadzam się z tobą. - Jezu, miałam do ciebie później podejść. Idiotka ze mnie, całkiem zapomniałam. Gratuluje wygranej. - Dzięki- uśmiecha się promiennie. - Stefan ze Gregorem wyprawiają imprezę po kolacji. Wybieramy się do klubu. Idziesz z nami? - Jasne. Wpadne z Jaką. - Dobra, ja musze lecieć. Ewa pewnie czeka. - Pozdrów ją ode mnie.- I odszedł. Ruszyłam w kierunku hotelu. Skoczkowie jeszcze udzielają wywiadów, rozdają autografy. Nikt nie myśli o powrocie do budynku. Nagle ktoś zakrył mi, od tyły, oczy. - Zgadnij kto to?- Jak ja mogłam tego głosu nie rozpoznać... - Yyy no nie wiem. Święty Mikołaj? - Jaka odwrócił mnie w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. - Udzieliłeś wywiadu do gazety " największe ciacha w Słowenii"? - Tylko w Słowenii? Ja od razu idę do gazety na cały świat- uśmiechnął się. Przytuliłam się do niego. A on objął mnie mocno ramionami. - Idziemu na impreze do Stefana i Gregora? - Możemy iść. Po chwili wróciłam do swojego pokoju. - Tu jesteście. Myślałam, że was ktoś porwał. - Bardzo śmieszne- Kuba zrobił urażoną minę. - Odpoczywamy po ciężkim dniu. - Leżenia na kanapie? - Masz jakiś problem? - A ty masz? - Ja nie mam, ale ty najwidoczniej masz.- Ta na pewno, a ziemia jest płaska. Położyłam się na swoim łóżku wzięłam słuchawki i włączyłam piosenkę. - Mila nie obrażaj się. - Tak, cały Kuba. - Na nikogo się nie obraziłam. Okey? - Na pewno? Wiesz przecież... - Tak, wiem. Mogę zawsze na ciebie liczyć. Dzięki. O godzinie 19:00 do naszego pokoju wbił Stefan z nierozłącznym Michim. - Drogie dzieci- zaczął przemowę Michael- za 10 minut w holu zbieramy się na wyjazd do klubu. Z okazji, że ten oto pan- wskazał Krafta- szalał dziś na skoczni. Nie może was zabraknąć. - Uśmiechnął się szeroko i opuścili pokój. Stwierdziłam, że bez sensu jakoś szałowo się ubierać, więc założyłam jeansy oraz bluzkę z krótkim rękawkiem. Gotowa zeszłam do miejsca zbiórki. Kubas z Patrycją zostali jeszcze u góry, nawet ubrać się nie potrafią. Znalazłam Jake i do niego podeszłam. Pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się lekko. Chciało mi się SPAĆ. Nie czekając dłużej niż to zapowiedzieli chłopacy ruszyliśmy do klubu. Mieliśmy zarezerwowane kilka stolików. Usiadłam przy jednym z Jaką, Pati, Kubasem, Phillipem i Johannem. Impreza zaczęła się na dobre, gdy połowa z towarzystwa była już nieźle wstawiona. Ja nie piłam, Jaka, ku mojemu zaskoczeniu, też nie wypił za dużo. Potańczyliśmy chwile i postanowiłam wrócić do hotelu. Jaka odprowadził mnie do wejścia naszego tymczasowego pobytu i wrócił do klubu. Ruszyłam w stronę pokoju. W chwili, gdy już byłam blisko pomieszczenia, ktoś przycisnął do ściany. Zaskoczona, uderzeniem w plecy, straciłam na chwile dopływ tlenu. - No i co teraz? Twojego kochasia nie ma- Mogłam się domyślić, że to Jakub Kot. Ale skąd wiedział, że wrócę szybciej, i że wrócę sama?- Pogratulowałaś mu wyniku? A do mnie nie przyszłaś. Taka jesteś? - O co ci chodzi?- Wyszeptałam przerażona. - Nie udawaj, że nie wiesz. Chcesz by twój chłoptaś stracił tą swoją ładną mordę? - O czy ty do cholery mówisz?- z jego oczu biła nienawiści, złość i zemsta. Bałam się go jak nikogo innego, przerażał mnie samą obecnością, A teraz stoi tak blisko. - Nie sądziłem, że jesteś aż tak głupia. Twój chłoptaś pożałuje, że ze mną zadarł. Ale znaj moje dobre serce. Możesz go od tego uwolnić. Pod jednym warunkiem. - Jakim? - przełknęłam ślinę. - Będziesz robiła co ci karze. Rozumiesz? Inaczej,ten skurwiel pożałuje, że się urodził - wysyczał. - Wiesz co? Dam ci czas do jutra. Na podjęcie decyzji. I ani sekundy dłużej- krzyknął.Popchnął mną mocniej o ścianę. I odszedł. Jak sparaliżowana stałam w miejscu. Łzy same zaczęły płynąc mi po policzku. Ruszyłam w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Rozpłakałam się na dobre. Nie mogła powstrzymać łkania. Co ja mam zrobić? Płakałam w poduszkę ze strachu, przerażenia. Muszę chronić Jake za wszelką cenę. Ale skąd mogę wiedzieć czego będzie chciał ode mnie ten debil. Nowa fala łez zalała moją dusze. Co mam zrobić? Jednego jestem pewna on nie odpuści. Wróci jutro. Co znowu wpadnie mu do tego łba? Co jeszcze wymyśli? Dlaczego to mi się przytrafiło? Muszę wymyślić sposób, aby chronić Jake. Tylko co? Muszę zgodzić się. Jaka jest najważniejszy. Co ja mam do stracenia? Nic. On? Wszystko. Nawet nie wiem, kiedy wśród łez, bólu zasnęłam. Obudziłam się dwie godziny później. Kuba, Pati spali, a ja znowu zaczęłam płakać. Wydarzenia z poprzedniego dnia uderzyły mnie z podwojoną sią. Nawet boję się wyjść z pokoju. Mam nadzieję, że Jaka wrócił cały i zdrowy do swojego pokoju. Jezu, co ja mam robić? Znowu zaczęłam płakać. Poszłam do łazienki. Nie chciałam spojrzeć w lustro, ale ciekawość zwyciężyła. Jak ja wyglądam?! Podkrążone, czerwone oczy. Jak potwór. Może właśnie nim jestem? Bo co za idiotka narażałaby swojego chłopaka na takie niebezpieczeństwo. Wzięłam szybki prysznic założyłam dresy. I musze z przykrością stwierdzić, że to nie pomogło. Nadal wyglądam przerażająco. Wróciłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą i spojrzałam w okno. Na dworze jeszcze było ciemno. Nie chce, aby zaczynało robić się jasno. To by oznaczało decyzję. Moją decyzję. Albo ochronie go przed nim albo nie. Proste. Kolejne łzy nadpłynęły mi do oczu. - Mila- odezwał się zaspany Kuba. Wystraszył mnie. Teraz każdy szmer mnie przeraża. Szybko próbowałam otrzeć łzy, które nie chciały odejść.- Ktoś godzina? - 7:00- odpowiedziałam słabym głosem. - Milcia co się stało - Kuba zawsze umiała w magiczny sposób wyczuć kiedy coś jest nie tak. Usiadł koło mnie. Odwrócił moją głowę w jego stronę.- Mila czemu płaczesz? - Wcale nie płacze. Coś wleciało mi do oka.- Nie chciałam obarczać go swoimi problemami. - Milena, nie kłam przecież widzie, że coś jest nie tak. Coś z Jaką? - W pewnym sensie. Ale już ci mówiłam, że sobie poradzę. - Walczyłam sama ze sobą. Z płaczem i przerażeniem. Chciałam mu wszystko powiedzieć. Zrzucić to z siebie. - Mila mów dalej co się dzieję! - Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. - Milena, matko, co się stało? - Nie mogę, nie dam rady. Rzuciłam mu się na szyje. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż przed chwilą. Kuba pogłaskał mnie po plecach- mów co się dzieje. - Nie mogę. Nie mogę jeszcze jednej osoby narażać na niebezpieczeństwo. - Milcia, spokojnie. Jak kolejnej? Na jakie niebezpieczeństwo?- Kuba mówił łagodnym, uspokajającym tonem. - To wszystko przez niego... - Przez kogo? - Kubę. On... Chce pobić Jake. Przeze mnie. Nie mogę... - Mila powiedz od początku. Dobrze? - pokiwałam twierdząco głową. I wszystko mu powiedziałam. Nadal płakałam mu w ramię. Im dalej byłam z opowieścią tym mocniej leciał mi łzy. - Milena, dobrze, że mi powiedziałaś. Wymyślimy coś. Możemy pójść do Maćka. Przecież to jego barat, chyba ma na niego jakiś wpływ. - Kuba od razu zaczął myśleć co by można zrobić. - Ale Kuba, to nic nie da. On dzisiaj wróci. I będę musiała mu powiedzieć co zdecydowałam. - Damy radę. Mam numer do Maćka, wiec nawet z pokoju nie będziemy musieli wychodzić. On nie może cie do niczego zmusić, rozumiesz? Do niczego- Kuba mocniej mnie przytulił. W takich chwilach zawsze mogłam na niego liczyć. Jestem mu za to wdzięczna. Do końca życia. * perspektywa Kuby Kota* Wszyscy mówili, że jestem urodzony w czepku. Czy jakoś tak. Mniejsza z tym. Właśnie miałem iść do tej Mileny. Otwieram drzwi do jej pokoju i słyszę ciekawą rozmowę. Od razu wpadam na świetny pomysł. Plus XXI wieku. Zawsze przy sobie mam telefon. Otwieram troszkę szerzej drzwi. I zaczynamy zabawę. - Dzięki Kuba. Jesteś wspaniały. - Wiesz, że zawsze ci pomogę. - Kocham cię - uuuuu. Jestem wygrany. Tego dowodu niczym nie można zbić. - Ja też cię kocham. - Jak pięknie. Sama podłożyła pod siebie bombe. I wszystko nagrane. Wyśmienicie. Teraz tylko wysłać do tamtego, jej kochasia popierdolonego. I wszystko pęka jak bańka mydlana. Ale ja jestem genialny. - Prześpij się jeszcze - no daj jej całusa. Jak się tulicie już mam. - Jesteś najlepszym przyjacielem - tak, tak. Tego nie dodamy. Wszystko ładnie, pięknie. Oo kocham cię. Aż rzygać się chce. Zamykam drzwi. ************* Jak obiecałam tak jest. Kolejny rozdział przed konkursem! Trochę smutny.. Wiem. I to przed zawodami. Dzisiejsze kwalifikacje odwołane, mniemy nadzieje, że jutrzejszy konkurs się odbędzie... Aaa jejku jakie we mnie emocje siedzą. Już nie mogę się doczekać! Kocham to. A to juz jutro<3 A co do rozdziału... Jak Wam się podoba? Opinie piszcie w komentarzach:) CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ :) Miłego weekendu i oglądania konkursów <3 Pozdro, buźki, do następnego :) papa xd

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 6

Jakub Kot miał racje. Wieści tutaj szybko się rozchodzą. Na drugi dzień już wszyscy wiedzieli. Zaczęły się, niewiadomego pochodzenia, wycieczki. Pierwsi do mojego pokoju zawitali Stefan Kraft i Michael Hayboeck.
- Witajcie złotka - wykrzyknął od progu Michi. - Co tam u was? Jakieś ciekawe nowinki - szczerzył się niewinnie. Chociaż i tak każdy wiedział o co chodzi.
- No, no czekamy- dorzucił Stefan, który też wyglądał na nadmiernie uśmiechniętego. Co oni brali w tym swoim pokoiku?
- A szczerze... Tylko nikomu nie mówcie - powiedziałam tajemniczo, a chłopcy przysuneli się, aby lepiej słyszeć - Za chwilę wychodzę.
- Gdzie? Na randkę?
- Na zajęcia z Włodzem- ledwie powstrzymywałam śmiech.
- Ahaaa- mruknęli rozczarowani- A co tam u Jaki? - Stefan postanowił zakończyć zabawę w zgadywanki.
- Z tego co wiem wszystko w porządku - odpowiedziała równie rozbawiona Pati.
- A wiecie przypadkiem czy ma jakąś dziewczynę? - zapytał szeptem Michi.
- No wiesz my nie chcemy snuć ploteczek. Może będzie lepiej jak pójdziecie do niego i się po prostu zapytacie. - Michi ze swoim przyjacielem niezadowoleni z nie uzyskania informacji wstali.
- Tak zrobimy. - Michi, kiedy przemyślał sprawę chyba stwierdził, że to nawet dobry pomysł. Kuba, Pati i moja osoba poszliśmy za nimi.
Bez pukania Stefan gwałtownie otworzył drzwi.
- Witajcie przyjaciele.
- Stefan czego tyś się nałykał?- Forfang od razu zauważył podejrzane zachowanie Krafta.
- JA? Przecież jestem grzeczny, nigdy nie zrobiłem niczego głupiego - powiedział słodko chłopak. Ale każdy wiedział, że trochę głupot w życiu zrobił. Zabawne jestem tu dopiero 15 dni a jestem nawet nieźle o wszystkich poinformowana.
- Czego szukasz w naszych skromnych progach?- zapytał Phillip.
- Przyszliśmy się zapytać co u was słychać.
- Sprostowanie oni- pokazałam na Michaela i Stefana - przyszli sie o coś spytać.
- Zamieniamy się w słuch.
Stefan spojrzał na Michiego. On tylko kiwnął głową by mówił dalej.
- Więc... - Kraft rozejrzał się po pokoju- Jaka masz dziewczynę?
Hvala zakrztusił się wodą, którą właśnie pił.
- Co?
- Głuchy jesteś? Nie możesz normalnie odpowiedzieć - zirytował się Krafcik.
- A co was to obchodzi?
- Niby nic, ale wiesz słyszy się różne plotki, pogłoski. A my nie jesteśmy tacy co w nie wierzą, więc postanowiliśmy spytać.
- Tak, mam dziewczynę.
- Oooooooo, nasz mały chłopaczek Jaka ma dziewczynę. - Nie mogłam dłużej powstrzymywać się od śmiechu. Roześmiałam się tak głośno, aż biedny Michi podskoczył.
- A ona z czego tak się cieszy? - zapytał zdezorientowany Stefan.
- Bo tak się składa, że to właśnie Milka jest moją dziewczyną.
Taką ciszę, jaka zapanowała, chciałaby mieć nauczycielka od biologii na lekcji. Stefan spojrzał najpierw na mnie, a następnie na Jake, czy przypadkiem nie żartuje. Hvala miał całkiem poważną minę. Michi podszedł do mnie i objął ramieniem.
- Gratuluje Mila. I tobie Jaka tez oczywiście. Moim zdaniem, jak oczywiście mogę je wypowiedzieć, pasujecie do siebie.- Michael cmoknął mnie w policzek.
- Macie jeszcze jakieś pytania, bo jak nie to byście mogli już sobie iść.
- Jasne, już nie przeszkadzamy.
Cała gromada wyszła na czele szedł Kuba z Pati, a za nimi Austriacy, szepczący sobie coś do ucha. Pożegnałam się z Phillipem oraz Johannem. Chciałam dać buziaka Jace, ale on się uchylił. O co mu chodzi? Zrobiłam coś nie tak? Wzięłam go za rękę i pociągnęłam do drzwi. Chłopak niechętnie ruszył za mną do wyjścia.
- O co chodzi? Jaka? - zapytałam z troską.
- O nic- Słoweniec unikał mojego wzroku.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Co to miało być z Hayboeckiem? - Chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Co z nim? Chodzi ci o ten głupi pocałunek w policzek? - Jaka nie odpowiedział oraz wrócił do unikania mojego wzroku. - Jaka, kochanie, przecież to nic. Nie rozumiem o co chodzi.
Jaka wbił wzrok w moje oczy, jakby chciał z nich wyczytać czy nie ściemniam.
Przytuliłam się do niego. Nie odepchnął mnie, tylko mocniej objął ramionami. Staliśmy tak naprawdę długo. Po nieokreślonym bliżej czasie usłyszałam czyiś śmiech. Odsunęłam się niechętnie od Jaki. A moim oczom ukazał się nie kto inny niż Jakub Kot.
- Jak słodko, chyba zaraz się zżygam.
- Odwal się co? Nie masz nic innego do roboty tylko nękać innych?
- Tak się składa, że mam chwilę wolnego. - Jakub uśmiechnął się złośliwie.
- Czy przypadkiem nie mówiłem ci już, że nie masz własnego życia i wtrącasz się w innych?
- Chyba coś wspominałeś. Ale wiesz nie słucham takich nic nie znaczących ludzi- roześmiał się szyderczo.
Jaka był gotowy się bić. Ledwo go powstrzymałam. Na szczęście z pokoju wyszedł Kuba.
- Jaka możemy chwilę porozmawiać?- powiedział niewinnie, jakby nie wiedział co się tu działo chwilę temu.
- Jasne.
I odeszli, nie podarowując ani jednego spojrzenia Jakubowi.
- Dzięki stary.
- Nie ma sprawy. Masz u mnie dług.
***
Wieczór zapowiadał się spokojnie. Bez żadnych różnego rodzaju zajęć. Właśnie zapowiadał się...
- Proszę o chwilkę uwagi! - Łukasz Kruczek uciszył towarzystwo jakie zebrało się na kolacji- Dostałem propozycję.
- Czy na pewno chce, trener, powiedziec to wszystkim? - zapytał zaniepokojony Piotrek Żyła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Oczywiście. Wracając do tematu. Za 30 minut spotkamy się w sali kinowej i będziemy oglądać filmy. - przez jadalnie przeszły szepty. - można wziąć cos do jedzenia,picia i co tam jeszcze chcecie.
Trener skończył swoje przemówienie. No pięknie, a już myślałam, że dzisiaj się wyśpię. Wróciłam do pokoju z Pati.
- No to co bierzesz?- zapytałam dziewczyna.
- Poduszkę.
Pati wybuchła śmiechem. Chwile później udaliśmy się do umówionego miejsca. Zauważyłam Jake, który dał mi znak abym usiadła przy nim. Zapytałam Patrycji czy idzie ze mną. Koleżanka sie zgodziła i razem ruszyliśmy do chłopaka.
- Cześć - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Wiesz co będziemy oglądać? - zobaczył moją poduszkę i zaczął się śmiać.
- O co ci chodzi- udawałam obrażoną, choć mi też chciało się śmiać.
- Nie no o nic. - uśmiechnął się szelmowsko.
Oparłam głowę o jego ramie, objęłam rękami poduszkę, nogi podciągnęłam do brzucha. I udałam się w krainę Morfeusza.
***
Na początku nie miałam pojęcia gdzie jestem. Jak przez mgłę pamiętam co działo się wczoraj wieczorem. Podniosłam powieki. O jestem w swoim pokoju.
- Dzień dobry Mila.- Przywitałam mnie promiennie Pati.
- Cześć.
- Chcesz iść na spacer po okolicy?
- Czemu nie? Tylko najpierw się ogarne.
Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam długi prysznic. Następnie ubrałam jeansy, t-shirt oraz bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
- To co idziemy?- Pati siedziała na łóżku i pisała coś na telefonie.
- Idziemy- uśmiechnęła się przyjaźnie. Patrycja to fajna dziewczyna. Dobrze, że Kuba ją ma.
Gadamy tak o wszystkim i o niczym, gdy nagle Pati zmienia temat.
-Jak ci się układa z Jaką?
- Wręcz wspaniale. A dlaczego pytasz?
- Tak po prostu. A kochasz go?- dodała po chwili milczenia. Zastanowiłam się chwilę.
- Tak, kocham go.
- Skąd wiesz, że to miłość ? Że to właśnie on i że na niego czekałaś - wyrzuciła jednym tchem.
- Po prostu wiem. Kiedyś mama mi powiedziała, że to się czuje. Pamiętam jak mnie to wkurzyło. Skąd się to czuje? Ale wiesz co? Miłość to trudna sprawa. Raz jest dobrze, a za chwilę nie. I miłość jest wtedy, gdy mimo wszystko nadal zależy ci na drugiej osobie. Jej szczęście jest ważniejsze niż twoje własne.
- I to właśnie czujesz do Jaki?
- Tak, właśnie to czuje. I jeszcze więcej. Nie potrafię opisać tego słowami - powiedziałam z uśmiechem- Pewnie wydaje ci się, że mówię jak jakaś głupia nastolatka co?
- Nie, wcale tak nie myślę.
- A jak jest pomiędzy tobą a Kubą?
- Okey. Zależy mi na nim. Tylko boję się, że zrobię coś źle, powiem coś nie tak. On się obrazi i nie będzie chciał mnie znać.
- Jak znam Kubę, bez wyjaśnienia nie odejdzie. Wiec zawsze jest szansa. Widać, że mu na tobie zależy. Nie przejmuj się tak. - Uśmiechnęłam się do niej.
~~~~~~~~~
Przybywam z nowym rozdziałem, już 6 ;) I jak pewnie zauważyliście dodałam go szybciej niż zazwyczaj dodaje. To dlatego, że za 8 dni skoki i już nie mogę się doczekać 😊❤ Dlatego UWAGA! Jeszcze jeden rozdzialik dodam do pierwszego konkursu:)
Czy już mówiłam, że nie mogę się doczekać? Xd
Tak więc czytajcie-komentujecie -motywujcie :)
Buźki kochani i do następnego.
Pazdro <3



środa, 4 listopada 2015

Rozdział 5

Nie czuję zimna. W sercu mam jeszcze ciepło jakie zostawił tam Jaka. Właśnie Jaka... Spanikowałam i nic do niego nie powiedziałam. Po prostu odwróciłam się i weszłam do pokoju. A teraz siedzę jak głupia i wpatruje się w niebo. Co ja mam zrobić? Chciałabym, aby to wszystko było łatwe. Jak w książkach. Wiadomo, że bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie ( ale nigdy nie jest napisane, że razem...). Pójdę do niego jutro, dzisiaj jest już za późno na spacery. Patrzę na wyświetlacz telefonu. 1:00 w nocy. No pięknie, a musze jeszcze skończyć wypracowanie dla Włodza.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi na balkon. Odwracam się zaskoczona i dostrzegam w mroku sylwetkę Hvali.
- Co tu robisz? Zmarzniesz- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
- Nic mi nie będzie - lekko uniosłam kąciki ust. Jaka usiadł przy mnie i objął ramieniem. Oparłam głowę na jego bark.
- Mam nadzieję.
Przez chwile milczeliśmy.
- Milka...
- Mhm- "chyba domyślam się co chcesz powiedzieć" pomyślałam.
- Co jest miedzy nami? - no właśnie, dobre pytanie. Wpatruję się w ledwo widoczne gwiazdy, jakby była tam napisana odpowiedz.
- Nie wiem Jaka. Ostatnio dużo się wydarzyło....
- Milka... Ja się w tobie zakochałem. Nie przerywaj mi. Jak tego nie powiem to możliwe, że nigdy tego nie usłyszysz. Wiem może to brzmi dziwnie. Znamy się zaledwie dwa tygodnie, ale każda chwila, która spędziłem z tobą była wyjątkowa. I chciałbym, żeby ich było więcej, o wiele więcej. Gdy odchodzisz chce do ciebie iść, być przy tobie.- Milczę. Muszę przyswoić do wiadomości to co właśnie usłyszałam, wyprostowałam się. - Błagam Milka powiedz coś - Jaka jest zdenerwowany, zaśmiał się nerwowo.
- Jaka... Kochanie - słowa wylewają się z moich ust. - Zakochałam się w facecie, który jest wyjątkowy. Opiekuńczy, kochający i wiem, że on też jest we mnie zakochany. Nie mogę, nie potrawie dłużej ukrywać tego uczucia do niego- zrobiłam kilku sekundową pauzę. Jaka wyraźnie zesmutniał. Jego oczy już nie błyszczą nadzieją tylko... łzami.
- Aaah rozumiem...
- I ten właśnie facet siedzi koło mnie. - Uśmiechnęłam się radośnie.
Jaka podniósł wzrok na mnie. Na twarzy maluje mu się ulga z radością i nie dowierzaniem. Wziął mnie w ramiona.
- Milka nawet nie wiesz jak się cieszę. - Przytuliłam się do niego mocniej.
- Ja też się cieszę Jaka.
***
Ktoś potrąca mnie za ramie. Nie chce otwierać oczu!!! Kuba.
- Milena wstawaj z dupą. Za 20 minut śniadanie.
- Jeden moment.
Leniwie podniosłam się z mięciutkiego łóżeczka. Już za nim tęsknię. Pod prysznicem przypomniałam sobie zdarzenia z wczoraj. Czy to było na prawdę czy tylko mi się przyśniło? Czy to możliwe, że Jaka naprawde się we mnie zakochał? Ktoś wali do drzwi.
-Już wychodzę- krzyczę.
Szybko ubieram spodnie dresowe ( moje ulubione) , t-shirt oraz rozpinaną bluzę. Telefon wkładam do kieszeni i wychodzę z pokoju. Przez chwilę chce zobaczyć czy Jaka jest w swoim pokoju, ale powstrzymuję się. Szybko zbiegam do stołówki. Są już wszyscy. Dostrzegam Kubę oraz Pati przy jednym ze stolików, podchodzę do nich i siadam obok.
-Witamy. - Kuba jak zawsze przemiły.
- Cześć Pati- postanowiłam go ignorować.- Co tam u ciebie? - zapytałam robiąc sobie kanapkę.
- Kuba nie powiedziałeś jej? - Patrycja wygląda na zaskoczoną.
- O czym? - Jestem bardzo czujna, po Kubie można spodziewać się wszystkiego.
- Chciałem ci powiedzieć później, no ale jak temat wyszedł... Jesteśmy z Pati razem.
- Cooo? To super. Czemu ja nic nie wiedziałam? - Jestem szczerze przeszczęśliwa. I chyba troszkę za głośno to powiedziałam, bo większość ludzi odwróciło się w naszą stronę.
- Tak wyszło - Kuba wzruszył ramionami.
Jaka, który właśnie przechodził za mną pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego. Czyli to prawda. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! I Hvala tak szybko odszedł jak się pojawił.
- O czy my o czymś nie wiemy?- Kubas ( specjalnie tak napisałam) wydawał się szczerze zainteresowany.
- Raczej o wszystkim wiecie.
- Nie wydaje mi się.
- Nie ma o czym gadać - zaczęło mnie to irytować. W tej chwili chciałabym być sama. Ale niestety... Ukradkiem spojrzałam na Jake. Przyglądał mi się. Skinął głową na drzwi. Od razu skumałam. Przeprosiłam towarzystwo i udałam się do wyjścia. Chwile później stałam na korytarzu. Nie musiałam długo czekać aż pojawi się Jaka. Uśmiechnął się promiennie. Podszedł do mnie i lekko pocałował w policzek.
- Miło cię widzieć. Stęskniłem się za tobą - szepnął mi do ucha. Przytuliłam się do niego.
- Ja za tobą też tęskniłam.
- Milka dzisiaj mam trening, ale od 15:00 mam wolne. Mogę po ciebie przyjść?- Czyli siedem godzin bez Jaki...
- Jasne będę czekać. - Aż tyle?!
- Wytrzymasz tyle czasu beze mnie?- Czyżby umiał czytać w myślach?
- No nie wiem... Postaram się - Jaka spojrzał mi w oczy.
- Na pewno. - Uśmiechnął się.
- Jaka...
- A co tu się dzieje? - Gwałtownie odwróciłam się w stronę głosu. Kuba Kot. Czego on chce?
- A co cię to obchodzi? - Jaka mocno objął mnie ramieniem.
- Niby nic, ale wiesz jak to jest. Wszyscy wszystko wiedzą i widzą. Tutaj nic nie da się ukryć. - zaśmiał się szyderczo.
- A co ci do tego? Nie masz własnego życie, że musisz wchodzić z buciorami w innych?
- Uważaj na słowa chłoptasiu. Bo jak się wkurzę to już nie będziesz miał takiej ładnej buźki.
- Musisz iść - cofnęliśmy się do tyłu.
- Jak chcecie, ale pamiętaj jeszcze mnie spotkasz i nikt nie mówi, że to będzie miłe spotkanie.
Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę pokoju.
- Milka wszystko w porządku? - Jaka stanął przede mną.
- Chyba tak. Jaka nie możesz tego tak zostawić. On ci groził!
- Obawiam się, że nic narazie nie można zrobić. Ale nie martw się przy mnie jesteś bezpieczna. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To prawda przy nim czułam się bezpiecznie. Jak przy nikim innym. - Milka muszę iść. Spotkamy się później.- Jaka pogładził mój policzek, uśmiechnął się i poszedł na trening. A ja zostałam sama.
***
- Milena proszę pokarz mi swoją pracę. - Wstałam z miejsca i powoli podeszłam do biurka Włodza. Całe szczęście, że zdarzyłam to napisać. - Dobrze możecie już iść. Do zobaczenia jutro.
Pożegnałam się i udałam się do pokoju. Kuba po zajęciach gdzieś zniknął, więc w pokoju byłam sama. Do spotkania z Jaką zostało 20 minut. Weszłam na fejsa, chciałam obejrzeć JEDEN filmik na yt. Nie wyszło... Po wydawało by się chwili do pokoju wszedł Jaka z bananem na twarzy.
- Hejka kochanie. - Pocałował mnie w głowę.
- Cześć - uśmiechnęłam się promiennie. - Co będziemy robić?
- Yyy może pójdziemy na spacer, a później do kina... Co ty na to?
- Sama nie wiem. A może po prostu zostaniemy i obejrzymy jakiś film? - uśmiechnęłam się słodko.
- Niech ci będzie. Ale następnym razem idziemy na spacer. Chodź idziemy do mnie. Mam lepszy telewizor - wziął mnie za rękę. I razem ruszyliśmy do sąsiedniego pokoju.
- Wypad - Jaka bardzo uprzejmie wyprosił swoich kolegów z pokoju.
- A co ty tu robisz miało cię nie być? O i Mila jest.
- Plany się zmieniły. Więc jakbyście byli tak uprzejmi udać się do Stefcia byłoby miło.
Phillip i Johan nie chetnie wyszli z pomieszczenia. A ja usiadłam na łóżku Jaki opierając się plecami o ścianę.
- No to jaki film chcesz obejrzeć? - zapytał Jaka stojąc z kilkoma płytami w ręku.
- Może coś na podstawie książki Sparksa...- i znowu słodki uśmiech.
- Zniewalasz mnie tym uśmiechem. Mam " najdłuższą podróż" może być?
- Jasne - ucieszyłam się jak małe dziecko.
Hvala włączył produkcje i usiadł przy mnie, obejmując ramieniem.
Na końcu filmu się popłakałam jak to ja.
- Milka co się stało? - zapytał zatroskany chłopak.
- Nic, po prostu wzruszam się na takich filmach- powiedziałam z uśmiechem, ocierając ostatnie łzy.
- Chodź tu do mnie - Jaka porwał mnie w swoje ramiona. Brakowało mi go. Cały dzień czułam jakąś niewytłumaczalną pustkę. I dopiero teraz kiedy mój najukochańszy chłopak jest przy mnie czuje się najszczęśliwsza.
- Milka... - Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Twarz Jaki była coraz bliżej mojej, aż wreszcie jego usta dotknęły moich warg. Zamknęłam oczy. Świat staną na głowie. Jaka wpijał się we mnie całą swoją miłością, z wszystkimi uczuciami. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Jaka uśmiechnął się radośnie, a ja wtuliłam twarz w jego szyję.
- Miło było, ale się zmyło- dobiegł nas głos Stefana Krafta z korytarza. Zaczęliśmy się śmiać i postanowiliśmy zobaczyć o co chodzi. Na korytarzu stał Austriak ze swoimi kolegami z reprezentacji Gregorem i Michim.
- Widzisz co narobiłeś idioto aż Milena z Jaką przyszli zobaczyć co narozrabiałeś. - Stefan pokręcił głową z niezadowoleniem, ale też nie ukrawanym rozbawieniem.
Gregor stał oparty o ścianę, ledwo trzymając się na nogach.
- Nie moja wina, że... - próbował się bronić Schliri. Wybuchnełam śmiechem. - Przynajmniej rozbawiłem piękną panią.
- Uważaj na słowa. Ona jest już zajęta - odezwał się Jaka.
- Sorka nie wiedziałem. Mam swój honor i nie zarywam do zajętych panienek.
- Ta honor. Chodź Gregor pomożemy ci dojść do pokoju. Do zobaczenia - Michi uśmiechnął się szeroko. Podszedł do chłopaka i powoli razem z Stefanem udali się w kierunku swojego pokoju.
- Widać, że tylko ja miałem tak udany dzień bez alkoholu. - Jaka spojrzał na mnie porozumiewawczo. Dałam mu kuksańca w bok śmiejąc się.
##########
Witam :) Przybywam do Was z kolejnym rozdziałem. Od razu przepraszam za opóźnienie, ale następnym razem postaram się wyrobić w czasie :P Mam nadzieję, że rozdzialik się podoba i zostaniecie do końca... Wyrażajcie swoje opinie w komach XD Do następnego <3
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
I jeszcze inf. Za 17 dni pierwszy konkurs!!!!! :)
Do tego czasu powinien pojawić się kolejny rozdzialik. Miłego tygodnia <3
Buźki :)

wtorek, 13 października 2015

Rozdział 4

To dopiero początek sezonu, a chłopaki już ruszyli pełną parą. Pierwsze konkursy za nami. Przez ten czas przyglądałam się pracy skoczków, ich treningom. Więc nie było najgorzej. Muszę przyznać, że już nie mogłam się doczekać aż w końcu będę mogła zobaczyć stanowisko komentatorskie. "Cierpliwość " została wynagrodzona. Kilka dni przed kolejnym weekendem z zawodami, Włodzio przedstawił plan na najbliższe tygodnie.
- Witajcie od dzisiaj koniec z leniuchowaniem. Zabieramy się do roboty. Proszę was o sumienność. Nie wszyscy dostają staże. Jak tu jesteście to oznacza, że macie coś w sobie, jakąś iskrę, z tego powodu pokarzcie wszystkim , że to nie był błąd, że tu trafiliście. Za dwa dni chce widzieć prace o minionym konkursie. Kuba piszesz o pierwszej serii, Milena o drugiej. Wszystko jasne?- Kocham pisać, tą atmosferę dziennikarską.
Szaranowicz zaczął opowiadać o pisaniu, opanowywaniu emocji i zachowanie przekleństw dla siebie jak jesteśmy na żywo. To się przyda... Wykład trwał dwie godziny. Postanowiłam, że od razu wezmę się za pisanie. Im szybciej zacznę, tym szybciej skończę. Najpierw chciałam pójść do Łukasza Kruczka po nagranie z konkursu, aby sobie odświeżyć pamięć. Wychodząc z sali natknęłam się na Kube Kota.
- O hej- powiedziałam z uśmiechem. Kuba wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Miły chłopak.
- Cześć. Gdzie się wybiera piękna pani? - Kuba oparł rękę na ścianie koło mojej głowy.
- Bo się zarumienię. Ide do Kruczka po nagranie z konkursu.
- Mogę cię odprowadzić. Oczywiście dlatego, abyś przez przypadek się nie zgubiła.
*Jaka*
Chciałem przyjść po Mile, gdy skończy zajęcia. Zaraz mam skręcić i juz będę na miejscu, kiedy słyszę śmiech dobiegający z korytarza. Nie mam wątpliwość, że to Milena z kimś jeszcze. Podchodzę bliżej ściany i lekko się wychylam, aby mnie nie zobaczyli. Kuba Kot. Zaraz mi chyba serce stanie. Co on od niej chce? Przecież wiadomo, że to jeszcze dzieciak, który nic nie bierze na poważnie. Kretyn. Od razu cos przeczuwałem, że będzie startował do Mili. Mam jednak nadzieje, że nigdy nie dobiegnie do mety... Może ona tego nie zauważała tych spojrzeń, uśmieszków. Ale ja tak i nie pozwolę aby jakiś idiota zniszczył jej życie.
- A ty co tu robisz? - Aż podskoczyłem. Za mną stał Philip z swoim uśmieszkiem. - Czyżbyś kogoś podglądał?
Spojrzał na korytarz, który na szczęście był już pusty.
* Milena*
Czas zabrać się za pisanie. Oglądam nagranie trzeci raz, aby wyłapać szczegóły. Napisałam zaledwie kilka zdań, kiedy ktos puka do drzwi. Najpierw Kuba a teraz kogo niesie? Powoli podchodzę do drzwi. I kogo widzie? Oczywiście Jaka. Najpierw go nie poznałam. Wyglądał tak zwyczajnie. Dresy, adidasy. Tylko, że jest zbyt przystojny na bycie zwyczajnym.
- Witaj - powiedział szeroko uśmiechnięty. - Mogę wejść?
- Jasne. Czuj się jak u siebie.
Kuba jak zawsze nie pościelił swojego łóżka, ale przynajmniej nie zdążył zrobić takiego syfu.
- Co porabiasz?
- Pisze.
- A nie chciałabyś zrobić sobie przerwy?
- Zależy kto pyta i z jakiego powodu- figlarnie się uśmiechnęłam.
- Dla takiego przystojnego Słoweńca, który by chciał pójść z tobą na spacer.
- No to mogę zrobić wyjątek.
Wyszliśmy z hotelu. Strasznie zimno. Dobrze, że założyłam dodatkową bluzę. Jaka objął mnie ramieniem. Nie wiem co się dzieję. Ale nic nie zrobiłam. Widziałam kontem oka, że Jaka czeka trochę z lenkiem na moja reakcje. Dalej szliśmy jak dobrzy przyjaciele. Śmiejąc się i gadając o wszystkim i o niczym. Jedno muszę przyznać. Z Hvalą zawsze miło spędzałam czas. Jakbyśmy znali się od wieków. Obawiam się, że przez to wszystko może być coś więcej niż tylko przyjaźń. W końcu wróciliśmy do hotelu. Jaka odprowadził mnie pod same drzwi. Staliśmy na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Wtedy Jaka powoli zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nie zdarzyłam zareagować. Nasze usta się złączyły w jedno.
* Jaka*
Zdarzyłem tylko pomyśleć "Raz się żyje".


~~~~~
Witajcie kochane<3 Przybywam z nowym rozdziałem po dłuuuugiej przerwie. Postaram się poprawić xd A co tam u Was jak szkoła?
I jak się podoba rozdział? Proszę o szczere opinie :) Do następnego buźki<3
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ:)
Thalia;)

poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 3

Spacerowaliśmy ponad dwie godziny. Jaka pokazał mi skocznie, miasteczko skoczków i okolice. Poszliśmy, jego zdaniem, na najlepszą gorącą czekoladę w mieście. Mówię to niechętnie, ale ta czekolada była naprawde wyborna. Później zrobiło się strasznie zimno i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Weszłam do pokoju, a tam przytuleni do siebie Kuba i Pati. Nie chciałam przeszkadzać, więc po cichu wyszłam. I tak jakbym została czułabym się jak piąte koło u wozu. Niewiele myśląc poszłam do pokoju Jaki. W sumie gdzie tu iść, jak pomieszczenie znajdowało się trzy kroki od mojego i zakochanych.
Weszłam bez pukania, a tam Jaka leży sobie na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchawkami na uszach. Pokazałam Johannowi oraz Philipowi, żeby byli cicho. Podeszłam do Hvali i zaczęłam go łaskotać. Chłopak aż podskoczył. Zaczął wymachiwać rękami i nogami. Philip i Johann też pokładali się ze śmiechu. W końcu dałam mu spokój, gdyż darł się w niebogłosy, że zrobi wszystko co tylko chce. Jak mogłam się nie zgodzić?
- Czego ty tu szukasz? - Usiadłam na łóżku Jaki, wzięłam słuchawki i obczaiłam czego słucha.
- O Sam Smith.
-Oddawaj to.
- Nie denerwuj się tak- powiedziałam niewinnie się uśmiechając.- Nie cieszysz się, że przyszłam specjalnie do ciebie?- podkreśliłam trzy ostatnie słowa.
- To inna sprawa- uśmiechnął się radośnie. - Możesz zostać ile chcesz.
Do rozmowy włączyli się chłopcy. Razem czas szybko upłynął na rozmowach, wygłupianiu się. Philip i Johann poszli po kolei sie myć i szykować się do snu. Dochodziła 1:00, a o 9:00 trening! Położyłam się na łóżku obok Jaki. Przez chwile nic nie mówiliśmy. Chłopacy juz chyba spali. Cisza Jaka miedzy nami wydawała się naturalna, nie musieliśmy nic mówić.
- Mam pytanie. - postanowiłam zacząć rozmowę.
- Nie, nie mam dziewczyny.
- Co?!
- Masz pytanie, wiec na nie odpowiadam.
- Nie o to mi chodziło.
- Myślałem, że to pytanie nurtowało Cię od chwili, gdy pierwszy raz mnie zobaczyłaś- nawet po ciemku widziałam szelmowski uśmiech Jaki. - Ale niestety się myliłem, więc na co chcesz znać odpowiedź?
- Jak to jest skakać? Wiem pewnie każdy zadaje co to pytanie...
- Nie, wręcz przeciwnie. Jesteś pierwszą osobą, która o to zapytała. Więc, gdy siadam na belce nie ma nic innego oprócz skoku. O wszystkim zapominam. Już nie mogę się doczekać kiedy moje ciało uniesie sie na wietrze. Dostaje zielone światło, o niczym nie myślę. Jestem szczęśliwy. Nabieram prędkości. Nie boję się. To jest niesamowite uczucie. Odbijam sie automatycznie. Pozwalam by moje ciało robiło to co uważa, że trzeba zrobić. I wtedy jestem wolny, jak ptak. Mógłbym tak lecieć cały czas. Uwierz takich emocji nie doświadczysz nigdzie indziej- im dłużej opowiadał tym bardziej mnie to fascynowało. Piłam słowa z jego ust. Ma taki piękny, melodyjny głos. Mogłabym go słuchać godzinami. Patrzyłam na Jake jak na najpiękniejszy obraz, jak coś nieprawdopodobnego. Bylam pod wrażeniem każdego słowa jakie wypowiedział. Widziałam, że przeżywa to o czym opowiada- Później telemark, znów na ziemi
przeżywam każdy skok jeszcze kilka minut po lądowaniu.
Chciałabym kiedyś skakać - powiedziałam spiaca. Po chwili spałam.
***
- O matko trening- krzyknął Jaka . Niezbyt wiedziałam co się dzieje. Przecież jest noc. Ledwo otworzyłam oczy. Jaka biegał po całym pokoju, zbierając rzeczy na trening. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć dziewiąta. Wstałam z łóżka jak oparzona i pobiegłam do swojego pokoju sie ogarnąć. Po pięciu minutach "byłam gotowa" .
- Jaka rusz dupe ! Co ty tyle robisz w tym kiblu? - darłam się na niego- spóźnimy się na trening!
- Idę!
Ruszyliśmy biegiem na sale treningową. Wbiegliśmy akurat kiedy byla zbiórka. Szybko stanęliśmy w dwu szeregu.
- Miło, że przyszliście- trener spojrzał na nas.
- Przepraszamy, ale zaspaliśmy i...- próbowałam wytłumaczyć nasze spóźnienie, kecz Łukasz Kruczek mi przerwał.
- Nie tłumaczcie się. Ale jak taka sytuacja zdarzy się jeszcze raz już nie będę taki łaskawy.- oboje przytaknęliśmy. Co za ulga.
Trener kazał chłopakom zrobić rozgrzewkę, a później będą grać w siatkówkę. Kuba, Pati i ja mieliśmy narazie przypatrywać się z trybun.
- Gdzie ty byłaś całą noc? Martwiłem się o ciebie .- Kuba był naprawdę zatroskany.
- Nie musisz sie ciągle o mnie martwić, nie jestem już małą dziewczynką. Poradzę sobie.
- Przecież wiesz, że dla mnie zawsze będziesz młodsza. Po prostu nie umiem się o ciebie nie martwić.
- Dzięki Kuba.-Przytuliłam go mocno. Mój przyjaciel jest trochę nadopiekuńczy. 
Wróciliśmy do oglądania treningu chłopaków. Po krótkiej rozgrzewce (musiała byc naprawdę krótka ) skoczkowie przygotowywali się do gry. Polsko vs Słowenia. Mecz był bardzo zacięty. My kibicowaliśmy z trybun. Mimo starań Słowenii, Polska wygrała. Zeszliśmy do nich na boisko. Podeszłam do moich rodaków.
- Gratuluje zwycięstwa. Graliście jak zawodowcy. No prawie. Sorka, ale nawet ty Kamil w siatę nie pobijesz Karola Kłosa- powiedziałam z uśmiechem.
- Nawet o tym nie śnie - Kamil sie zaśmiał. Chłopacy odeszli, a do mnie podszedł Jaka.
- A ty co? Najpierw wpychasz się na moje łóżko, a teraz nawet się słowem nie odezwiesz- udawał obrażonego.
- Ale masz problem.
- Jak możesz? Ja z Dobrocią serca do ciebie a ty? Zero współczucia dla osoby pracującej.
- Nie bądź obrażalski. Niczego nie obiecuje, ale postaram się byc milsza ok?
- No dobra, niech ci będzie. A chcesz iść na ciastko i kawę?
- Czemu nie? Tylko idź sie przecież.
- Czy ja tu słyszałem ciastko? - zapytał Piotrek Żyła, który niepostrzeżenie stanął koło nas. Kiwnęłam głową.
- To super. Mogę iść z wami co nie? Mi nie odmówicie.- Piotrek uśmiechał się od ucha do ucha.
- No jasne, że możesz.
Wyszłam przed budynek. Jak to jest możliwe, że rozmawiałam z Kamilem, Piotrkiem. Z ludźmi, których podziwiam , którym kibicuje. A oni są tu ze mną. Na wyciągnięcie ręki.
- Buu!!
- Jaka ty idioto chcesz, żebym na zawał zeszła?- Hvala najwyraźniej wspaniale się bawi. Już chciałam go porządnie walnąć , gdy z hali wyszedł Piotr z kumplami.
- Chwileczkę, co tu się dzieje?
- Kompletnie nic- powiedziałam niewinnie. - A z tobą policzę sie później . - pogroziłam palcem Jace.
- Jak nie macie nic przeciwko pójdą jeszcze z nami chłopaki oki?- Żyła wskazał na Kamila, Klimka i Maćka.
Zgodziliśmy sie. I wesołą gromadką ruszyliśmy do kawiarni. Po drodze i w kawiarni wygłupialiśmy się. Chłopacy zasypywali mnie pytaniami.
- Gdzie mieszkasz? Do jakiej chodzisz szkoły? Masz chłopaka? - to tylko nieliczne przykłady. Na większość starałam opowiadać sie szczerze, żeby niebyło niedomówień. Czas szybko zleciał. Po drodze do hotelu podeszła do nas dziewczynka, może miała dziesięć lat.
- Dzień dobry. Wy jesteście skoczkami tak?- patrzyła na chłopaków ( z wyjątkiem Jaki) świecącymi oczami.
- Oczywiście- odpowiedział przyjaźnie Kamil.
- A mogę prosić o autografy? - Kamil, Klimek, Maciek i Piotrek podpisali sie dziewczynce. Już chciała odejść, ale Jaka ją zatrzymał.
- Chwileczkę, a ja? - wygląda na naprawde smutnego, że dziecko go nie poznało.
- Nie znam cie, ale nie martw się też możesz dać mi swój autograf. Domyślam się, że też jesteś skoczkiem. - powiedziała spokojnie , tak jak mówi się do malych dzieci. Hvala od razu poczuł się lepiej i zabrał się do pisania swojego nazwiska. Myślałam, że zaraz padnę ze śmiechu.
- Biedny Jakuś. - wybuchneliśmi śmiechem. Nie mogliśmy sie ogarnąć aż do hotelu. Wtedy rozdzieliliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi.
- Witajcie kochani. - przywitałam się z Kubąi Patrycją, rzucając sie na łóżko. Współlokatorzy siedzieli na jednym łóżku.- Co tam u was?
- Gdzie ty byłaś? Twoja mama mnie zabije jak się dowie, że ciągle znikasz nie wiadomo z kim i gdzie- mój przyjaciel, cały on.
- Luz, byłam w kawiarni z chłopakami.
- Milena błagam mów mi chociaż z kim i gdzie idziesz i nie wyłączaj telefonu.
- Dobra nie denerwuj sie tak. Ale widzę, że miło spędziłeś ten czas. - spojrzałam znacząco na Pati. - Może teraz ty mi powiesz co się dzieję?
- Ja wyjde się przewietrzyć - Pati pospiesznie opuściła pokój.
- Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. Co to ma znaczyć z Pati?
- Zaprzyjaźniamy sie nic więcej.
- Jasne, Kuba przecież wiesz, że znam cie jak nikt. Myślisz, że nie zauważyłam jak się na nią gapisz?
- No może jest coś jeszcze, ale nic nie jest pewne. Chcemy się lepiej poznać. Nie podejmować pochopnych decyzji. Wiec narazie niema o czym gadać, ale jak będzie ty dowiesz sie pierwsza . Przeciez wiesz, że jesteś dla mnie ważna. I możesz mi wszystko powiedzieć tak?
- Oczywiście, że wiem ty te możesz na mnie liczyć.
Przytuliłam sie do niego. Od zawsze mogłam na niego liczyć, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?


--------------------------------------------------


Witam kochani;)
Przybywam z nowym rozdziałem. Tak późno... Wybaczcie, że tak długo go nie dodawałam, ale zaczęła się szkoła dużo nauki, a ja mam jeszcze egzaminy w tym roku... Ale postaram się dodawać RAZ NA DWA TYGODNIE. Pamiętajcie: Czytasz- komentujesz- motywujesz. Nawet jak ktoś nie ma bloggera może skomentować anonimowo. Zachęcam:D
Buźki<3











piątek, 4 września 2015

Rozdział 2

Rozdział z dedykacją dla Patyyk, która namówiła mnie, abym założyła bloga, wspiera i służy pomocą. Dziękuję kochana<3
********
Znajdowaliśmy się w ogromnym holu. Na wprost od wejścia była recepcja. Przez duże okna wpadały promienie słoneczne, a koło nich stało kilka stolików z krzesłami. Ściany koloru jasnego pomarańczu ozdabiały przeróżne obrazy. Na jednym z nich nawet byli skoczkowie niemieccy. W holu było pełno ludzi. Sportowcy oraz sztaby szkoleniowe stali i czekali na dalsze informacje od trenerów. Pomieszczenie wydawało się ogromne, ale kiedy wszyscy weszli już takie nie było. Staliśmy ciasno, jeden przy drugim. Kuba Kot nadal trzymał mnie pod rękę. Podchodzi do nas dziewczyna, jest ładna.
-Cześć- powiedziała, wydawała się sympatyczna. A oczy Kuby, mojego przyjaciela jakby stały się jeszcze jaśniejsze. Od razu się uśmiechnął.
- Jestem Kuba, a ty jak masz na mię ślicznotko?
- Patrycja. Miło mi- Kuba uśmiechnął się promiennie Pati zresztą też.
- Proszę o cisze- trener stał chyba na krześle i próbował uciszyć tłum, skutecznie.- Witam jeszcze raz wszystkich w nowym sezonie zimowym. Czekają nas nowe wyzwania i ciężka praca. Jeszcze dziś za dwie godziny jest spotkanie, na którym się dowiecie szczegółów, Jak ktoś nie przyjdzie, odsyłamy do domu, na własny koszt. Dobrze. Pokoje są już przydzielone, jak będą jakieś pretensje to na zebraniu można złożyć zażalenia. Mamy trzech stażystów, pokażcie się- Kuba, Pati  i ja podnieśliśmy rękę.- Już mówię, że jesteście razem w pokoju, możecie podejść po klucz. Chłopak i dziewczyna mogą być razem w pokoju, gdyż wszyscy tutaj są pełnoletni. Chyba, że o czymś nie wiem- powiedział, patrząc przy tym na mnie.
- Przepraszam- odezwałam się- Dlaczego Pan mówiąc to patrzył na mnie?
- Dlatego, że nie wyglądasz na pełnoletnią- oznajmił.
- Czyli wyglądam młodziej? Wezmę to jako komplement.- Zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra stażyści do pokoju. Będę czytać nazwiska, a wy będziecie podchodzić po kluczyk...- reszty nie usłyszałam. bo byłam już za daleko. Mieliśmy pokój na drugim piętrz, po prawej stronie. Kuba otworzył drzwi do pomieszczenia. Ściany były jasno niebieskie. Do głębi pokoju prowadził może metrowy korytarzyk. Po prawej stronie stały obok siebie trzy jednoosobowe łóżka. Na przeciwległej ścianie stała komoda i TV. Na wprost od wejścia było okno oraz wejście na balkon, a obok drzwi do łazienki.
- No więc dziewczęta z racji tego,że jestem dżentelmenem pozwolę wam pierwszym wybrać posłanie- przekręciłam teatralnie oczami, lecz Kuba był wyraźnie zadowolony ze swojej wypowiedzi. Uśmiechnął się do nas szeroko.
- Ja biorę przy oknie- odezwałam się pierwsza. Lubiłam patrzeć w nocy na niebo, to mnie uspokajało.
- Bym chciała przy ścianie- oznajmiła Patrycja.
- No to wspaniale- nie wiem czy to jest możliwe, ale Kuba był jeszcze bardziej radosny niż przed chwilą.- Chodźmy poznać sąsiadów. Czasami bym wolała, żeby Kuba był mniej rozrywkowy, towarzyski. Ale to jest cały on i za to go kocham.
- Idźcie sami, ja tu zostanę. - Najpierw Kuba spojrzał na mnie niepewnie, ale za chwile pokiwał głową i poszli.
Chciałam być sama, pomyśleć. Nieraz potrzebuje się do kogoś przytulić , aby mnie pocieszył. Może to dziwne, ale potrzebuje chłopaka. Tak, przychodzą takie momenty. Brakuje mi może bliskości, albo bratniej duszy, miłości. Myślę, że to głupie, bo przecież mam Kubę, rodzinę, a jednak jakaś cząstka mnie czuje, że jest pusta i ciągle czeka, aż w końcu ktoś tam zamieszka, zapełni swoją obecnością, po prostu sobą. To nie jest tak, że szukam chłopaka, nie. Ktoś powiedział już nie pamiętam kto: Miłości jest jak cień człowieka: gdy uciekasz on cie goni, gdy ją gonisz ucieka." A z drugiej strony nieraz chcę być sama. Zaszyć się z daleka od wszystkich... Moje przemyślenia przerwało głośne otworzenie drzwi, aż podskoczyłam.
- Dzień dobry - powiedział albo raczej krzyknął rozwlekle Kuba, który wpadł do pokoju z Pati i jeszcze trzema chłopakami.- Nie chciałaś iść z nami poznać sąsiadów, więc oni przyszli do ciebie.- oznajmił promiennie się uśmiechając.
Zresztą reszta osób, które wtargnęły do pokoju też byli roześmiani.
- Miło z waszej strony- powiedziałam niezbyt radośnie.
- O a co to się stało- Kuba z niemal troską w głosie zapytał, siadają koło mnie na łóżku. - Nawet nie chcesz poznać chłopaków. Chociaż sie przedstaw.- powiedział jak do małego dziecka i na dodatek się uśmiechnął jakby zachęcająco. O nie! Ale mnie wkurzył, teraz przegiął. Z mściwym uśmiechem na ustach wstałam i oznajmiłam.
- Dobrze - spojrzałam na każdego po kolei.- Jestem Milena. Naprawdę strasznie mi miło was poznać.
- Milka, ładnie- stwierdził chłopak stojący bardziej z tyłu. - Może mnie nie kojarzysz. Nie jestem jakimś wybitnym skoczkiem jak twój rodak Kamil, którego szanuje. Jestem Jaka Hvala- powiedział i się uśmiechnął, ale jak cudnie...
- Znam cie. Nie musisz byc wybitnym skoczkiem, aby ktoś cię rozpoznawał.
- No tak i mnie też znasz. - powiedzial Philip ironicznym tonem.
- Philip Sjoeen, norweski skoczek, a ty- wskazała na trzeciego- Johann Andre Forfang też Norweg, ale to nie było trudne, bo większość Polek się w tobie podkochuje.
- Ty też? - widać, że samoocenę to on ma wysoką.
- Nie- powiedziałam z drwiącym uśmiechem.
- Dobra Milena, ty to umiesz zepsuć zabawę - Kuba nie był zachwycony.
- Wiem - wzruszyłam ramionami. - Dobra idziemy do chłopaków rozwalić im pokój.- Zaczęliśmy się śmiać. Pomysł się spodobał.
••••••
- Matko a tu tornado przeszło? - Zapytał Stefan Kraft, który z Michaelem Haybeckiem właśnie weszli do pokoju.
Może i miał racje. Pościel z łóżek leżała porozrzucana po całym pomieszczeniu, łóżka poprzesuwane... No, ale na szczęście TV był cały. Chłopaki, Patrycja i ja byliśmy ta pobudzeni, że nie przestawaliśmy się śmiać. Stefan patrzy na nas jak na jakiś debili, ale cóż zrobić takie życie.
- Mniejsza o to. Trener kazał wszystkich zawołać. Zebranie.
Trochę się ogarnęliśmy i po pięciu minutach już byliśmy w pomieszczeniu do spotkań. Znajdowały się tam dużo krzeseł, biurko i tablica( po co?!). Zajęliśmy miejsca mniej więcej na środku i czekaliśmy aż się zacznie. Było już sporo osób. I wtedy go zobaczyłam. Szedł z Klimkiem Murańką, śmiali się z czegoś. O matko. Złapałam rękę Kuby i ją ścisnęłam.
- Milena co ci jest?- zapytaj przestraszony. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Patrzyłam sie na niego jak idiotka.
- Kamil Stoch - wreszcie wydukałam. Kuba odetchnął z ulgą. Akurat wtedy Kamil na mnie spojrzał i sie uśmiechnął. O rany. Muszę wykorzystać szanse jaką dostałam i z nim porozmawiać.
- Koniec pogaduszek. Czas do pracy. Więc jeszcze raz witajcie w nowym sezonie. Dzisiaj macie już wolne, ale od jutra zabieramy się do roboty. Na każdym korytarzu będzie wisieć kartka z informacjami, o której śniadanie, trening itp. Treningi na sali będą odbywać sie w grupach. NP. Polska i Słowenia. To już postanowione.
- Przypadek - Jaka już szczerzył do mnie zęby. Co za koleś. Miły...
- Grupy też będą wywieszone- kontynuował trener.- Coś jeszcze miałem powiedzieć. - Włodzo szepnął mu do ucha.- A no tak. Mamy trzech nowych stażystów. Dzieciątka przedstawcie się i trzy słówka od siebie.
Na pierwszy ogień poszła Pati. Wstała.
- Patrycja zastępca trenera.
- Kuba, yolo - mój przyjaciel był w swoim żywiole- komentator sportowy. Dumny Polak. Interesuje sie skokami, muzą i filmami. I kocham moją najlepszą i zajebistą przyjaciółkę. - Musiał oczywiście. Czego innego mogłam do spodziewać. Przyszła kolej na mnie.
- Cześć, jestem Milena. Przyszła komentatorka sportowa. Kocham skoki, wierna fanka Kamila Stocha. Wkurzają mnie ludzie, którzy oceniają a nie znają, którzy krytykują a nie znają wszystkich faktów. Którzy mówią " co za frajer nawet skoczyć nie potrafi" albo " i tak przegra, kasę zabrać". I nie interesuje go czy ktoś miał kontuzje, był chory czy coś innego.- spojrzałam po chłopakach. Zatkało ich. Może trochę mnie poniosło. - to wszystko- uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy będzie jeszcze okazja aby lepiej się poznać. Do zobaczenia.- zakończył trener. Wszyscy zaczęli wdawać i kierować sie w stronę wyjścia.
- Idziemy na spacer? Pokaże ci okolice- szepnął mi do ucha Jaka. Pokiwałam głową.


*************************


Witam w drugim rozdziale. Wiem trochę przynudzam... :( Mam nadzieje, że czytacie i chociaż troche Wam sie podoba. Pamiętajcie
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Piszcie nawet krytykę. Czekam na wasze komy.:)
Niewiem kiedy pojawi sie następny rozdział bo teraz zaczęła się szkoła, ale postaram się raz w tygodniu dodawać. Powodzenia w szkole.:D
Pozro i buźki:)

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział pierwszy

Wsiadając do samochodu ostatni raz spojrzałam w stronę domu. Przed nim stała cała moja rodzina. Pomachałam do nich i uśmiechnęłam się. Nawet z tej odległości widziałam, że mama ma łzy w oczach. Starała się to ukryć, bo wiedziała, że spełniają się moje marzenia, lecz na początku mówiła wprost, że ten pomysł się jej nie podoba. Zapięłam pasy i Kuba ruszył.
- Wszystko ok?- zapytał z troską w głosie i spojrzał na mnie. Jak ja dobrze znałam ten błękit oczu. Towarzyszył mi zawsze w trudnych jak i radosnych chwilach.
- Jasne, czemu miałoby być inaczej?- na potwierdzenie tych słów uśmiechnęłam się do niego. Nie do końca jestem pewna czy mi uwierzył, ale jak nawet nie to nie dał tego po sobie poznać.
Oparłam głowę o szybę. Żeby za dużo nie myśleć wzięłam słuchawki i włączyłam piosenki. Akurat trafiło na utwór LemONa "Nice" jedną z moich ulubionych. Tak słuchając sobie muzyki nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy na lotnisko. Jest tu pełno ludzi: skoczków, trenerów, kadry, ale też fotografów.
- Chyba nigdy nie widziałem czegoś takiego- szepnął Kuba.
Wysiedliśmy z auta. Podszedł do nas trener Polskiej kadry Łukasz Kruczek z Włodzimierzem Szaranowiczem- komentatorem sportowym.
- Dobrze, że już jesteście, za 10 minut samolot odlatuje. Ja jestem Łukasz Kruczek, a ten oto pan to Włodzimierz Szaranowicz- przedstawił trener.
-Witam droga młodzieży- zaczął pan Włodzimierz-Bardzo mi miło, że  interesujecie się komentatorstwem. Musze przyznać, ze w tym XXI wieku o tym jakże cudownym zawodzę, wiele osób zapomina. Dla tego jest mi niezmiernie miło, że mogę was poznać- wyciągnął rękę na powitanie a ja ją uścisnęłam. Pan Szaranowicz mówił dalej-mówmy sobie na "ty". Władek jestem.
- Milena Płatkowska
- Jakub Dachowski miło nam- oznajmił Kuba, który ledwo powstrzymywał śmiech. Polubiłam Włodzia, sympatyczny człowiek.
- Dobrze, jak już się wszyscy znają, z czego się cieszę, ale koniec pogaduszek. wsiadać do samolotu. Gdzie wasze bagaże?- spytał trener- Kuba ty jako mężczyzna wyciągnij je i połóż tam, koło reszty walizek. Idę zobaczyć czy te dzieci są już gotowe do odlotu- oznajmił i sobie poszedł.
Spojrzałam na Kubę zdziwiona. on tez zbytnie nie wiedział o co chodzi.
- Łukasz mówił o swoich podopiecznych skoczkach- uświadomił nas Włodek, a my wypchnęliśmy śmiechem. Chwile później siedziałam w samolocie koło Kuby.
- Kuba może jednak wysiądziemy, jeszcze mamy szanse...
- Milena spokojnie wszystko będzie ok. Nie ma się czego bać. Uspokój się- próbował podnieść mnie na duchu przyjaciel, a ja panicznie boje się latać samolotami.
- Kuba to nasza ostatnia szansa, jeszcze zdążymy wysiąść...- powiedziałam zrozpaczona.
- Milena- przerwał mi- nigdzie nie wysiadamy. Zobaczysz zaraz będziemy na miejscu.
Nic więcej nie mówiłam. Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero jak wylądowaliśmy w Niemczech.
- Uwaga! Teraz wszyscy do autokarów na lotnisku. Prosto tam- powiedział z naciskiem trener- bagaże dostarczą do hotelu. I nie marudzić. Pytania?- Nikt się nie odezwał. Kruczek z zadowoloną miną pokiwał głową.
Na nogach z waty poszłam za Kubą do wyjścia. Wszyscy ruszyli do autokarów jakby wypuścili ich z jakieś klatki albo jakby widzieli autobusy pierwszy raz w życiu lub jakby była tam jakaś gwiazda. Przynajmniej... Kuba i ja musieliśmy szukać miejsca w drugim pojeździe. Na szczęście mniej więcej na środku znaleźliśmy dwa wolne miejsca. Obok nas zajął miejsce Włodek.
- Witajcie doga młodzieży- powiedział do nas radośnie. W odpowiedzi uśmiechnęliśmy się.
Po drodze do hotelu zdążyłam się zorientować, że będzie wesoło. Chłopaki śpiewali piosenki( niektóre lepiej zostawić bez komentarza). Mimo to wszyscy( nawet ja, która nie przepadała za tego typu piosenkami) cały autokar śpiewał.
- Joł kochani- siedzący przed nami Kuba Kot, nie wiadomo kiedy, obrócił się w naszą stronę i teraz szeroko się uśmiechał.- Kuba jestem, a wy? Chyba wcześniej was nie widziałem.
- Milena
- Kuba
- Miło was poznać, a...- nigdy nie dowiemy się co chciał nam powiedzieć brat Maćka Kota, gdyż..
- Ogłoszenie! Teraz wszyscy ładnie przemieszczają się do hotelu. Zatrzymujecie się w holu i czekacie tam na dalsze instrukcje, jasne?- zapytał Kruczek
- Tak jest- odpowiedzieliśmy zgodnie.
- No to jesteśmy moja kochana młodzież- powiedział, tak jak zdążyłam się przyzwyczaić, radośnie Szaranowicz. 
Każda osoba w autobusie poderwała się do wyjścia. Mieliśmy szczęście, że siedzieliśmy przy drzwiach. Cały tłum ludzi ruszył do hotelu. Niespodziewanie ktoś bieżę mnie pod rękę. Zaskoczona patrzę, a tu Kuba Kot promiennie uśmiechnięty. Nie mogłam inaczej, też się uśmiechnęłam. I jak jedna rodzina szliśmy dalej.  
***
Witajcie kochani:)
Przybywam do Was z pierwszym rozdziałem. Kolejny pojawi sie w przyszłym tygodniu, mam nadzieje, że zostaniecie i będziecie czytać dalej o przygodach Mileny. I pamiętajcie:
CZYTASZ-KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ :)
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Pozdrawiam
Thalia<3

sobota, 22 sierpnia 2015

Prolog

Jeszcze nie do końca uporałam się z przeszłością. Nie mogłam się pogodzić z utratą chłopaka, który mnie rzucił dla innej. Teraz jest o wiele lepiej niż było dwa miesiące temu. Przede wszystkim dzięki mojemu przyjacielowi. On wyciągnął mnie z tego. Pomógł mi. Bo prawda jest taka, że nigdy nie chciałam mieć byłego chłopaka. Dlatego, że myślimy, że go kochamy, a nagle koniec. Przestajemy go kochać czy nigdy nie kochaliśmy? A najgorzej jak któraś ze stron nie pogodzi się z rozstaniem. Tak było w moim przypadku. Ale wszystko się zmieniło. Wyjeżdżam na cztery miesiące. Razem z przyjacielem dostaliśmy staż. Będziemy na stażu komentatorskim. Nareszcie spełnią się moje marzenia. Spotkam Kamila Stocha, mojego ulubionego skoczka. Będę na konkursie i jeszcze to komentowanie. Już nie mogę się doczekać! Jestem spakowana. Po raz ostatni zerkam na mój pokój. Idę jeszcze pożegnać się z rodzicami i rodzeństwem. Wydaje mi się, że ten staż wiele zmieni w moim życiu. Widzę, że samochód Kuby już stoi przed domem. Czas zacząć tą przygodę...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Więc jest prolog. Podoba się? Nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale założyłam tego bloga, po to by spróbować swoich sił właśnie w tej dziedzinie. Mam nadzieje, że ze mną zostaniecie. Rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu i jeszcze
CZYTASZ-KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ:)
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
W zakładce "bohaterowie" macie bohaterów tego opowiadania.
Thalia xD