poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 3

Spacerowaliśmy ponad dwie godziny. Jaka pokazał mi skocznie, miasteczko skoczków i okolice. Poszliśmy, jego zdaniem, na najlepszą gorącą czekoladę w mieście. Mówię to niechętnie, ale ta czekolada była naprawde wyborna. Później zrobiło się strasznie zimno i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Weszłam do pokoju, a tam przytuleni do siebie Kuba i Pati. Nie chciałam przeszkadzać, więc po cichu wyszłam. I tak jakbym została czułabym się jak piąte koło u wozu. Niewiele myśląc poszłam do pokoju Jaki. W sumie gdzie tu iść, jak pomieszczenie znajdowało się trzy kroki od mojego i zakochanych.
Weszłam bez pukania, a tam Jaka leży sobie na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchawkami na uszach. Pokazałam Johannowi oraz Philipowi, żeby byli cicho. Podeszłam do Hvali i zaczęłam go łaskotać. Chłopak aż podskoczył. Zaczął wymachiwać rękami i nogami. Philip i Johann też pokładali się ze śmiechu. W końcu dałam mu spokój, gdyż darł się w niebogłosy, że zrobi wszystko co tylko chce. Jak mogłam się nie zgodzić?
- Czego ty tu szukasz? - Usiadłam na łóżku Jaki, wzięłam słuchawki i obczaiłam czego słucha.
- O Sam Smith.
-Oddawaj to.
- Nie denerwuj się tak- powiedziałam niewinnie się uśmiechając.- Nie cieszysz się, że przyszłam specjalnie do ciebie?- podkreśliłam trzy ostatnie słowa.
- To inna sprawa- uśmiechnął się radośnie. - Możesz zostać ile chcesz.
Do rozmowy włączyli się chłopcy. Razem czas szybko upłynął na rozmowach, wygłupianiu się. Philip i Johann poszli po kolei sie myć i szykować się do snu. Dochodziła 1:00, a o 9:00 trening! Położyłam się na łóżku obok Jaki. Przez chwile nic nie mówiliśmy. Chłopacy juz chyba spali. Cisza Jaka miedzy nami wydawała się naturalna, nie musieliśmy nic mówić.
- Mam pytanie. - postanowiłam zacząć rozmowę.
- Nie, nie mam dziewczyny.
- Co?!
- Masz pytanie, wiec na nie odpowiadam.
- Nie o to mi chodziło.
- Myślałem, że to pytanie nurtowało Cię od chwili, gdy pierwszy raz mnie zobaczyłaś- nawet po ciemku widziałam szelmowski uśmiech Jaki. - Ale niestety się myliłem, więc na co chcesz znać odpowiedź?
- Jak to jest skakać? Wiem pewnie każdy zadaje co to pytanie...
- Nie, wręcz przeciwnie. Jesteś pierwszą osobą, która o to zapytała. Więc, gdy siadam na belce nie ma nic innego oprócz skoku. O wszystkim zapominam. Już nie mogę się doczekać kiedy moje ciało uniesie sie na wietrze. Dostaje zielone światło, o niczym nie myślę. Jestem szczęśliwy. Nabieram prędkości. Nie boję się. To jest niesamowite uczucie. Odbijam sie automatycznie. Pozwalam by moje ciało robiło to co uważa, że trzeba zrobić. I wtedy jestem wolny, jak ptak. Mógłbym tak lecieć cały czas. Uwierz takich emocji nie doświadczysz nigdzie indziej- im dłużej opowiadał tym bardziej mnie to fascynowało. Piłam słowa z jego ust. Ma taki piękny, melodyjny głos. Mogłabym go słuchać godzinami. Patrzyłam na Jake jak na najpiękniejszy obraz, jak coś nieprawdopodobnego. Bylam pod wrażeniem każdego słowa jakie wypowiedział. Widziałam, że przeżywa to o czym opowiada- Później telemark, znów na ziemi
przeżywam każdy skok jeszcze kilka minut po lądowaniu.
Chciałabym kiedyś skakać - powiedziałam spiaca. Po chwili spałam.
***
- O matko trening- krzyknął Jaka . Niezbyt wiedziałam co się dzieje. Przecież jest noc. Ledwo otworzyłam oczy. Jaka biegał po całym pokoju, zbierając rzeczy na trening. Spojrzałam na zegarek. Za dziesięć dziewiąta. Wstałam z łóżka jak oparzona i pobiegłam do swojego pokoju sie ogarnąć. Po pięciu minutach "byłam gotowa" .
- Jaka rusz dupe ! Co ty tyle robisz w tym kiblu? - darłam się na niego- spóźnimy się na trening!
- Idę!
Ruszyliśmy biegiem na sale treningową. Wbiegliśmy akurat kiedy byla zbiórka. Szybko stanęliśmy w dwu szeregu.
- Miło, że przyszliście- trener spojrzał na nas.
- Przepraszamy, ale zaspaliśmy i...- próbowałam wytłumaczyć nasze spóźnienie, kecz Łukasz Kruczek mi przerwał.
- Nie tłumaczcie się. Ale jak taka sytuacja zdarzy się jeszcze raz już nie będę taki łaskawy.- oboje przytaknęliśmy. Co za ulga.
Trener kazał chłopakom zrobić rozgrzewkę, a później będą grać w siatkówkę. Kuba, Pati i ja mieliśmy narazie przypatrywać się z trybun.
- Gdzie ty byłaś całą noc? Martwiłem się o ciebie .- Kuba był naprawdę zatroskany.
- Nie musisz sie ciągle o mnie martwić, nie jestem już małą dziewczynką. Poradzę sobie.
- Przecież wiesz, że dla mnie zawsze będziesz młodsza. Po prostu nie umiem się o ciebie nie martwić.
- Dzięki Kuba.-Przytuliłam go mocno. Mój przyjaciel jest trochę nadopiekuńczy. 
Wróciliśmy do oglądania treningu chłopaków. Po krótkiej rozgrzewce (musiała byc naprawdę krótka ) skoczkowie przygotowywali się do gry. Polsko vs Słowenia. Mecz był bardzo zacięty. My kibicowaliśmy z trybun. Mimo starań Słowenii, Polska wygrała. Zeszliśmy do nich na boisko. Podeszłam do moich rodaków.
- Gratuluje zwycięstwa. Graliście jak zawodowcy. No prawie. Sorka, ale nawet ty Kamil w siatę nie pobijesz Karola Kłosa- powiedziałam z uśmiechem.
- Nawet o tym nie śnie - Kamil sie zaśmiał. Chłopacy odeszli, a do mnie podszedł Jaka.
- A ty co? Najpierw wpychasz się na moje łóżko, a teraz nawet się słowem nie odezwiesz- udawał obrażonego.
- Ale masz problem.
- Jak możesz? Ja z Dobrocią serca do ciebie a ty? Zero współczucia dla osoby pracującej.
- Nie bądź obrażalski. Niczego nie obiecuje, ale postaram się byc milsza ok?
- No dobra, niech ci będzie. A chcesz iść na ciastko i kawę?
- Czemu nie? Tylko idź sie przecież.
- Czy ja tu słyszałem ciastko? - zapytał Piotrek Żyła, który niepostrzeżenie stanął koło nas. Kiwnęłam głową.
- To super. Mogę iść z wami co nie? Mi nie odmówicie.- Piotrek uśmiechał się od ucha do ucha.
- No jasne, że możesz.
Wyszłam przed budynek. Jak to jest możliwe, że rozmawiałam z Kamilem, Piotrkiem. Z ludźmi, których podziwiam , którym kibicuje. A oni są tu ze mną. Na wyciągnięcie ręki.
- Buu!!
- Jaka ty idioto chcesz, żebym na zawał zeszła?- Hvala najwyraźniej wspaniale się bawi. Już chciałam go porządnie walnąć , gdy z hali wyszedł Piotr z kumplami.
- Chwileczkę, co tu się dzieje?
- Kompletnie nic- powiedziałam niewinnie. - A z tobą policzę sie później . - pogroziłam palcem Jace.
- Jak nie macie nic przeciwko pójdą jeszcze z nami chłopaki oki?- Żyła wskazał na Kamila, Klimka i Maćka.
Zgodziliśmy sie. I wesołą gromadką ruszyliśmy do kawiarni. Po drodze i w kawiarni wygłupialiśmy się. Chłopacy zasypywali mnie pytaniami.
- Gdzie mieszkasz? Do jakiej chodzisz szkoły? Masz chłopaka? - to tylko nieliczne przykłady. Na większość starałam opowiadać sie szczerze, żeby niebyło niedomówień. Czas szybko zleciał. Po drodze do hotelu podeszła do nas dziewczynka, może miała dziesięć lat.
- Dzień dobry. Wy jesteście skoczkami tak?- patrzyła na chłopaków ( z wyjątkiem Jaki) świecącymi oczami.
- Oczywiście- odpowiedział przyjaźnie Kamil.
- A mogę prosić o autografy? - Kamil, Klimek, Maciek i Piotrek podpisali sie dziewczynce. Już chciała odejść, ale Jaka ją zatrzymał.
- Chwileczkę, a ja? - wygląda na naprawde smutnego, że dziecko go nie poznało.
- Nie znam cie, ale nie martw się też możesz dać mi swój autograf. Domyślam się, że też jesteś skoczkiem. - powiedziała spokojnie , tak jak mówi się do malych dzieci. Hvala od razu poczuł się lepiej i zabrał się do pisania swojego nazwiska. Myślałam, że zaraz padnę ze śmiechu.
- Biedny Jakuś. - wybuchneliśmi śmiechem. Nie mogliśmy sie ogarnąć aż do hotelu. Wtedy rozdzieliliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi.
- Witajcie kochani. - przywitałam się z Kubąi Patrycją, rzucając sie na łóżko. Współlokatorzy siedzieli na jednym łóżku.- Co tam u was?
- Gdzie ty byłaś? Twoja mama mnie zabije jak się dowie, że ciągle znikasz nie wiadomo z kim i gdzie- mój przyjaciel, cały on.
- Luz, byłam w kawiarni z chłopakami.
- Milena błagam mów mi chociaż z kim i gdzie idziesz i nie wyłączaj telefonu.
- Dobra nie denerwuj sie tak. Ale widzę, że miło spędziłeś ten czas. - spojrzałam znacząco na Pati. - Może teraz ty mi powiesz co się dzieję?
- Ja wyjde się przewietrzyć - Pati pospiesznie opuściła pokój.
- Co chcesz wiedzieć?
- Wszystko. Co to ma znaczyć z Pati?
- Zaprzyjaźniamy sie nic więcej.
- Jasne, Kuba przecież wiesz, że znam cie jak nikt. Myślisz, że nie zauważyłam jak się na nią gapisz?
- No może jest coś jeszcze, ale nic nie jest pewne. Chcemy się lepiej poznać. Nie podejmować pochopnych decyzji. Wiec narazie niema o czym gadać, ale jak będzie ty dowiesz sie pierwsza . Przeciez wiesz, że jesteś dla mnie ważna. I możesz mi wszystko powiedzieć tak?
- Oczywiście, że wiem ty te możesz na mnie liczyć.
Przytuliłam sie do niego. Od zawsze mogłam na niego liczyć, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?


--------------------------------------------------


Witam kochani;)
Przybywam z nowym rozdziałem. Tak późno... Wybaczcie, że tak długo go nie dodawałam, ale zaczęła się szkoła dużo nauki, a ja mam jeszcze egzaminy w tym roku... Ale postaram się dodawać RAZ NA DWA TYGODNIE. Pamiętajcie: Czytasz- komentujesz- motywujesz. Nawet jak ktoś nie ma bloggera może skomentować anonimowo. Zachęcam:D
Buźki<3











piątek, 4 września 2015

Rozdział 2

Rozdział z dedykacją dla Patyyk, która namówiła mnie, abym założyła bloga, wspiera i służy pomocą. Dziękuję kochana<3
********
Znajdowaliśmy się w ogromnym holu. Na wprost od wejścia była recepcja. Przez duże okna wpadały promienie słoneczne, a koło nich stało kilka stolików z krzesłami. Ściany koloru jasnego pomarańczu ozdabiały przeróżne obrazy. Na jednym z nich nawet byli skoczkowie niemieccy. W holu było pełno ludzi. Sportowcy oraz sztaby szkoleniowe stali i czekali na dalsze informacje od trenerów. Pomieszczenie wydawało się ogromne, ale kiedy wszyscy weszli już takie nie było. Staliśmy ciasno, jeden przy drugim. Kuba Kot nadal trzymał mnie pod rękę. Podchodzi do nas dziewczyna, jest ładna.
-Cześć- powiedziała, wydawała się sympatyczna. A oczy Kuby, mojego przyjaciela jakby stały się jeszcze jaśniejsze. Od razu się uśmiechnął.
- Jestem Kuba, a ty jak masz na mię ślicznotko?
- Patrycja. Miło mi- Kuba uśmiechnął się promiennie Pati zresztą też.
- Proszę o cisze- trener stał chyba na krześle i próbował uciszyć tłum, skutecznie.- Witam jeszcze raz wszystkich w nowym sezonie zimowym. Czekają nas nowe wyzwania i ciężka praca. Jeszcze dziś za dwie godziny jest spotkanie, na którym się dowiecie szczegółów, Jak ktoś nie przyjdzie, odsyłamy do domu, na własny koszt. Dobrze. Pokoje są już przydzielone, jak będą jakieś pretensje to na zebraniu można złożyć zażalenia. Mamy trzech stażystów, pokażcie się- Kuba, Pati  i ja podnieśliśmy rękę.- Już mówię, że jesteście razem w pokoju, możecie podejść po klucz. Chłopak i dziewczyna mogą być razem w pokoju, gdyż wszyscy tutaj są pełnoletni. Chyba, że o czymś nie wiem- powiedział, patrząc przy tym na mnie.
- Przepraszam- odezwałam się- Dlaczego Pan mówiąc to patrzył na mnie?
- Dlatego, że nie wyglądasz na pełnoletnią- oznajmił.
- Czyli wyglądam młodziej? Wezmę to jako komplement.- Zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra stażyści do pokoju. Będę czytać nazwiska, a wy będziecie podchodzić po kluczyk...- reszty nie usłyszałam. bo byłam już za daleko. Mieliśmy pokój na drugim piętrz, po prawej stronie. Kuba otworzył drzwi do pomieszczenia. Ściany były jasno niebieskie. Do głębi pokoju prowadził może metrowy korytarzyk. Po prawej stronie stały obok siebie trzy jednoosobowe łóżka. Na przeciwległej ścianie stała komoda i TV. Na wprost od wejścia było okno oraz wejście na balkon, a obok drzwi do łazienki.
- No więc dziewczęta z racji tego,że jestem dżentelmenem pozwolę wam pierwszym wybrać posłanie- przekręciłam teatralnie oczami, lecz Kuba był wyraźnie zadowolony ze swojej wypowiedzi. Uśmiechnął się do nas szeroko.
- Ja biorę przy oknie- odezwałam się pierwsza. Lubiłam patrzeć w nocy na niebo, to mnie uspokajało.
- Bym chciała przy ścianie- oznajmiła Patrycja.
- No to wspaniale- nie wiem czy to jest możliwe, ale Kuba był jeszcze bardziej radosny niż przed chwilą.- Chodźmy poznać sąsiadów. Czasami bym wolała, żeby Kuba był mniej rozrywkowy, towarzyski. Ale to jest cały on i za to go kocham.
- Idźcie sami, ja tu zostanę. - Najpierw Kuba spojrzał na mnie niepewnie, ale za chwile pokiwał głową i poszli.
Chciałam być sama, pomyśleć. Nieraz potrzebuje się do kogoś przytulić , aby mnie pocieszył. Może to dziwne, ale potrzebuje chłopaka. Tak, przychodzą takie momenty. Brakuje mi może bliskości, albo bratniej duszy, miłości. Myślę, że to głupie, bo przecież mam Kubę, rodzinę, a jednak jakaś cząstka mnie czuje, że jest pusta i ciągle czeka, aż w końcu ktoś tam zamieszka, zapełni swoją obecnością, po prostu sobą. To nie jest tak, że szukam chłopaka, nie. Ktoś powiedział już nie pamiętam kto: Miłości jest jak cień człowieka: gdy uciekasz on cie goni, gdy ją gonisz ucieka." A z drugiej strony nieraz chcę być sama. Zaszyć się z daleka od wszystkich... Moje przemyślenia przerwało głośne otworzenie drzwi, aż podskoczyłam.
- Dzień dobry - powiedział albo raczej krzyknął rozwlekle Kuba, który wpadł do pokoju z Pati i jeszcze trzema chłopakami.- Nie chciałaś iść z nami poznać sąsiadów, więc oni przyszli do ciebie.- oznajmił promiennie się uśmiechając.
Zresztą reszta osób, które wtargnęły do pokoju też byli roześmiani.
- Miło z waszej strony- powiedziałam niezbyt radośnie.
- O a co to się stało- Kuba z niemal troską w głosie zapytał, siadają koło mnie na łóżku. - Nawet nie chcesz poznać chłopaków. Chociaż sie przedstaw.- powiedział jak do małego dziecka i na dodatek się uśmiechnął jakby zachęcająco. O nie! Ale mnie wkurzył, teraz przegiął. Z mściwym uśmiechem na ustach wstałam i oznajmiłam.
- Dobrze - spojrzałam na każdego po kolei.- Jestem Milena. Naprawdę strasznie mi miło was poznać.
- Milka, ładnie- stwierdził chłopak stojący bardziej z tyłu. - Może mnie nie kojarzysz. Nie jestem jakimś wybitnym skoczkiem jak twój rodak Kamil, którego szanuje. Jestem Jaka Hvala- powiedział i się uśmiechnął, ale jak cudnie...
- Znam cie. Nie musisz byc wybitnym skoczkiem, aby ktoś cię rozpoznawał.
- No tak i mnie też znasz. - powiedzial Philip ironicznym tonem.
- Philip Sjoeen, norweski skoczek, a ty- wskazała na trzeciego- Johann Andre Forfang też Norweg, ale to nie było trudne, bo większość Polek się w tobie podkochuje.
- Ty też? - widać, że samoocenę to on ma wysoką.
- Nie- powiedziałam z drwiącym uśmiechem.
- Dobra Milena, ty to umiesz zepsuć zabawę - Kuba nie był zachwycony.
- Wiem - wzruszyłam ramionami. - Dobra idziemy do chłopaków rozwalić im pokój.- Zaczęliśmy się śmiać. Pomysł się spodobał.
••••••
- Matko a tu tornado przeszło? - Zapytał Stefan Kraft, który z Michaelem Haybeckiem właśnie weszli do pokoju.
Może i miał racje. Pościel z łóżek leżała porozrzucana po całym pomieszczeniu, łóżka poprzesuwane... No, ale na szczęście TV był cały. Chłopaki, Patrycja i ja byliśmy ta pobudzeni, że nie przestawaliśmy się śmiać. Stefan patrzy na nas jak na jakiś debili, ale cóż zrobić takie życie.
- Mniejsza o to. Trener kazał wszystkich zawołać. Zebranie.
Trochę się ogarnęliśmy i po pięciu minutach już byliśmy w pomieszczeniu do spotkań. Znajdowały się tam dużo krzeseł, biurko i tablica( po co?!). Zajęliśmy miejsca mniej więcej na środku i czekaliśmy aż się zacznie. Było już sporo osób. I wtedy go zobaczyłam. Szedł z Klimkiem Murańką, śmiali się z czegoś. O matko. Złapałam rękę Kuby i ją ścisnęłam.
- Milena co ci jest?- zapytaj przestraszony. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Patrzyłam sie na niego jak idiotka.
- Kamil Stoch - wreszcie wydukałam. Kuba odetchnął z ulgą. Akurat wtedy Kamil na mnie spojrzał i sie uśmiechnął. O rany. Muszę wykorzystać szanse jaką dostałam i z nim porozmawiać.
- Koniec pogaduszek. Czas do pracy. Więc jeszcze raz witajcie w nowym sezonie. Dzisiaj macie już wolne, ale od jutra zabieramy się do roboty. Na każdym korytarzu będzie wisieć kartka z informacjami, o której śniadanie, trening itp. Treningi na sali będą odbywać sie w grupach. NP. Polska i Słowenia. To już postanowione.
- Przypadek - Jaka już szczerzył do mnie zęby. Co za koleś. Miły...
- Grupy też będą wywieszone- kontynuował trener.- Coś jeszcze miałem powiedzieć. - Włodzo szepnął mu do ucha.- A no tak. Mamy trzech nowych stażystów. Dzieciątka przedstawcie się i trzy słówka od siebie.
Na pierwszy ogień poszła Pati. Wstała.
- Patrycja zastępca trenera.
- Kuba, yolo - mój przyjaciel był w swoim żywiole- komentator sportowy. Dumny Polak. Interesuje sie skokami, muzą i filmami. I kocham moją najlepszą i zajebistą przyjaciółkę. - Musiał oczywiście. Czego innego mogłam do spodziewać. Przyszła kolej na mnie.
- Cześć, jestem Milena. Przyszła komentatorka sportowa. Kocham skoki, wierna fanka Kamila Stocha. Wkurzają mnie ludzie, którzy oceniają a nie znają, którzy krytykują a nie znają wszystkich faktów. Którzy mówią " co za frajer nawet skoczyć nie potrafi" albo " i tak przegra, kasę zabrać". I nie interesuje go czy ktoś miał kontuzje, był chory czy coś innego.- spojrzałam po chłopakach. Zatkało ich. Może trochę mnie poniosło. - to wszystko- uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy będzie jeszcze okazja aby lepiej się poznać. Do zobaczenia.- zakończył trener. Wszyscy zaczęli wdawać i kierować sie w stronę wyjścia.
- Idziemy na spacer? Pokaże ci okolice- szepnął mi do ucha Jaka. Pokiwałam głową.


*************************


Witam w drugim rozdziale. Wiem trochę przynudzam... :( Mam nadzieje, że czytacie i chociaż troche Wam sie podoba. Pamiętajcie
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
Piszcie nawet krytykę. Czekam na wasze komy.:)
Niewiem kiedy pojawi sie następny rozdział bo teraz zaczęła się szkoła, ale postaram się raz w tygodniu dodawać. Powodzenia w szkole.:D
Pozro i buźki:)