piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 7

Za chwilę koniec kolejnego konkursu. Zapowiada się, że Jaka będzie na najwyższym miejscu w PŚ od dawna. Komentując zawodu, z Włodziem, nie zapominam o tym wspomnieć. Tak jak myślałam, tak się stało. Wygrał Kamil, co nikogo nie zdziwiło. Na drugim miejscu podium uplasował się Gregor Schlierenzauer, co zaskoczyło chyba wszystkich. Po ostatnich słabych skokach nikt się nie spodziewał, że powróci dawny Schliri akurat dzisiaj. Brązowy medal dla Stefana Krafta. U Austryjaków zapowiada się niezła imprezka. Postanowiłam, że medalistów znajdę później i im pogratuluje. Pewnie teraz koło nich są tłumy. Udałam się na poszukiwania Jaki. Po krótkim czasie udało mi się go wypatrzyć. Podchodzę do niego. - Nieźle Hvala- chłopak obejmuje mnie w pasie. - Nieźle? Nawet piękna komentatorka mi pogratulowała. A to słyszała cała Europa. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Nie wiem czy ją kojarzysz. Ale powiem ci w tajemnicy, że się w niej zakochałem. - Naprawdę? Niesamowita historia. Jaka przyciąga mnie bliżej do siebie. Nasze twarze dzielą centymetry. Już prawie nasze usta się dotykają. Patrzę w te piękne oczy, w które mogłabym wpatrywać się godzinami, latami. Co on we mnie widzi? Nigdy chyba tego nie zrozumiem. A może to jedna wielka pomyłka? Może to sen? Przecież to niemożliwe, że stoję tak blisko takiego chłopaka. To byłby cios nie do zniesienia, gdyby Jaka nagle zniknął z mojego życia. Ja go kocham... - Przepraszam. Czy może pan powiedzieć kilka słów do naszej gazety?- pyta dziennikarze, który nie zauważalnie podszedł do nas. Odsuwam się delikatnie od Jaki. - Idź. Spotkamy się później- uśmiecham się słabo. Ruszyłam w stronę miasteczka skoczków. Choć wokół leży śnieg jest ciepło, a promienie słoneczne ogrzewają zaczerwienione policzki od wiatru. Zapowiada się miłe popołudnie. Jak Stefan z Gregorem zaszaleją i zrobią bibe, zapraszając cały hotel będzie zabawnie. Ich imprezy zawsze są najlepsze. Ciekawe co wymyślą tym razem. Siadam na schodach do domku Polaków. A tak w ogóle to gdzie podziewa się Kubas... Czy bym pomyślała, że kiedyś będę tu gdzie jestem? Oczywiście, nie. I to właśnie jest cudowne. Niespodzianka jaką dostajemy od życia. Nawet nieświadomie dążymy do spełnienia swoich marzeń. Pamiętam jak zaczynałam. Nie byłam pewna gdzie zabierze mnie los. A jednak jestem tu gdzie zawsze chciałam być, z ludźmi, których zawsze chciałam poznać. - Mogę się przysiąść?- podnoszę głowę. - Jasne. - Kamil- uśmiecha się. Chyba zaraz padnę... - Milena- odwzajemniam gest. - Jak ci się tu podoba? - Supcio. Atmosfera, ludzie, otocznie. Autorytety, idole- spojrzałam na niego znacząco- to działa na wyobraźnie. - Kamil roześmiał się. - Zgadzam się z tobą. - Jezu, miałam do ciebie później podejść. Idiotka ze mnie, całkiem zapomniałam. Gratuluje wygranej. - Dzięki- uśmiecha się promiennie. - Stefan ze Gregorem wyprawiają imprezę po kolacji. Wybieramy się do klubu. Idziesz z nami? - Jasne. Wpadne z Jaką. - Dobra, ja musze lecieć. Ewa pewnie czeka. - Pozdrów ją ode mnie.- I odszedł. Ruszyłam w kierunku hotelu. Skoczkowie jeszcze udzielają wywiadów, rozdają autografy. Nikt nie myśli o powrocie do budynku. Nagle ktoś zakrył mi, od tyły, oczy. - Zgadnij kto to?- Jak ja mogłam tego głosu nie rozpoznać... - Yyy no nie wiem. Święty Mikołaj? - Jaka odwrócił mnie w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. - Udzieliłeś wywiadu do gazety " największe ciacha w Słowenii"? - Tylko w Słowenii? Ja od razu idę do gazety na cały świat- uśmiechnął się. Przytuliłam się do niego. A on objął mnie mocno ramionami. - Idziemu na impreze do Stefana i Gregora? - Możemy iść. Po chwili wróciłam do swojego pokoju. - Tu jesteście. Myślałam, że was ktoś porwał. - Bardzo śmieszne- Kuba zrobił urażoną minę. - Odpoczywamy po ciężkim dniu. - Leżenia na kanapie? - Masz jakiś problem? - A ty masz? - Ja nie mam, ale ty najwidoczniej masz.- Ta na pewno, a ziemia jest płaska. Położyłam się na swoim łóżku wzięłam słuchawki i włączyłam piosenkę. - Mila nie obrażaj się. - Tak, cały Kuba. - Na nikogo się nie obraziłam. Okey? - Na pewno? Wiesz przecież... - Tak, wiem. Mogę zawsze na ciebie liczyć. Dzięki. O godzinie 19:00 do naszego pokoju wbił Stefan z nierozłącznym Michim. - Drogie dzieci- zaczął przemowę Michael- za 10 minut w holu zbieramy się na wyjazd do klubu. Z okazji, że ten oto pan- wskazał Krafta- szalał dziś na skoczni. Nie może was zabraknąć. - Uśmiechnął się szeroko i opuścili pokój. Stwierdziłam, że bez sensu jakoś szałowo się ubierać, więc założyłam jeansy oraz bluzkę z krótkim rękawkiem. Gotowa zeszłam do miejsca zbiórki. Kubas z Patrycją zostali jeszcze u góry, nawet ubrać się nie potrafią. Znalazłam Jake i do niego podeszłam. Pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się lekko. Chciało mi się SPAĆ. Nie czekając dłużej niż to zapowiedzieli chłopacy ruszyliśmy do klubu. Mieliśmy zarezerwowane kilka stolików. Usiadłam przy jednym z Jaką, Pati, Kubasem, Phillipem i Johannem. Impreza zaczęła się na dobre, gdy połowa z towarzystwa była już nieźle wstawiona. Ja nie piłam, Jaka, ku mojemu zaskoczeniu, też nie wypił za dużo. Potańczyliśmy chwile i postanowiłam wrócić do hotelu. Jaka odprowadził mnie do wejścia naszego tymczasowego pobytu i wrócił do klubu. Ruszyłam w stronę pokoju. W chwili, gdy już byłam blisko pomieszczenia, ktoś przycisnął do ściany. Zaskoczona, uderzeniem w plecy, straciłam na chwile dopływ tlenu. - No i co teraz? Twojego kochasia nie ma- Mogłam się domyślić, że to Jakub Kot. Ale skąd wiedział, że wrócę szybciej, i że wrócę sama?- Pogratulowałaś mu wyniku? A do mnie nie przyszłaś. Taka jesteś? - O co ci chodzi?- Wyszeptałam przerażona. - Nie udawaj, że nie wiesz. Chcesz by twój chłoptaś stracił tą swoją ładną mordę? - O czy ty do cholery mówisz?- z jego oczu biła nienawiści, złość i zemsta. Bałam się go jak nikogo innego, przerażał mnie samą obecnością, A teraz stoi tak blisko. - Nie sądziłem, że jesteś aż tak głupia. Twój chłoptaś pożałuje, że ze mną zadarł. Ale znaj moje dobre serce. Możesz go od tego uwolnić. Pod jednym warunkiem. - Jakim? - przełknęłam ślinę. - Będziesz robiła co ci karze. Rozumiesz? Inaczej,ten skurwiel pożałuje, że się urodził - wysyczał. - Wiesz co? Dam ci czas do jutra. Na podjęcie decyzji. I ani sekundy dłużej- krzyknął.Popchnął mną mocniej o ścianę. I odszedł. Jak sparaliżowana stałam w miejscu. Łzy same zaczęły płynąc mi po policzku. Ruszyłam w stronę pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Rozpłakałam się na dobre. Nie mogła powstrzymać łkania. Co ja mam zrobić? Płakałam w poduszkę ze strachu, przerażenia. Muszę chronić Jake za wszelką cenę. Ale skąd mogę wiedzieć czego będzie chciał ode mnie ten debil. Nowa fala łez zalała moją dusze. Co mam zrobić? Jednego jestem pewna on nie odpuści. Wróci jutro. Co znowu wpadnie mu do tego łba? Co jeszcze wymyśli? Dlaczego to mi się przytrafiło? Muszę wymyślić sposób, aby chronić Jake. Tylko co? Muszę zgodzić się. Jaka jest najważniejszy. Co ja mam do stracenia? Nic. On? Wszystko. Nawet nie wiem, kiedy wśród łez, bólu zasnęłam. Obudziłam się dwie godziny później. Kuba, Pati spali, a ja znowu zaczęłam płakać. Wydarzenia z poprzedniego dnia uderzyły mnie z podwojoną sią. Nawet boję się wyjść z pokoju. Mam nadzieję, że Jaka wrócił cały i zdrowy do swojego pokoju. Jezu, co ja mam robić? Znowu zaczęłam płakać. Poszłam do łazienki. Nie chciałam spojrzeć w lustro, ale ciekawość zwyciężyła. Jak ja wyglądam?! Podkrążone, czerwone oczy. Jak potwór. Może właśnie nim jestem? Bo co za idiotka narażałaby swojego chłopaka na takie niebezpieczeństwo. Wzięłam szybki prysznic założyłam dresy. I musze z przykrością stwierdzić, że to nie pomogło. Nadal wyglądam przerażająco. Wróciłam do łóżka. Przykryłam się kołdrą i spojrzałam w okno. Na dworze jeszcze było ciemno. Nie chce, aby zaczynało robić się jasno. To by oznaczało decyzję. Moją decyzję. Albo ochronie go przed nim albo nie. Proste. Kolejne łzy nadpłynęły mi do oczu. - Mila- odezwał się zaspany Kuba. Wystraszył mnie. Teraz każdy szmer mnie przeraża. Szybko próbowałam otrzeć łzy, które nie chciały odejść.- Ktoś godzina? - 7:00- odpowiedziałam słabym głosem. - Milcia co się stało - Kuba zawsze umiała w magiczny sposób wyczuć kiedy coś jest nie tak. Usiadł koło mnie. Odwrócił moją głowę w jego stronę.- Mila czemu płaczesz? - Wcale nie płacze. Coś wleciało mi do oka.- Nie chciałam obarczać go swoimi problemami. - Milena, nie kłam przecież widzie, że coś jest nie tak. Coś z Jaką? - W pewnym sensie. Ale już ci mówiłam, że sobie poradzę. - Walczyłam sama ze sobą. Z płaczem i przerażeniem. Chciałam mu wszystko powiedzieć. Zrzucić to z siebie. - Mila mów dalej co się dzieję! - Spojrzałam na niego ze strachem w oczach. - Milena, matko, co się stało? - Nie mogę, nie dam rady. Rzuciłam mu się na szyje. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż przed chwilą. Kuba pogłaskał mnie po plecach- mów co się dzieje. - Nie mogę. Nie mogę jeszcze jednej osoby narażać na niebezpieczeństwo. - Milcia, spokojnie. Jak kolejnej? Na jakie niebezpieczeństwo?- Kuba mówił łagodnym, uspokajającym tonem. - To wszystko przez niego... - Przez kogo? - Kubę. On... Chce pobić Jake. Przeze mnie. Nie mogę... - Mila powiedz od początku. Dobrze? - pokiwałam twierdząco głową. I wszystko mu powiedziałam. Nadal płakałam mu w ramię. Im dalej byłam z opowieścią tym mocniej leciał mi łzy. - Milena, dobrze, że mi powiedziałaś. Wymyślimy coś. Możemy pójść do Maćka. Przecież to jego barat, chyba ma na niego jakiś wpływ. - Kuba od razu zaczął myśleć co by można zrobić. - Ale Kuba, to nic nie da. On dzisiaj wróci. I będę musiała mu powiedzieć co zdecydowałam. - Damy radę. Mam numer do Maćka, wiec nawet z pokoju nie będziemy musieli wychodzić. On nie może cie do niczego zmusić, rozumiesz? Do niczego- Kuba mocniej mnie przytulił. W takich chwilach zawsze mogłam na niego liczyć. Jestem mu za to wdzięczna. Do końca życia. * perspektywa Kuby Kota* Wszyscy mówili, że jestem urodzony w czepku. Czy jakoś tak. Mniejsza z tym. Właśnie miałem iść do tej Mileny. Otwieram drzwi do jej pokoju i słyszę ciekawą rozmowę. Od razu wpadam na świetny pomysł. Plus XXI wieku. Zawsze przy sobie mam telefon. Otwieram troszkę szerzej drzwi. I zaczynamy zabawę. - Dzięki Kuba. Jesteś wspaniały. - Wiesz, że zawsze ci pomogę. - Kocham cię - uuuuu. Jestem wygrany. Tego dowodu niczym nie można zbić. - Ja też cię kocham. - Jak pięknie. Sama podłożyła pod siebie bombe. I wszystko nagrane. Wyśmienicie. Teraz tylko wysłać do tamtego, jej kochasia popierdolonego. I wszystko pęka jak bańka mydlana. Ale ja jestem genialny. - Prześpij się jeszcze - no daj jej całusa. Jak się tulicie już mam. - Jesteś najlepszym przyjacielem - tak, tak. Tego nie dodamy. Wszystko ładnie, pięknie. Oo kocham cię. Aż rzygać się chce. Zamykam drzwi. ************* Jak obiecałam tak jest. Kolejny rozdział przed konkursem! Trochę smutny.. Wiem. I to przed zawodami. Dzisiejsze kwalifikacje odwołane, mniemy nadzieje, że jutrzejszy konkurs się odbędzie... Aaa jejku jakie we mnie emocje siedzą. Już nie mogę się doczekać! Kocham to. A to juz jutro<3 A co do rozdziału... Jak Wam się podoba? Opinie piszcie w komentarzach:) CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ :) Miłego weekendu i oglądania konkursów <3 Pozdro, buźki, do następnego :) papa xd

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 6

Jakub Kot miał racje. Wieści tutaj szybko się rozchodzą. Na drugi dzień już wszyscy wiedzieli. Zaczęły się, niewiadomego pochodzenia, wycieczki. Pierwsi do mojego pokoju zawitali Stefan Kraft i Michael Hayboeck.
- Witajcie złotka - wykrzyknął od progu Michi. - Co tam u was? Jakieś ciekawe nowinki - szczerzył się niewinnie. Chociaż i tak każdy wiedział o co chodzi.
- No, no czekamy- dorzucił Stefan, który też wyglądał na nadmiernie uśmiechniętego. Co oni brali w tym swoim pokoiku?
- A szczerze... Tylko nikomu nie mówcie - powiedziałam tajemniczo, a chłopcy przysuneli się, aby lepiej słyszeć - Za chwilę wychodzę.
- Gdzie? Na randkę?
- Na zajęcia z Włodzem- ledwie powstrzymywałam śmiech.
- Ahaaa- mruknęli rozczarowani- A co tam u Jaki? - Stefan postanowił zakończyć zabawę w zgadywanki.
- Z tego co wiem wszystko w porządku - odpowiedziała równie rozbawiona Pati.
- A wiecie przypadkiem czy ma jakąś dziewczynę? - zapytał szeptem Michi.
- No wiesz my nie chcemy snuć ploteczek. Może będzie lepiej jak pójdziecie do niego i się po prostu zapytacie. - Michi ze swoim przyjacielem niezadowoleni z nie uzyskania informacji wstali.
- Tak zrobimy. - Michi, kiedy przemyślał sprawę chyba stwierdził, że to nawet dobry pomysł. Kuba, Pati i moja osoba poszliśmy za nimi.
Bez pukania Stefan gwałtownie otworzył drzwi.
- Witajcie przyjaciele.
- Stefan czego tyś się nałykał?- Forfang od razu zauważył podejrzane zachowanie Krafta.
- JA? Przecież jestem grzeczny, nigdy nie zrobiłem niczego głupiego - powiedział słodko chłopak. Ale każdy wiedział, że trochę głupot w życiu zrobił. Zabawne jestem tu dopiero 15 dni a jestem nawet nieźle o wszystkich poinformowana.
- Czego szukasz w naszych skromnych progach?- zapytał Phillip.
- Przyszliśmy się zapytać co u was słychać.
- Sprostowanie oni- pokazałam na Michaela i Stefana - przyszli sie o coś spytać.
- Zamieniamy się w słuch.
Stefan spojrzał na Michiego. On tylko kiwnął głową by mówił dalej.
- Więc... - Kraft rozejrzał się po pokoju- Jaka masz dziewczynę?
Hvala zakrztusił się wodą, którą właśnie pił.
- Co?
- Głuchy jesteś? Nie możesz normalnie odpowiedzieć - zirytował się Krafcik.
- A co was to obchodzi?
- Niby nic, ale wiesz słyszy się różne plotki, pogłoski. A my nie jesteśmy tacy co w nie wierzą, więc postanowiliśmy spytać.
- Tak, mam dziewczynę.
- Oooooooo, nasz mały chłopaczek Jaka ma dziewczynę. - Nie mogłam dłużej powstrzymywać się od śmiechu. Roześmiałam się tak głośno, aż biedny Michi podskoczył.
- A ona z czego tak się cieszy? - zapytał zdezorientowany Stefan.
- Bo tak się składa, że to właśnie Milka jest moją dziewczyną.
Taką ciszę, jaka zapanowała, chciałaby mieć nauczycielka od biologii na lekcji. Stefan spojrzał najpierw na mnie, a następnie na Jake, czy przypadkiem nie żartuje. Hvala miał całkiem poważną minę. Michi podszedł do mnie i objął ramieniem.
- Gratuluje Mila. I tobie Jaka tez oczywiście. Moim zdaniem, jak oczywiście mogę je wypowiedzieć, pasujecie do siebie.- Michael cmoknął mnie w policzek.
- Macie jeszcze jakieś pytania, bo jak nie to byście mogli już sobie iść.
- Jasne, już nie przeszkadzamy.
Cała gromada wyszła na czele szedł Kuba z Pati, a za nimi Austriacy, szepczący sobie coś do ucha. Pożegnałam się z Phillipem oraz Johannem. Chciałam dać buziaka Jace, ale on się uchylił. O co mu chodzi? Zrobiłam coś nie tak? Wzięłam go za rękę i pociągnęłam do drzwi. Chłopak niechętnie ruszył za mną do wyjścia.
- O co chodzi? Jaka? - zapytałam z troską.
- O nic- Słoweniec unikał mojego wzroku.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Co to miało być z Hayboeckiem? - Chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Co z nim? Chodzi ci o ten głupi pocałunek w policzek? - Jaka nie odpowiedział oraz wrócił do unikania mojego wzroku. - Jaka, kochanie, przecież to nic. Nie rozumiem o co chodzi.
Jaka wbił wzrok w moje oczy, jakby chciał z nich wyczytać czy nie ściemniam.
Przytuliłam się do niego. Nie odepchnął mnie, tylko mocniej objął ramionami. Staliśmy tak naprawdę długo. Po nieokreślonym bliżej czasie usłyszałam czyiś śmiech. Odsunęłam się niechętnie od Jaki. A moim oczom ukazał się nie kto inny niż Jakub Kot.
- Jak słodko, chyba zaraz się zżygam.
- Odwal się co? Nie masz nic innego do roboty tylko nękać innych?
- Tak się składa, że mam chwilę wolnego. - Jakub uśmiechnął się złośliwie.
- Czy przypadkiem nie mówiłem ci już, że nie masz własnego życia i wtrącasz się w innych?
- Chyba coś wspominałeś. Ale wiesz nie słucham takich nic nie znaczących ludzi- roześmiał się szyderczo.
Jaka był gotowy się bić. Ledwo go powstrzymałam. Na szczęście z pokoju wyszedł Kuba.
- Jaka możemy chwilę porozmawiać?- powiedział niewinnie, jakby nie wiedział co się tu działo chwilę temu.
- Jasne.
I odeszli, nie podarowując ani jednego spojrzenia Jakubowi.
- Dzięki stary.
- Nie ma sprawy. Masz u mnie dług.
***
Wieczór zapowiadał się spokojnie. Bez żadnych różnego rodzaju zajęć. Właśnie zapowiadał się...
- Proszę o chwilkę uwagi! - Łukasz Kruczek uciszył towarzystwo jakie zebrało się na kolacji- Dostałem propozycję.
- Czy na pewno chce, trener, powiedziec to wszystkim? - zapytał zaniepokojony Piotrek Żyła. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Oczywiście. Wracając do tematu. Za 30 minut spotkamy się w sali kinowej i będziemy oglądać filmy. - przez jadalnie przeszły szepty. - można wziąć cos do jedzenia,picia i co tam jeszcze chcecie.
Trener skończył swoje przemówienie. No pięknie, a już myślałam, że dzisiaj się wyśpię. Wróciłam do pokoju z Pati.
- No to co bierzesz?- zapytałam dziewczyna.
- Poduszkę.
Pati wybuchła śmiechem. Chwile później udaliśmy się do umówionego miejsca. Zauważyłam Jake, który dał mi znak abym usiadła przy nim. Zapytałam Patrycji czy idzie ze mną. Koleżanka sie zgodziła i razem ruszyliśmy do chłopaka.
- Cześć - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Wiesz co będziemy oglądać? - zobaczył moją poduszkę i zaczął się śmiać.
- O co ci chodzi- udawałam obrażoną, choć mi też chciało się śmiać.
- Nie no o nic. - uśmiechnął się szelmowsko.
Oparłam głowę o jego ramie, objęłam rękami poduszkę, nogi podciągnęłam do brzucha. I udałam się w krainę Morfeusza.
***
Na początku nie miałam pojęcia gdzie jestem. Jak przez mgłę pamiętam co działo się wczoraj wieczorem. Podniosłam powieki. O jestem w swoim pokoju.
- Dzień dobry Mila.- Przywitałam mnie promiennie Pati.
- Cześć.
- Chcesz iść na spacer po okolicy?
- Czemu nie? Tylko najpierw się ogarne.
Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam długi prysznic. Następnie ubrałam jeansy, t-shirt oraz bluzę. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
- To co idziemy?- Pati siedziała na łóżku i pisała coś na telefonie.
- Idziemy- uśmiechnęła się przyjaźnie. Patrycja to fajna dziewczyna. Dobrze, że Kuba ją ma.
Gadamy tak o wszystkim i o niczym, gdy nagle Pati zmienia temat.
-Jak ci się układa z Jaką?
- Wręcz wspaniale. A dlaczego pytasz?
- Tak po prostu. A kochasz go?- dodała po chwili milczenia. Zastanowiłam się chwilę.
- Tak, kocham go.
- Skąd wiesz, że to miłość ? Że to właśnie on i że na niego czekałaś - wyrzuciła jednym tchem.
- Po prostu wiem. Kiedyś mama mi powiedziała, że to się czuje. Pamiętam jak mnie to wkurzyło. Skąd się to czuje? Ale wiesz co? Miłość to trudna sprawa. Raz jest dobrze, a za chwilę nie. I miłość jest wtedy, gdy mimo wszystko nadal zależy ci na drugiej osobie. Jej szczęście jest ważniejsze niż twoje własne.
- I to właśnie czujesz do Jaki?
- Tak, właśnie to czuje. I jeszcze więcej. Nie potrafię opisać tego słowami - powiedziałam z uśmiechem- Pewnie wydaje ci się, że mówię jak jakaś głupia nastolatka co?
- Nie, wcale tak nie myślę.
- A jak jest pomiędzy tobą a Kubą?
- Okey. Zależy mi na nim. Tylko boję się, że zrobię coś źle, powiem coś nie tak. On się obrazi i nie będzie chciał mnie znać.
- Jak znam Kubę, bez wyjaśnienia nie odejdzie. Wiec zawsze jest szansa. Widać, że mu na tobie zależy. Nie przejmuj się tak. - Uśmiechnęłam się do niej.
~~~~~~~~~
Przybywam z nowym rozdziałem, już 6 ;) I jak pewnie zauważyliście dodałam go szybciej niż zazwyczaj dodaje. To dlatego, że za 8 dni skoki i już nie mogę się doczekać 😊❤ Dlatego UWAGA! Jeszcze jeden rozdzialik dodam do pierwszego konkursu:)
Czy już mówiłam, że nie mogę się doczekać? Xd
Tak więc czytajcie-komentujecie -motywujcie :)
Buźki kochani i do następnego.
Pazdro <3



środa, 4 listopada 2015

Rozdział 5

Nie czuję zimna. W sercu mam jeszcze ciepło jakie zostawił tam Jaka. Właśnie Jaka... Spanikowałam i nic do niego nie powiedziałam. Po prostu odwróciłam się i weszłam do pokoju. A teraz siedzę jak głupia i wpatruje się w niebo. Co ja mam zrobić? Chciałabym, aby to wszystko było łatwe. Jak w książkach. Wiadomo, że bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie ( ale nigdy nie jest napisane, że razem...). Pójdę do niego jutro, dzisiaj jest już za późno na spacery. Patrzę na wyświetlacz telefonu. 1:00 w nocy. No pięknie, a musze jeszcze skończyć wypracowanie dla Włodza.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi na balkon. Odwracam się zaskoczona i dostrzegam w mroku sylwetkę Hvali.
- Co tu robisz? Zmarzniesz- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
- Nic mi nie będzie - lekko uniosłam kąciki ust. Jaka usiadł przy mnie i objął ramieniem. Oparłam głowę na jego bark.
- Mam nadzieję.
Przez chwile milczeliśmy.
- Milka...
- Mhm- "chyba domyślam się co chcesz powiedzieć" pomyślałam.
- Co jest miedzy nami? - no właśnie, dobre pytanie. Wpatruję się w ledwo widoczne gwiazdy, jakby była tam napisana odpowiedz.
- Nie wiem Jaka. Ostatnio dużo się wydarzyło....
- Milka... Ja się w tobie zakochałem. Nie przerywaj mi. Jak tego nie powiem to możliwe, że nigdy tego nie usłyszysz. Wiem może to brzmi dziwnie. Znamy się zaledwie dwa tygodnie, ale każda chwila, która spędziłem z tobą była wyjątkowa. I chciałbym, żeby ich było więcej, o wiele więcej. Gdy odchodzisz chce do ciebie iść, być przy tobie.- Milczę. Muszę przyswoić do wiadomości to co właśnie usłyszałam, wyprostowałam się. - Błagam Milka powiedz coś - Jaka jest zdenerwowany, zaśmiał się nerwowo.
- Jaka... Kochanie - słowa wylewają się z moich ust. - Zakochałam się w facecie, który jest wyjątkowy. Opiekuńczy, kochający i wiem, że on też jest we mnie zakochany. Nie mogę, nie potrawie dłużej ukrywać tego uczucia do niego- zrobiłam kilku sekundową pauzę. Jaka wyraźnie zesmutniał. Jego oczy już nie błyszczą nadzieją tylko... łzami.
- Aaah rozumiem...
- I ten właśnie facet siedzi koło mnie. - Uśmiechnęłam się radośnie.
Jaka podniósł wzrok na mnie. Na twarzy maluje mu się ulga z radością i nie dowierzaniem. Wziął mnie w ramiona.
- Milka nawet nie wiesz jak się cieszę. - Przytuliłam się do niego mocniej.
- Ja też się cieszę Jaka.
***
Ktoś potrąca mnie za ramie. Nie chce otwierać oczu!!! Kuba.
- Milena wstawaj z dupą. Za 20 minut śniadanie.
- Jeden moment.
Leniwie podniosłam się z mięciutkiego łóżeczka. Już za nim tęsknię. Pod prysznicem przypomniałam sobie zdarzenia z wczoraj. Czy to było na prawdę czy tylko mi się przyśniło? Czy to możliwe, że Jaka naprawde się we mnie zakochał? Ktoś wali do drzwi.
-Już wychodzę- krzyczę.
Szybko ubieram spodnie dresowe ( moje ulubione) , t-shirt oraz rozpinaną bluzę. Telefon wkładam do kieszeni i wychodzę z pokoju. Przez chwilę chce zobaczyć czy Jaka jest w swoim pokoju, ale powstrzymuję się. Szybko zbiegam do stołówki. Są już wszyscy. Dostrzegam Kubę oraz Pati przy jednym ze stolików, podchodzę do nich i siadam obok.
-Witamy. - Kuba jak zawsze przemiły.
- Cześć Pati- postanowiłam go ignorować.- Co tam u ciebie? - zapytałam robiąc sobie kanapkę.
- Kuba nie powiedziałeś jej? - Patrycja wygląda na zaskoczoną.
- O czym? - Jestem bardzo czujna, po Kubie można spodziewać się wszystkiego.
- Chciałem ci powiedzieć później, no ale jak temat wyszedł... Jesteśmy z Pati razem.
- Cooo? To super. Czemu ja nic nie wiedziałam? - Jestem szczerze przeszczęśliwa. I chyba troszkę za głośno to powiedziałam, bo większość ludzi odwróciło się w naszą stronę.
- Tak wyszło - Kuba wzruszył ramionami.
Jaka, który właśnie przechodził za mną pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego. Czyli to prawda. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! I Hvala tak szybko odszedł jak się pojawił.
- O czy my o czymś nie wiemy?- Kubas ( specjalnie tak napisałam) wydawał się szczerze zainteresowany.
- Raczej o wszystkim wiecie.
- Nie wydaje mi się.
- Nie ma o czym gadać - zaczęło mnie to irytować. W tej chwili chciałabym być sama. Ale niestety... Ukradkiem spojrzałam na Jake. Przyglądał mi się. Skinął głową na drzwi. Od razu skumałam. Przeprosiłam towarzystwo i udałam się do wyjścia. Chwile później stałam na korytarzu. Nie musiałam długo czekać aż pojawi się Jaka. Uśmiechnął się promiennie. Podszedł do mnie i lekko pocałował w policzek.
- Miło cię widzieć. Stęskniłem się za tobą - szepnął mi do ucha. Przytuliłam się do niego.
- Ja za tobą też tęskniłam.
- Milka dzisiaj mam trening, ale od 15:00 mam wolne. Mogę po ciebie przyjść?- Czyli siedem godzin bez Jaki...
- Jasne będę czekać. - Aż tyle?!
- Wytrzymasz tyle czasu beze mnie?- Czyżby umiał czytać w myślach?
- No nie wiem... Postaram się - Jaka spojrzał mi w oczy.
- Na pewno. - Uśmiechnął się.
- Jaka...
- A co tu się dzieje? - Gwałtownie odwróciłam się w stronę głosu. Kuba Kot. Czego on chce?
- A co cię to obchodzi? - Jaka mocno objął mnie ramieniem.
- Niby nic, ale wiesz jak to jest. Wszyscy wszystko wiedzą i widzą. Tutaj nic nie da się ukryć. - zaśmiał się szyderczo.
- A co ci do tego? Nie masz własnego życie, że musisz wchodzić z buciorami w innych?
- Uważaj na słowa chłoptasiu. Bo jak się wkurzę to już nie będziesz miał takiej ładnej buźki.
- Musisz iść - cofnęliśmy się do tyłu.
- Jak chcecie, ale pamiętaj jeszcze mnie spotkasz i nikt nie mówi, że to będzie miłe spotkanie.
Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę pokoju.
- Milka wszystko w porządku? - Jaka stanął przede mną.
- Chyba tak. Jaka nie możesz tego tak zostawić. On ci groził!
- Obawiam się, że nic narazie nie można zrobić. Ale nie martw się przy mnie jesteś bezpieczna. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To prawda przy nim czułam się bezpiecznie. Jak przy nikim innym. - Milka muszę iść. Spotkamy się później.- Jaka pogładził mój policzek, uśmiechnął się i poszedł na trening. A ja zostałam sama.
***
- Milena proszę pokarz mi swoją pracę. - Wstałam z miejsca i powoli podeszłam do biurka Włodza. Całe szczęście, że zdarzyłam to napisać. - Dobrze możecie już iść. Do zobaczenia jutro.
Pożegnałam się i udałam się do pokoju. Kuba po zajęciach gdzieś zniknął, więc w pokoju byłam sama. Do spotkania z Jaką zostało 20 minut. Weszłam na fejsa, chciałam obejrzeć JEDEN filmik na yt. Nie wyszło... Po wydawało by się chwili do pokoju wszedł Jaka z bananem na twarzy.
- Hejka kochanie. - Pocałował mnie w głowę.
- Cześć - uśmiechnęłam się promiennie. - Co będziemy robić?
- Yyy może pójdziemy na spacer, a później do kina... Co ty na to?
- Sama nie wiem. A może po prostu zostaniemy i obejrzymy jakiś film? - uśmiechnęłam się słodko.
- Niech ci będzie. Ale następnym razem idziemy na spacer. Chodź idziemy do mnie. Mam lepszy telewizor - wziął mnie za rękę. I razem ruszyliśmy do sąsiedniego pokoju.
- Wypad - Jaka bardzo uprzejmie wyprosił swoich kolegów z pokoju.
- A co ty tu robisz miało cię nie być? O i Mila jest.
- Plany się zmieniły. Więc jakbyście byli tak uprzejmi udać się do Stefcia byłoby miło.
Phillip i Johan nie chetnie wyszli z pomieszczenia. A ja usiadłam na łóżku Jaki opierając się plecami o ścianę.
- No to jaki film chcesz obejrzeć? - zapytał Jaka stojąc z kilkoma płytami w ręku.
- Może coś na podstawie książki Sparksa...- i znowu słodki uśmiech.
- Zniewalasz mnie tym uśmiechem. Mam " najdłuższą podróż" może być?
- Jasne - ucieszyłam się jak małe dziecko.
Hvala włączył produkcje i usiadł przy mnie, obejmując ramieniem.
Na końcu filmu się popłakałam jak to ja.
- Milka co się stało? - zapytał zatroskany chłopak.
- Nic, po prostu wzruszam się na takich filmach- powiedziałam z uśmiechem, ocierając ostatnie łzy.
- Chodź tu do mnie - Jaka porwał mnie w swoje ramiona. Brakowało mi go. Cały dzień czułam jakąś niewytłumaczalną pustkę. I dopiero teraz kiedy mój najukochańszy chłopak jest przy mnie czuje się najszczęśliwsza.
- Milka... - Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Twarz Jaki była coraz bliżej mojej, aż wreszcie jego usta dotknęły moich warg. Zamknęłam oczy. Świat staną na głowie. Jaka wpijał się we mnie całą swoją miłością, z wszystkimi uczuciami. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Jaka uśmiechnął się radośnie, a ja wtuliłam twarz w jego szyję.
- Miło było, ale się zmyło- dobiegł nas głos Stefana Krafta z korytarza. Zaczęliśmy się śmiać i postanowiliśmy zobaczyć o co chodzi. Na korytarzu stał Austriak ze swoimi kolegami z reprezentacji Gregorem i Michim.
- Widzisz co narobiłeś idioto aż Milena z Jaką przyszli zobaczyć co narozrabiałeś. - Stefan pokręcił głową z niezadowoleniem, ale też nie ukrawanym rozbawieniem.
Gregor stał oparty o ścianę, ledwo trzymając się na nogach.
- Nie moja wina, że... - próbował się bronić Schliri. Wybuchnełam śmiechem. - Przynajmniej rozbawiłem piękną panią.
- Uważaj na słowa. Ona jest już zajęta - odezwał się Jaka.
- Sorka nie wiedziałem. Mam swój honor i nie zarywam do zajętych panienek.
- Ta honor. Chodź Gregor pomożemy ci dojść do pokoju. Do zobaczenia - Michi uśmiechnął się szeroko. Podszedł do chłopaka i powoli razem z Stefanem udali się w kierunku swojego pokoju.
- Widać, że tylko ja miałem tak udany dzień bez alkoholu. - Jaka spojrzał na mnie porozumiewawczo. Dałam mu kuksańca w bok śmiejąc się.
##########
Witam :) Przybywam do Was z kolejnym rozdziałem. Od razu przepraszam za opóźnienie, ale następnym razem postaram się wyrobić w czasie :P Mam nadzieję, że rozdzialik się podoba i zostaniecie do końca... Wyrażajcie swoje opinie w komach XD Do następnego <3
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
I jeszcze inf. Za 17 dni pierwszy konkurs!!!!! :)
Do tego czasu powinien pojawić się kolejny rozdzialik. Miłego tygodnia <3
Buźki :)