niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 12

Nareszcie wszystko zaczyna się układać. Życie jest piękne. W takich momentach nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru. Ale jak to bywa nie może być długo tak dobrze.
Moje obawy, niestety, się sprawdziły.
- Wróciłaś do tego idioty?! Myślałem, że masz trochę, chociaż ociupinkę, rozumu. Nie można za szybko oceniać ludzi. - Bałam się. Głos utkwił mi w gardle. - Jesteście siebie warci. Ten sukinsyn nie wystarczająco cię skrzywdził?
- O czym ty mówisz? Nic nie rozumiesz i nie powinieneś wtrącać się w czyjeś życie. A teraz wyjdź.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Zrobiłem to la ciebie. A ty zmarnowałaś szanse uwolnienia się od niego.
- Jaka szansa? Co ty zrobiłeś?
- Myślałem, że się domyślisz, że to ja. Ale nie można mierzyć ludzi swoją miarą, prawda?- uśmiechnął się szyderczo. - Ten twój chłoptaś już prawie cię zostawił. Po pewnym czasie by zapomniał i ty też byś o nim przestała myśleć.
- Jakub, do cholery, o czy ty gadasz?
- Nie pamiętasz już o filmiku?
- To byłeś ty? - Matko, nie sądziłam, że to on. Nigdy bym nie sądziła, że jest do tego zdolny.
- Jaka to debil. Miałem pozwolić, żebyś zmarnowała sobie tylko czasu z jakimś pacanem?
- Jesteś nienormalny- pokręciłam głową nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam.
- To ten twój kochaś jest jakiś pojebany - parsknął. Tego już za wiele! Co on sobie wyobraża? Podchodzę do niego, biorę zamach i daje mu z liścia. Ał, moja ręka... Jakub, zdziwiony, cofnął się kilka kroków do tyłu i złapał się za policzek.
- Ty szmato! - Kuba popchnął mnie, a ja opadając uderzyłam głową w kant łóżka. Na chwile mnie zamroczyło i nie bardzo wiedziałam co się dzieje, dopóki nie poczułam smaku krwi, płynącej mi po twarzy. A starszy z braci Kotów gdzieś zniknął.
Poszłam do łazienki obmyć twarz, gdy ktoś otworzył drzwi. W pierwszej chwilo myślałam, że Jakub wrócił. Z tą myślą powrócił strach. To, że tak zareagował to po części moja wina. Gdybym go nie uderzyła nic by się nie stało. A z drugiej strony nie mogłam pozwolić, żeby tak obrażał Jakę.
- Milka, jesteś?
- W łazience- krzyknęłam, nie przerywając zmywania krwi, która już prawie nie leciała z rozciętej brwi.
Jaka stanął w progu pomieszczenia. Gdy zobaczył co robił od razu zapytał się kto mi to zrobił. Czyżby coś podejrzewał? Przecież mogłam sama się przewrócić, a Jaka od razu, że ktoś musiał maczać w tym palce. Nauczyłam się, że w związku należy zawsze mówić prawdę. Z tego powodu opowiedziałam wszystko Hvali. Delikatnie mówiąc, zezłościł się. Mocno się do niego przytuliłam. Nawet, gdy jest wściekły wiem, że mi nic nie zrobi. Przy nim czuje się najbezpieczniej na świecie. Po prostu go kocham.
- Zaraz do ciebie wrócę.
- Jaka, proszę, nie rób nic głupiego.
- Dla ciebie wszystko- pocałował mnie w czoło i wyszedł.
* Jakub Kot *
Ktoś szarpnięciem otwiera drzwi. Zdążyłem się tylko odwrócić, zanim poczułem ostry ból na twarzy. Co oni dzisiaj mają jakiś dzień bicia?! Patrzę na sprawce, a to nie kto inne jak Hvala. Mogłem się domyślić.
- Czego chcesz?
- Już zrobiłem to co miałem tu do załatwienia. - I wyszedł.

**********************************************************************
PRZEPRASZAM!!! Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność... Ale nie miałam czasu ani weny. Postaram z się dotać kolejny rozdział za dwa tygodnie. I już uprzedzam, że będzie jeszcze tylko jeden rozdział + epilog :( I pożegnamy Jakę i Milę <3 A co do rozdziału średnio mi się podoba, ale opinie pozostawia wam. Więc komentujcie :)
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ :) Nawet jedno słowo xd To do następnego. Buźki <3