środa, 4 listopada 2015

Rozdział 5

Nie czuję zimna. W sercu mam jeszcze ciepło jakie zostawił tam Jaka. Właśnie Jaka... Spanikowałam i nic do niego nie powiedziałam. Po prostu odwróciłam się i weszłam do pokoju. A teraz siedzę jak głupia i wpatruje się w niebo. Co ja mam zrobić? Chciałabym, aby to wszystko było łatwe. Jak w książkach. Wiadomo, że bohaterowie będą żyli długo i szczęśliwie ( ale nigdy nie jest napisane, że razem...). Pójdę do niego jutro, dzisiaj jest już za późno na spacery. Patrzę na wyświetlacz telefonu. 1:00 w nocy. No pięknie, a musze jeszcze skończyć wypracowanie dla Włodza.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi na balkon. Odwracam się zaskoczona i dostrzegam w mroku sylwetkę Hvali.
- Co tu robisz? Zmarzniesz- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
- Nic mi nie będzie - lekko uniosłam kąciki ust. Jaka usiadł przy mnie i objął ramieniem. Oparłam głowę na jego bark.
- Mam nadzieję.
Przez chwile milczeliśmy.
- Milka...
- Mhm- "chyba domyślam się co chcesz powiedzieć" pomyślałam.
- Co jest miedzy nami? - no właśnie, dobre pytanie. Wpatruję się w ledwo widoczne gwiazdy, jakby była tam napisana odpowiedz.
- Nie wiem Jaka. Ostatnio dużo się wydarzyło....
- Milka... Ja się w tobie zakochałem. Nie przerywaj mi. Jak tego nie powiem to możliwe, że nigdy tego nie usłyszysz. Wiem może to brzmi dziwnie. Znamy się zaledwie dwa tygodnie, ale każda chwila, która spędziłem z tobą była wyjątkowa. I chciałbym, żeby ich było więcej, o wiele więcej. Gdy odchodzisz chce do ciebie iść, być przy tobie.- Milczę. Muszę przyswoić do wiadomości to co właśnie usłyszałam, wyprostowałam się. - Błagam Milka powiedz coś - Jaka jest zdenerwowany, zaśmiał się nerwowo.
- Jaka... Kochanie - słowa wylewają się z moich ust. - Zakochałam się w facecie, który jest wyjątkowy. Opiekuńczy, kochający i wiem, że on też jest we mnie zakochany. Nie mogę, nie potrawie dłużej ukrywać tego uczucia do niego- zrobiłam kilku sekundową pauzę. Jaka wyraźnie zesmutniał. Jego oczy już nie błyszczą nadzieją tylko... łzami.
- Aaah rozumiem...
- I ten właśnie facet siedzi koło mnie. - Uśmiechnęłam się radośnie.
Jaka podniósł wzrok na mnie. Na twarzy maluje mu się ulga z radością i nie dowierzaniem. Wziął mnie w ramiona.
- Milka nawet nie wiesz jak się cieszę. - Przytuliłam się do niego mocniej.
- Ja też się cieszę Jaka.
***
Ktoś potrąca mnie za ramie. Nie chce otwierać oczu!!! Kuba.
- Milena wstawaj z dupą. Za 20 minut śniadanie.
- Jeden moment.
Leniwie podniosłam się z mięciutkiego łóżeczka. Już za nim tęsknię. Pod prysznicem przypomniałam sobie zdarzenia z wczoraj. Czy to było na prawdę czy tylko mi się przyśniło? Czy to możliwe, że Jaka naprawde się we mnie zakochał? Ktoś wali do drzwi.
-Już wychodzę- krzyczę.
Szybko ubieram spodnie dresowe ( moje ulubione) , t-shirt oraz rozpinaną bluzę. Telefon wkładam do kieszeni i wychodzę z pokoju. Przez chwilę chce zobaczyć czy Jaka jest w swoim pokoju, ale powstrzymuję się. Szybko zbiegam do stołówki. Są już wszyscy. Dostrzegam Kubę oraz Pati przy jednym ze stolików, podchodzę do nich i siadam obok.
-Witamy. - Kuba jak zawsze przemiły.
- Cześć Pati- postanowiłam go ignorować.- Co tam u ciebie? - zapytałam robiąc sobie kanapkę.
- Kuba nie powiedziałeś jej? - Patrycja wygląda na zaskoczoną.
- O czym? - Jestem bardzo czujna, po Kubie można spodziewać się wszystkiego.
- Chciałem ci powiedzieć później, no ale jak temat wyszedł... Jesteśmy z Pati razem.
- Cooo? To super. Czemu ja nic nie wiedziałam? - Jestem szczerze przeszczęśliwa. I chyba troszkę za głośno to powiedziałam, bo większość ludzi odwróciło się w naszą stronę.
- Tak wyszło - Kuba wzruszył ramionami.
Jaka, który właśnie przechodził za mną pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego. Czyli to prawda. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie! I Hvala tak szybko odszedł jak się pojawił.
- O czy my o czymś nie wiemy?- Kubas ( specjalnie tak napisałam) wydawał się szczerze zainteresowany.
- Raczej o wszystkim wiecie.
- Nie wydaje mi się.
- Nie ma o czym gadać - zaczęło mnie to irytować. W tej chwili chciałabym być sama. Ale niestety... Ukradkiem spojrzałam na Jake. Przyglądał mi się. Skinął głową na drzwi. Od razu skumałam. Przeprosiłam towarzystwo i udałam się do wyjścia. Chwile później stałam na korytarzu. Nie musiałam długo czekać aż pojawi się Jaka. Uśmiechnął się promiennie. Podszedł do mnie i lekko pocałował w policzek.
- Miło cię widzieć. Stęskniłem się za tobą - szepnął mi do ucha. Przytuliłam się do niego.
- Ja za tobą też tęskniłam.
- Milka dzisiaj mam trening, ale od 15:00 mam wolne. Mogę po ciebie przyjść?- Czyli siedem godzin bez Jaki...
- Jasne będę czekać. - Aż tyle?!
- Wytrzymasz tyle czasu beze mnie?- Czyżby umiał czytać w myślach?
- No nie wiem... Postaram się - Jaka spojrzał mi w oczy.
- Na pewno. - Uśmiechnął się.
- Jaka...
- A co tu się dzieje? - Gwałtownie odwróciłam się w stronę głosu. Kuba Kot. Czego on chce?
- A co cię to obchodzi? - Jaka mocno objął mnie ramieniem.
- Niby nic, ale wiesz jak to jest. Wszyscy wszystko wiedzą i widzą. Tutaj nic nie da się ukryć. - zaśmiał się szyderczo.
- A co ci do tego? Nie masz własnego życie, że musisz wchodzić z buciorami w innych?
- Uważaj na słowa chłoptasiu. Bo jak się wkurzę to już nie będziesz miał takiej ładnej buźki.
- Musisz iść - cofnęliśmy się do tyłu.
- Jak chcecie, ale pamiętaj jeszcze mnie spotkasz i nikt nie mówi, że to będzie miłe spotkanie.
Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę pokoju.
- Milka wszystko w porządku? - Jaka stanął przede mną.
- Chyba tak. Jaka nie możesz tego tak zostawić. On ci groził!
- Obawiam się, że nic narazie nie można zrobić. Ale nie martw się przy mnie jesteś bezpieczna. - Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To prawda przy nim czułam się bezpiecznie. Jak przy nikim innym. - Milka muszę iść. Spotkamy się później.- Jaka pogładził mój policzek, uśmiechnął się i poszedł na trening. A ja zostałam sama.
***
- Milena proszę pokarz mi swoją pracę. - Wstałam z miejsca i powoli podeszłam do biurka Włodza. Całe szczęście, że zdarzyłam to napisać. - Dobrze możecie już iść. Do zobaczenia jutro.
Pożegnałam się i udałam się do pokoju. Kuba po zajęciach gdzieś zniknął, więc w pokoju byłam sama. Do spotkania z Jaką zostało 20 minut. Weszłam na fejsa, chciałam obejrzeć JEDEN filmik na yt. Nie wyszło... Po wydawało by się chwili do pokoju wszedł Jaka z bananem na twarzy.
- Hejka kochanie. - Pocałował mnie w głowę.
- Cześć - uśmiechnęłam się promiennie. - Co będziemy robić?
- Yyy może pójdziemy na spacer, a później do kina... Co ty na to?
- Sama nie wiem. A może po prostu zostaniemy i obejrzymy jakiś film? - uśmiechnęłam się słodko.
- Niech ci będzie. Ale następnym razem idziemy na spacer. Chodź idziemy do mnie. Mam lepszy telewizor - wziął mnie za rękę. I razem ruszyliśmy do sąsiedniego pokoju.
- Wypad - Jaka bardzo uprzejmie wyprosił swoich kolegów z pokoju.
- A co ty tu robisz miało cię nie być? O i Mila jest.
- Plany się zmieniły. Więc jakbyście byli tak uprzejmi udać się do Stefcia byłoby miło.
Phillip i Johan nie chetnie wyszli z pomieszczenia. A ja usiadłam na łóżku Jaki opierając się plecami o ścianę.
- No to jaki film chcesz obejrzeć? - zapytał Jaka stojąc z kilkoma płytami w ręku.
- Może coś na podstawie książki Sparksa...- i znowu słodki uśmiech.
- Zniewalasz mnie tym uśmiechem. Mam " najdłuższą podróż" może być?
- Jasne - ucieszyłam się jak małe dziecko.
Hvala włączył produkcje i usiadł przy mnie, obejmując ramieniem.
Na końcu filmu się popłakałam jak to ja.
- Milka co się stało? - zapytał zatroskany chłopak.
- Nic, po prostu wzruszam się na takich filmach- powiedziałam z uśmiechem, ocierając ostatnie łzy.
- Chodź tu do mnie - Jaka porwał mnie w swoje ramiona. Brakowało mi go. Cały dzień czułam jakąś niewytłumaczalną pustkę. I dopiero teraz kiedy mój najukochańszy chłopak jest przy mnie czuje się najszczęśliwsza.
- Milka... - Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie. Twarz Jaki była coraz bliżej mojej, aż wreszcie jego usta dotknęły moich warg. Zamknęłam oczy. Świat staną na głowie. Jaka wpijał się we mnie całą swoją miłością, z wszystkimi uczuciami. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Jaka uśmiechnął się radośnie, a ja wtuliłam twarz w jego szyję.
- Miło było, ale się zmyło- dobiegł nas głos Stefana Krafta z korytarza. Zaczęliśmy się śmiać i postanowiliśmy zobaczyć o co chodzi. Na korytarzu stał Austriak ze swoimi kolegami z reprezentacji Gregorem i Michim.
- Widzisz co narobiłeś idioto aż Milena z Jaką przyszli zobaczyć co narozrabiałeś. - Stefan pokręcił głową z niezadowoleniem, ale też nie ukrawanym rozbawieniem.
Gregor stał oparty o ścianę, ledwo trzymając się na nogach.
- Nie moja wina, że... - próbował się bronić Schliri. Wybuchnełam śmiechem. - Przynajmniej rozbawiłem piękną panią.
- Uważaj na słowa. Ona jest już zajęta - odezwał się Jaka.
- Sorka nie wiedziałem. Mam swój honor i nie zarywam do zajętych panienek.
- Ta honor. Chodź Gregor pomożemy ci dojść do pokoju. Do zobaczenia - Michi uśmiechnął się szeroko. Podszedł do chłopaka i powoli razem z Stefanem udali się w kierunku swojego pokoju.
- Widać, że tylko ja miałem tak udany dzień bez alkoholu. - Jaka spojrzał na mnie porozumiewawczo. Dałam mu kuksańca w bok śmiejąc się.
##########
Witam :) Przybywam do Was z kolejnym rozdziałem. Od razu przepraszam za opóźnienie, ale następnym razem postaram się wyrobić w czasie :P Mam nadzieję, że rozdzialik się podoba i zostaniecie do końca... Wyrażajcie swoje opinie w komach XD Do następnego <3
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ
I jeszcze inf. Za 17 dni pierwszy konkurs!!!!! :)
Do tego czasu powinien pojawić się kolejny rozdzialik. Miłego tygodnia <3
Buźki :)

5 komentarzy: