niedziela, 13 grudnia 2015
Rozdział 10
- A co to? Pokój żalu?
- Kamil, sorry, ale nie chce gadać.
- Nie chcesz gadać już od kilku dni. Dzisiaj kolejne zawody. Włodzio cię szukał. Nie możesz olewać wszystkiego. Wywalą cię ze stażu.
- No to niech wywalają. Nie obchodzi mnie to.
- Wypad z pokoju na konkurs. Włodziu czeka na ciebie przed stanowiskiem komentatorskim.
- To możesz mu powiedzieć, że nie przyjdę.
- Milena, proszę cię. Przez ostatnie dni nie wychodzisz z pokoju, z nikim nie rozmawiasz. Chociaż powiedz co się stało, spróbujemy ci pomóc. Martwimy się. - Tak, tylko ta osoba co ma się martwić, ma mnie gdzieś.
- Nie chce z nikim rozmawiać. Idź na konkurs, spóźnisz się.
- Bez ciebie nie wyjdę. A uwierz, że jak nie pojawie się na belce startowej to nie tylko mój trener cię udusi tylko jeszcze dopadną cię moi fani.
- Skromny jesteś.
- Nie raz tak muszę. Mila, chodź.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim znowu?
- Zaraz po zawodach wracam i zostawisz mnie.- Kamil myśli przez chwile.
- Okey, ale jak będę na podium to pogadasz, jak nie ze mną to z Ewą. Umowa stoi?- Pokiwałam twierdząco głową. Coś czuję, że spotkam dzisiaj Ewkę...
Wprawdzie dzisiejszy konkurs komentował z Włodziem Kuba, Szaranowicz chciał abym ja też była obecna. Wydaje mi się, że to sprawka Stocha. Ale na niego nie idzie długo się gniewać. Kuba był o wiele lepszym stanie ode mnie. Próbował rozmawiać z Patrycją, co mu się udało, chociaż większość tych rozmów kończyła się kłótnią. Doszli do porozumienia i zostali... przyjaciółmi. Mam nadzieję, że jeszcze potoczy się to inaczej. Patrze na Kubę, który żywiołowo komentuje konkurs. Zasługuje na szczęście. Ważne, aby z Pati się ułożyło. Rozmawiałam z nią i stwierdziła, że jest w stanie mu wybaczyć, ale jest za wcześnie.
Kamil, jak przypuszczałam, stanął na drugim stopniu podium. Wygrał Severin Freund. Po ceremonii dekoracji udałam się do pokoju, w nadziei, że umknę przed Kamilem. Udało mi się. Tylko jest jeden problem. Znalazła mnie żona Stocha... Poszliśmy do ich pokoju. Ewa zachęcała mnie do mówienia, a ja to obiecałam Kamilowi, jednak nie chciałam do tego wracać. I tak też powiedziałam Ewie. Zrozumiało to. Udało jej się przekonać mnie do wychodzenia z pokoju, kontaktu z innymi skoczkami.
Postanowiłam, że nie będę się nad sobą tak rozczulać, bo co to da? Jaka i tak się nie odezwie. Odłożę tą sprawę na półkę i zajmę się stażem. Przyjechałam się tu uczyć, a nie zajmować skoczkami.
Tak, zostawię to.
Wychodząc od Ewy wpadłam na Stefana Krafta.
- Sorka, nie zauważyłem cię.- Aham... Czy to nie ja powinnam przeprosić?- Co tam u ciebie?- Spojrzałam na niego, chyba zbyt agresywnie.- O matko, przepraszam. Głupie pytanie. - Chwila ciszy. Stefcio zabawnie zmarszczył brwi.- Idziesz ze mną?
- A gdzie się wybierasz?
- Do pokoju. Michi się ucieszy. W końcu będzie mógł z kimś normalnym porozmawiać. - zaśmiałam się.
Ruszyliśmy do królestwa chłopaków. Michael leżał na łóżku z gołą klatą.
- Przyprowadziłem gościa, więc byś mógł się ubrać.
- Ale, Milenka, powiedz, że mam niezły kaloryfer- uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ależ oczywiście- Uśmiechnęłam się szeroko. Michi, zadowolony z mojej odpowiedzi, wstał i założył koszulkę.
- Czuj się jak u siebie. Może obejrzymy film. Co wy na to?- Stefan odwrócił się od telewizora i spojrzał na nas pytająco.
- Jasne, czemu nie?- Usiadłam na fotel. I przyglądałam się chłopakom.
Oboje umięśnieni, jak na sportowca przystało. Stefan ze skupioną miną wybierał ekranizację, a Michael składał rzeczy. Najlepsi przyjaciele. Słodko. Uśmiechnięci od ucha do ucha. Czujący się dobrze w swoim towarzystwie.
- Słyszałem, że zapowiada się impreza!- Do pomieszczenia wpadł Gregor. - A impreza beze mnie to nie impreza.
- Oczywiście, Greg. Jesteś mile widziany. - Kraft teatralnie przewrócił oczami. Nie ukrywając rozbawienia.
- Cześć Mila.
- Hejo.
- Jak leci? Wiecie słyszałem ploteczkę, że jeszcze przyjdzie kilka osób.
- A po cholerę?- Zdziwił się Michi.
- Matko, człowieku, w którym ty świecie żyjesz? Na spotkani.
- Ale nie ma żadnej imprezy!- zezłościł się Haybeck.
- No i co z tego? Ludki przyjdą i będzie fajnie- mimo woli głośno się roześmiałam. Austriacy spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi. A ja nie mogłam przestać się śmiać. Tak, to jest dziwne.
Ale tego potrzebowałam. Po nie przespanych, przepłakanych nocach śmiech pomoże. Zgodnie z zapowiedzą Gregora, przyszło jeszcze jakieś dziesięć osób. W tym Andi Wellinger, Johann, Phillip i Jaka...
Hvala usiadł w drugim kącie pokoju jak najdalej ode mnie. Nie chciałam go widzieć. W trakcie oglądania filmu śmiałam się najgłośniej ze wszystkich, śmieszył mnie nawet nie zabawny moment. Nie którzy ( wszyscy ) patrzyli na mnie jak na naćpaną. I taka się czułam. Jak nie normalna. Fajnie było. Inna rzeczywistość. Przez ten czas , dzięki Stefanowi, nie byłam smutna ani przygnębiona. Można by powiedzieć, że byłam sobą. Wesoła, uśmiechniętą, pogodną dziewczyną. Taką mnie znali i lubili. Do czasu kiedy pojawił się w moim życiu Jaka. Nie mogę powiedzieć, że nie czuję się przy nim szczęśliwa. To kłamstwo. Ale ile to trwało? Trzy tygodnie? I co teraz jest? Zranienie, kłótnia, nie wytłumaczona sytuacja, nie porozumienie, ból. Czy było warto? Nie wiem. Nie wiem... Czy można to nazwać miłością? Myślę, że tak. To nie było zauroczenie, jakie zdarza się często, nie. To coś więcej niż przyjaźń.
I muszę przyznać: to moja wina. Jaka nic nie zrobił. Przeze mnie się rozpieprzył nasz związek. Po stronie chłopaka leży wina, że nie chce porozmawia, unika mnie. Ale to ja... To przeze mnie. Czasu nie cofnę. Nie mówię, że tylko mi jest teraz ciężko. Znając Jake, on też to przeżywa. Nie piłby z byle powodu. Nie ryzykowałby kariery przez alkohol. Lecz robi to z mojego powodu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybym zniknęła z jego życia. Zacząłby skupiać się na skokach.
Wracam do pokoju, gdzie jest też Kamil.
- O, wróciłaś.
- Jak widać- uśmiechnęłam się.
- Ja uciekam. Do zobaczenia- i Kamila już nie ma. Patrzę pytająco na Kubę. Tylko wzrusza ramionami.
- Co tam u was?- Pytam Patkę i Kubunia. Spojrzeli na siebie.
- Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szanse.- Uśmiechają się szeroko, splatając ze sobą swoje palce.
- AAAAAAA, to super.- Przytulam entuzjastycznie Patrycje, a później mojego przyjaciela.
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Miałam dobry humor. Jestem uradowana tą nowiną. Szczęście się do nich zapukało. Poszliśmy spać po północy. To był męczący dzień, pełen wrażeń.
* Następny dzień*
Po śniadanku, odbyły się kwalifikacje do konkursu. O 13:00 zaczęła się rywalizacja. Dzisiaj ja komentowałam.
Druga seria zapowiadała się niezwykle zacięta. Przy skoku Kamila emocje wzięły górę, trochę mnie poniosło...
- Trzymajmy kciuki za Kamila. Aby walczyć o podium musiałby skoczyć około 135 metrów. Dostał zielone światełko i ruszył. Obicie z progu i leci!!!- zaczęłam krzyczeć- Leć, Kamil
leć! I taaaaak . Widzieliście ten skok?! I jeszcze telemark. Uśmiech Kamila jest bezcenny. Jak on się cudownie cieszy!!!!!!!! Noty wysokie. Pięknie, poprostu cudownie. Mistrz, prawdziwy mistrz. - W oku zakręciła mi się łza. - Jest pierwszy, jest pierwszy!!! Gratulacje dla Kamila !
Tak to mniej więcej było. Po wygranej Kamila, po ceremonii dekoracyjnej poszłam znaleźć Kubę.
- No, no. Milena nie wiedziałem, że potrafisz tak świetnie komentować mój skok.
- Dzięki - powiedziałam onieśmielona. Kamila odciągnął jakiś dziennikarz, a ja udałam się dalej na poszukiwania. Zauważyłam Jake i w jednej chwili podjęłam decyzję. Pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę.
- Jaka, możemy porozmawiać.- Spojrzał na mnie wyraźnie nie zadowolony i zdziwiony.
- Czego chcesz?
- Tylko porozmawiać...
- O czym ? - Czy już kiedyś nie było takiej sytuacji?
- O tym filmiku, który dostałeś.
- Skąd o tym wiesz?
- Nie ważne. Chce to wyjaśnić...
- A może ja nie chce? Czy kiedykolwiek pomyślałaś o mnie? Co?- spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.- Nie zawsze wszystko jest piękne. Łatwe.
- Przecież wiem. Zawsze o tobie myślałam. Pozwól mi wyjaśnić.
- Nie wiem czy chce tego słuchać.
- Jaka, chodź przejdziemy się ok? - Pokiwał głową. - Pamiętasz jak się upiłeś? Kilka dni temu?
- Tak, mniej więcej pamiętam - uśmiechnął się krzywo, a ja myślałam , że zejdę. Takiego pięknego uśmiechu nigdy nie widziałam.
- Wtedy rozmawialiśmy. I - przełknęłam ślinę - wszystko sobie wyjaśniliśmy wiesz?
- Kojarzę coś, że rozmawialismy, ale nie zbytnio wiem o czym- spojrzał na mnie pytająco.
- Z tym filmikiem, to nie było tak. - I jeszcze raz od poczatku. Ze szczegółami opowiedziałam mu o szantażu Jakuba, o rozmowie z Kubą. I o naszej w parku.
Zapanowała cisza.
- Czyli co?
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Milka - pierwszy raz od dawna, powiedział do mnie po imieniu. Jak mówi tylko on. Stanął na przeciwko mnie, zastępując drogę. - Nie wiedziałem. Wtedy jak rozmawialiśmy, mimo że byłem pijany , mówiłem prawdę. Kocham cię najbardziej na świecie. I jest mi głupio, że cię nie wysłuchałem, że uwierzyłem w te bzdury. Jestem ci winny przeprosiny i zrozumiem jak ich nie przyjmiesz.
- Oszalałeś? - Spojrzałam na niego kpiąco. Chociaż byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. - Oczywiście cię przyjmuję- rzuciłam mu się na szyje. Jaka przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię, tak bardzo cię kocham. Te dni były najgorszymi dniami w moim życiu.- wyszeptał mi do ucha.
************************************
Witam, witam. Widzicie jak szybko przybywam z nowym rozdziałem? Ostatnio chce mi sie pisać xd.I jest mi przykro, że nie komentujecie.:( nie wiem czy wam się podoba czy nie. Czy wg ktoś to czyta. I nawet chciałam usunąć to opowiadanie... I jeszcze mogę to zrobić! Więc jak to czytacie zostawcie po sobie ślad, a mi będzie bardzo miło <3
Oglądacie skoki? Taaaak xd Kamil się rozkręca, jak reszta naszych skoczków. Trzymajmy za nich kciuki<3
I pamiętajcie :
CZYTASZ - KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ :)
Do następnego. Buźki:)
środa, 9 grudnia 2015
Rozdział 9
* "Dawaj zawsze z siebie jak najwięcej. Trenuj, pracuj ciężko, a w przyszłości przyniesie to efekty" - Arkadiusz Gołaś*
- Cześć.- Kuba wchodzi do pokoju, rzucając się na łóżko.
- Hejo.
I tak leżymy, nie odzywając się słowem. Taka braterska rozmowa. Patrzę w sufit. Każdy w swoim świecie, a jednak razem. Rozmowa dusz. W końcu milczenie przerywa Kuba.
- Patrycja ze mną zerwała. - Że co?! Kompletnie mnie zaskoczył. Może żartuje? Ale przecież on w takich sprawach jest całkowicie poważny. Patrzę na niego.
- Dlaczego?
- A czy ja wiem? - Nadal uparcie wpatruje się w biały sufit, jakby tam szukał odpowiedzi- Tak wyszło.
- Co ty gadasz? Jak tak wyszło?
- No normalnie. Przyszła powiedziała, że z nami koniec i sobie poszła. To koniec rozumiesz?- Spojrzał na mnie z rozpaczą w oczach.
- Kuba musisz z nią to wyjaśnić. Nie może z tobą tak po prostu zerwać, bez powiedzenia przyczyny.
- Wiesz co? Ty chyba sama możesz zastosować się do tej rady! Gadałaś z Jaką?
- Nie, ale...
- Nie ma żadnego ale.
Wstałam z łóżka. Przy drzwiach jeszcze się odwróciłam do mojego przyjaciela.
- Nie rób tego błędu co ja i pogadaj z nią.
Ubrałam kurtkę, szalik oraz czapkę. Słuchawki w uszy, dobra muzyka, spacer. Recepta na wszystko. Tylko gdzieby tu iść? Nie za daleko, aby się nie zgubić. Ale też nie tak blisko. Yyy. Zimno. Idę uliczką, myśląc o Jace, Kubie, Pati. Co się stało, że wszystko nagle zaczęło się sypać? Czy to coś ze mną jest nie tak? Zawsze chce wszystkim pomagać, a nie umiem rozwiązać własnych problemów. Jakuba Kota nie widziałam od dnia imprezy. Nie wiem czy się cieszyć czy zacząć obawiać się co on knuje. Idąc pustą ulicą zauważam znajomą sylwetkę. Aż za bardzo. Podchodząc coraz bliżej moje kroki są coraz mniej pewne, a oczom ukazuję się postać z butelką w ręku. Jest już trochę podpity. Drżąc staję przed osobą siedząca na ławce.
- Cześć - ledwo wymawiam jedno słowo. Podnosi na mnie nie obecny wzrok.
- Milka?
- Tak, to ja. Co ty tu robisz?
- Siedzę i myślę.
- Mogę się przysiąść?- Patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem. Coś w wyrazie jego twarzy się zmieniło. Zrobił się czujniejszy.
- Po co?
- Chce pogadać. - Głos mi drży. Czemu to robię? Mogę po prostu odejść. A jednak coś mnie przyciąga do niego.
- O czym? - Pijane osoby stają się jak dzieci szczere i nie obliczalne.
- O nas.
- Myślałem, że nie ma nas. Przez ciebie.
- Jaka, proszę cię, powiedz co zrobiłam.- Usiadłam koło niego na ławce.
- Nie udawaj niewiniątka. Ale wiesz co jest najgorsze? Nie to, że mnie zdradziłaś. Wcale nie. Że ci ufałem i kochałem. To było najgorsze.- Wziął potężny łyk z butelki. Zaczęły płynąć mi łzy.
- Ja cię zdradziłam?- Zapytałam zdezorientowana. Nie przypominam sobie takiego zdarzenia.
- Oj tak. - Wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w dal.
- Jaka - głos mi się załamał. Wzięłam kilka głębszych oddechów i podjęłam próbę mówienia.- Powiedz mi o co chodzi.
- Powiem ci. Wiesz impreza na serio była zajebista. Wyszłaś szybciej, a ja wróciłem. Balanga trwała do późnych godzin. Nie pamiętam dokladnie jak znalazłem się w pokoju, ale pewnie tylko kilka osób pamięta koniec biby. Rano dostaje wiadomość. Jakiś filmik. I nie uwierzysz kto w nim występował - zaśmiał się szyderczo. Teraz na mnie patrzył oskarżycielsko. A ja, jak idiotka , płakałam.- Tak, ty. We własnej osobie. Z Kubą. Nie Kotem. I ten tekst. "Kocham cię", tak to było to co zrujnowało mi życie. Zabawne jak te dwa słowa potrafią zniszczyć człowieka, a z drugiej stronu sprawić, że będzie najszczęśliwszy na świecie. Nie?
Szok? To mało powiedziane. Szok i niedowierzanie. Lepiej.
To nie możliwe. Skąd Jaka to wie? Kto mu przesłał filmik? Jedno jest pewne. Wyrwane z kontekstu, źle zrozumiane. Teraz mogę mu wszystko wyjaśnić.
- Jaka, to nie było tak. - I zaczęłam opowiadać od chwili, gdy Jaka zostawił mnie przed hotelem. Jak Jakub mnie zaszantażował. Jak nie wiedziałam co robić. I w końcu jak rozmawiałam z Kubą, o tym wszystkim. - Wierzysz mi?
- Nie wiem. Po Jakubie można się spodziewać wszystkiego. Nie sądziłem, że posunie się do szantażu. Że będzie chciał cie skrzywdzić. Milka, przepraszam. Matko, jak ja cię przepraszam - przytulił mnie mocno. A ja objęłam go jak najmocniej mogłam. Łzy zaczęły mi płynąć ze szczęścia i ulgi. Wtuliłam twarz w jego szyję. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi Jaki.
- Milka, kocham cię najbardziej na świecie. Przepraszam, przepraszam...
- Jaka, ja też cię kocham.
Odsunął mnie delikatnie od siebie. Pocałował mnie najpierw w czoło, policzek aż w końcu odnalazł moje usta. Czułam alkohol. Ale to był Jaka. Mój Jakuś. Tak za nim tęskniłam.
- Wracajmy. Przeziębisz się.
I wróciliśmy, przytuleni do siebie, do hotelu. Przed drzwiami jeszcze raz mnie pocałował.
* Następny dzień *
Na śniadanie poszłam dzisiaj uśmiechnięta. Kuba marudził coś, że nie jest głodny, ale ja miałam za dobry humor by się z nim kłócić, więc wygnałam go z pokoju. Siadamy przy jednym stoliku, gdzie je również Patka. Zaczynamy rozmawiać, śmiać się. Nawet Kuba się uśmiechnął. Zauważam Jake idącego z Phillipem. Zachowuje się jakby mnie nie znał. Traktuje jak powietrze. Co jest? O co mu znowu chodzi?! Przechodzi obok z obojętną miną, może nawet z odrazą. Cholera. Co się stało?
Po skończonym posiłku. Jaka się ulatnia. Postanawiam skorzystać z okazji i porozmawiać z Phillipem. Idę do jego pokoju.
- Cześć wszystkim. - Phillip szykuję się do treningu. Oprócz niego w pomieszczeniu nie ma nikogo innego.
- O hej. O co chodzi? Wiesz mam mało czasu. - pokazuje na torbę - zaraz mam terening.
- Nie zajmę dużo czasu. Chciałam się tylko zapytać czy coś się stało z Jaką.
- Oprócz tego, że go zdradziłaś?
- Phillip, wczoraj rozmawiałam z nim. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Wczoraj? Wieczorem? Kiedy wrócił schlany?
- A tak w ogóle czemu on pije?
- Przez ciebie. Nie trudno się domyślić.
- Ale ja z nim rozmawiałam....
- Ten idiota się upił i nic nie pamięta z wczorajszego wieczora.
- Jak to?
- Normalnie. Przykro mi. Ale wiesz co alkohol robi z ludźmi.
Wybiegłam z pokoju. Jego słowa wciąż słyszałam w głowie. Nic nie pamięta z wczorajszego wieczora...
________________________________________________________________________________________________________________________________
Witajcie kochani. Na początku chce podziękować Patykowi. Za wsparcie, za to, że nie pozwoliła mi skończyć z tym blogiem, za to, że mogę do niej przyjść i zapytać o radę. Dziękuje też Paulinie, za każdy komentarz :) Dzięki dziewczyny!!!
A co do rozdziału jak wam się podoba? Jakie są wasze odczucia? Piszcie w komentarzach :)
Do następnego, buźki <3
środa, 2 grudnia 2015
Rozdział 8
*Jaka Hvala*
- Kurwa, Jaka wyłącz to!- Drze się Phillip. - Łep mi pęka.
Nie ruszam się. Naciągam kołdrę na głowę.
- Do jasne cholery, idioto jak za sekundę tego nie wyłączysz, to oberwiesz!
Niechętnie wyciągam rękę, aby zobaczyć kto się do mnie dobija i o tej porze. Mój wzrok musi się przyzwyczaić do jasności ekranu. Przez przypadek dotykam wyświetlacza. Słyszę głos Milki. O co chodzi? Dzwoniła do mnie? Odpowiada jej jakiś męski głos. Od razu siadam i patrzę na obraz, jaki mi się ukazał. Nie wierze. Przecież to nie możliwe... Ona by mi tego nie zrobiła. Przecież byliśmy szczęśliwy. Dlaczego mnie oszukała? Oglądam filmik jeszcze raz, i kolejny. Jestem przerażony. Całe moje życie padło. Gwałtownie staje z łóżka i w piżamie idę do pokoju naprzeciwko. Wkurzony otwieram z hukiem drzwi.
- Co to ma do cholery znaczyć? Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że wszystko ci wolno? Że możesz robić co chcesz i rujnować innym życie? Po co? No po co? Nie musiałaś kłamać. Nie dawać nadziei, ale nie, ty wiesz lepiej! Kochałem cię, a ty mnie wykorzystałaś! Nawet wiązałem z tobą przyszłość, zależało mi. Ale teraz nie chce cię znać. Nie chce cię znać!- Ostatnie słowa nie brzmiały już ani tak pewnie ani nie byłem tak wnerwiony. To wszystko zaczyna mnie przytłaczać. Spojrzałem jeszcze tylko na Kubę. Patrzył na mnie zupełnie zdezorientowany. Na nią wolę nie...- Myślałem, że jesteś inny, ale ja dużo rzeczy myślałem. Jednak nie spodziewałem się, że nie potrafisz trzymać łap przy sobie od zajętych lasek. - Krzyknąłem.
Odwróciłem się na pięcie i trzasnąłem drzwiami. Muszę się uspokoić. Wdech-wydech; wdech... Oparłem się plecami o ścianę. Oddychaj- rozkazałem sobie w duchu.
* Milena*
Z każdym jego słowem bolało coraz bardziej. Bardziej niż ból fizyczny, zadawany pięściami. Nie chce tego słuchać. Mam ochotę zakryć uszy dłońmi. Byle tylko nie słyszeć jego krzyku. To tak boli.
Nie wiem o co mu może chodzić. Co zrobiłam nie tak? Chciałam go tylko chronić i co z tego wyszło?
Kolejny cios prosto w policzek. W odruchu odchylam głowę do tyłu. Niech przestanie... Chce by do mnie podszedł do mnie, przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Tak się jednak nie dzieje. On krzyczy nadal, bez przerwy. Nie patrzy mi w oczy, tylko gdzieś obok. Może w czoło? Prosto w serce. Wszystko boli... Gdzie cisza, spokój? Zamknąć oczy, położyć się. Marzenia.
Ostatni krzyk. Trzask drzwiami i cisza. Ja ją chciałam? Tak i to bardzo. Ale ona nie trwa długo. Już po chwili łzy wypływają z moich oczu. I znowu wrzask. Tym razem nie jego, nie. Tylko mój własny z serca, które dostało cios tak mocny, że to cud iż jeszcze bije i ma siłę na wydanie dźwięku tak potężnego. Nie mogę siedzieć, nie mam siły. Kładę się. Nie, moje ciało się kładzie. Moja dusza jest zbyt obolała by wykonać jakiś ruch. I tylko na jedno mnie stać. Na szeptanie imienia chłopaka, który mnie uszkodził psychicznie, zranił, połamał serce. Kuba coś mówi, Pati podchodzi i głaszcze po plecach. Nagle, nie wiadomo skąd, siły mi powracają. Gwałtownie wstaje i wybiegam z pokoju. Chce być sama! Z siłą wpadam na kogoś. Nie interesuje mnie kto to jest. Biegnę dalej. Przez łzy pole widzenia jest zamazane. Ktoś łapie mnie za ramię. Odwrócił w swoją stronę. Zobaczyłam zdziwioną Kamila Stoch. Nie wiele myśląc wtuliłam się w niego.
- Co się stało?- Zapytał zatroskany. Pokręciłam głową. - Chodź opowiesz mi.- I poszliśmy. Skoczek mnie podtrzymywał. Zauważyłam Kubę i Pati stojących przy drzwiach. Wraz z Kamilem weszłam do jego pokoju, gdzie Ewa oglądała jakiś film.
- O cześć, skarbie...- dopiero po chwili mnie zauważyła. Ale ja chciałabym być niewidzialna. Uśmiechnęła się do mnie miło.- Witaj, przepraszam nie zauważyłam cię.
-Nic się nie stało - odpowiadam schrypniętym głosem. Ewa podchodzi do mnie i się przedstawia. Również mówię jej jak się nazywam.
- Milena chciała z kimś porozmawiać, więc zaprosiłem ją do nas.- Ja chciałam porozmawiać? Ta rzecz jest ostatnia na liście pt. " ja chce". Ale nic nie powiedziałam.
-Jak wam przeszkadzam to może wyjdę.
-Nie, no co ty- odpowiedziałam cicho. Jestem zmęczona. - Chyba mogę wam ufać, nie?
- No, jasne. Opowiadaj co się dzieję.
Usiedliśmy wszyscy na łóżku. Zaczęłam mówić. Od początku. Z każdym słowem przyśpieszałam swoją wypowiedź. Aby tylko już mieć to za sobą. Nie wiem czy coś z mojej paplaniny zrozumieli, ale wyrzuciłam to z siebie. Znowu płacze. Nie mogę powstrzymać łez. Kamil i Ewa słuchają w skupieniu, nie przerywając. Jestem im za to wdzięczna. Ból, jaki czułam na początku trochę zelżał. Jakby stwierdził, że zrobił swoje i udał się na poszukiwanie innej ofiary. Gdy skończyłam Ewa mnie przytuliła i powiedziała, że wszystko się ułoży. Uwierzyłam jej. Nawet taki głupi tekst pomaga. Na chwile, ale pomaga. Płacz mnie wykończył i w końcu zasnęłam. Zapomniałam o bólu, chociaż na kilka godzin.
***
Obudziłam się, gdy za oknem było ciemno. W pokoju nie ma żywej duszy. Wychodzę na korytarz. Cisza. Postanawiam wsiąść prysznic. Biorę pierwsze lepsze ubrania i udaje się do łazienki. Pól godziny później ubieram się w dżinsy i jakiś T-shirt. Włosy wiązie w kok. Wychodzę z pomieszczenia. Nie ma Kuby ani Patrycji. Nie myśleć. Idę do pokoju obok. Pusto. No trudno. Nie myśleć. Łatwo powiedzieć. Wracam do pokoju, kładę się i puszczam muzykę. Zamykam oczy i staram się nie myśleć....
* Kuba*
- Kuba!- ani chwili spokoju. Ściągam słuchawki i niechętnie siadam na łóżku. Pati wpada wściekła i staje przede mną w pozycji bojowej.
-Co jest?
- I ty mnie się jeszcze głupio pytasz co jest?
- Tak, bo zbytnio nie wiem o co się tak wściekasz.
- Z nami koniec- wali prosto z mostu. Co? Wstaje z pozycji siedzącej. Jestem od niej wyższy o głowę, więc stojąc przed nią wygląda jak kruszynka.
- Głuchy jesteś?
- Ale dlaczego? Co zrobiłem? Zapomniałem o urodzinach czy coś?
- Nie, ty idioto! Myślałam, że jesteście tylko przyjaciółmi...
- Kto my?- przerwałem jej.
- Ty i Milena. Tak przynajmniej zapewnialiście. A tu co się okazuję? Że jest to coś poważniejszego!
- O czym ty do cholery mówisz?!
- Kocham cię. Ja też cię kocham- starała się udawać Mile i mnie. Nie mogę w uwierzyć. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi.- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię - perfekcyjnie odczytuje moje miny. I nie wiem o czym mówi.
- Yyy, nie wiem...
- Nie chce mi się z tobą gadać. Nienawidzę cię, wiesz? I jeszcze jedno. Nie patrz na mnie, nie odzywaj się do mnie, nie myśl o mnie. Jasne? Nie chce mieć nic z tobą wspólnego.
I wyszła. Siadam na skraju łóżka i chowam twarz w dłoniach. Chyba już wiem o co chodzi. Tylko skąd, jak i dlaczego Pati się o tym dowiedziała. A raczej od kogo. Mniejsza o to. Muszę iść jej to wytłumaczyć. Źle to zinterpretowała.
###########
Witajcie:) Jak rozdział? Jestem przybita, smutna ... Więc jest taki rozdział. Akcja się zaczyna. Swoje opinie zawsze są mile widziane w komentarzach :)
Oglądaliście skoki? Ja tak. Już w sobotę kolejny konkursik, czekam <3
Buźki i do następnego.
CZYTASZ- KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ XD
Subskrybuj:
Posty (Atom)