niedziela, 12 czerwca 2016

Epilog

Już nic nie jest takie samo
Jadąc na staż nie sądziłam , że tak się to wszystko potoczy. Przecież nie szukałam drugiej połówki. Szczerze ,nawet przez myśl by mi nie przeszło, że ktoś taki jak Jaka by ma mnie spojrzał. W niczym nie jestem wyjątkowa. ale przecież nie wiadomo jakie plany wobec nas ma Bóg. Po coś postawił na mojej drodze skoczków - a przede wszystkim jednego z nich. Jedno jest pewne. Nie zrezygnuje z Jaki. Jedynie jak on stwierdzi, że już ze mną nie chce być, że mnie nie kocha. Albo gdy znajdzie sobie inną... I wtedy ją będzie przytulał. I całować. I patrzeć w oczy z taką intensywnością. Stop.
Przestań tak myśleć.

Za radą samej siebie skupiam się na ostatnim konkursie Pucharu Świata. Skaczą już zawodnicy z pierwszej dziesiątki po pierwszej serii. Czyli to koniec. Za moment (może kilka godzin) wszyscy rozjadą się do domów.Wielka skoczna rodzina rozstanie się. A już na pewno ja. Oni zobaczą się za miesiąc na zgrupowaniu, a później na LGP. A mi nie będzie dany jeszcze ich zobaczyć.
Łzy napłynęły mi do oczu. Milena przestań. Czy ty musisz zawsze wszystko przeżywać? Ale co ja na to poradzę? Nie mogę uwierzyć ze to koniec. Nie sądziłam, że aż tak bardzo się do tych ludzi przywiążę. A Jaka... Muszę dać radę. Dla niego, dla nas. Muszę z nim o tym porozmawiać. Znając go, gdyby wiedział moje myśli by się nieźle wkurzył. Chyba nie ma takiej mocy, prawda? Damy radę razem (czyt. osobno) przetrwać tą próbę. I będziemy później się z tego śmiać, nie? Tak bardzo potrzebuje potwierdzenia tych słów.

Koniec konkursu. Na widowni, której szczerze mówiąc nie widać końca, rozległ się aplauz. Mam wrażenie, że wszyscy się cieszą oprócz mnie. A może tylko jata narzekam. Muszę nad tym poprawiać. Bo ile w końcu można marudzić? Na zeskoku pojawiają się ludzie od przygotowania podium, na którym za chwile stania wielcy zwycięscy tego sezonu. Radośni, że wracają do rodzin, będą mogli spędzić czas z przyjaciółmi... Milena ogarnij się. Ciekawe czy idzie przestać myśleć. Wstaje z miejsca i udaje się, jak wypada, pogratulować zdobywcowi Kryształowej Kuli. Odpowiednia mina, szeroki uśmiech i już nikt nie wie, że właśnie sama się dobijam.
Nie mam sił wymyślać jakieś oryginalne gratulacje. Odwracam się i idę przed siebie. Wydaje mi się, ze zachowuje się jak obłąkana. A to bardzo prawdopodobne. I wyjaśniałoby dlaczego wszyscy się ta na mnie patrzą.
- Milena, proszę zaczekaj! - Czy nie mogłabym pójść dalej? Naprawdę nie mam ochoty na rozmowy. - O dziękuje. - Co? Czy to na pewno Jakub Kot? On zna takie słowa?
- O co chodzi?
- Chciałem z tobą i Jaką porozmawiać...
- A pomyślałeś, że my nie mamy ochoty z tobą rozmawiać?
- Milena, posłuchaj. Wiem, że zrobiłem wiele głupot, ale... - W tym momencie podszedł do nas Jaka.
- Czego chcesz? - Jest zdecydowanie zły. Obejmuje mnie ramienia, patrząc wrogo na Jakuba.
- Chciałam tylko przeprosić. Jest mi strasznie głupio, że tak chamsko was potraktowałem. Nie zasłużyliście na to. To był błąd. A każdy z nas je popełnia. Myślałem, że nie byliście ze sobą na poważnie. Teraz widzę, że jesteście dla siebie stworzeni, a przez moje durne zachowanie... Proszę, wybaczcie mi.
Spojrzałam pytająco na Jakę. On jest tak samo zaskoczony tym wyznaniem jak ja.
- Nie ma co wracać do przeszłości. Najważniejsze, że wyciągnąłeś z tego wnioski. Nie chce wyjeżdżać zostawiając nie dokończoną sprawę.
- Milena tak ci dziękuję. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - Przytulił mnie.
- Ej, kolo. Nie przesadzaj. To moja dziewczyna.
- Wybacz. - Uśmiechnął się do nas szeroko.

* Czas pożegnania*

Stoimy blisko siebie. Patrząc w oczy. Starając się zapamiętać jak najwięcej. Czuje płynące łzy po policzkach. To najtrudniejszy moment w moim dotychczasowym życiu.
Usta Jaki układają się w słowa kocham cię. Mocno przytulam się do niego, zastanawiając się co będzie dalej. Ale musi być dobrze.
- Milka.
- Nie mów tego.
- Rodzina na ciebie czeka. Nie widziałaś ich przez cztery miesiące.
- A ciebie też nie będę widywać.
- Proszę cie nawet tak nie myśl. Będę przyjeżdżał. Jak tylko będę mógł. Obiecuje.
- Jaka, przecież wiesz jak jest. Treningi, LGP, ty też masz tam rodzinę i przyjaciół. Nie znajdziesz czasu dla mnie. Jeszcze jakbym mieszkała w pobliżu...
- Milka. Nie ułatwiasz mi tego.
- Wiem. Przepraszam. - Delikatnie unoszę kąciki ust. - Nienawidzę pożegnań.
- To nie jest pożegnanie. To dopiero początek. - Delikatnie całuje mnie w usta. - Jak dobrze pójdzie zobaczymy się za niecały miesiąc. Damy radę. Do zobaczenia, kochanie.
- Do zobaczenia. - Ostatni raz przed wyjazdem przytulam mojego chłopaka.
*5 miesięcy później *
W ostatnim czasie skocznia to mój drugi dom. Przychodzę tu w każdej wolnej chwile. Odrabiam lekcje, czytam książkę. Czasami schodzę na zeskok, jak sportowcy nie trenują. Patrzę na słońce, które wędruje po niebie. Moje myśli krążą wokół młodych, utalentowanych skoczków. Każdy z nich ćwiczy by stać się jednym z najlepszych w historii tego sportu. Przeżywają rozczarowania, upadki, wiele przeszkód na swojej drodze by robić to co się kocha, co sprawia, że są szczęśliwi. Pokonują strach, wszystko stawiają na jedną kartę. Przypomina to trochę miłość, prawa? Tylko w tym sporcie sam skaczesz na głęboką wodę. A w związku trzeba nauczyć się żyć razem.
Słysząc dzwonek telefonu, leniwie przykładam słuchawkę do ucha.
- Milena, wracaj do domu. Masz gościa - dodała tajemniczo.
- Dobra, za 10, góra 20 minut będę.
Rozłączyłam się i niechętnie ruszyłam w drogę powrotna. Kto mógłby chcieć się ze mną spotkać? Nikt nie przychodzi mi do głowy. Po kilku minutach docieram do celu. Otwieram drzwi, gdzie już czeka na mnie mama.
- O co chodzi?
- Nie gadaj tyle. Ktoś czeka na ciebie w salonie. Idź się przywitaj. - Uśmiechnęła się szeroko, lekko popychając w stronę pomieszczenia.
Zdziwiona, a jednocześnie ciekawa, idę w głąb budynku.
- Witaj, kochanie. - Tego się nie spodziewałam. usłyszałam głos, który rozpoznam zawsze i wszędzie. Nie mógł należeć do nikogo innego, tylko do mojego jedynego. Jaka uśmiechał się szeroko. Podbiegłam do niego, rzucając mu się na szyję. Skoczek obejmuje mnie swoimi ramionami, podnosząc do góry. Śmieje się.
- Nie pomyliłaś mnie z kimś?
- nie idzie cię pomylić z nikim innym. Nic nie mówiłeś, że przyjedziesz.
- To miała być niespodzianka. Przecież mówiłem, że będę cię odwiedzać. - Spojrzał na mnie podejrzliwie .- A może miałaś już jakieś plany?
- Oczywiście. Każdego dnia mam zarezerwowanym czas dla pewnego skoczka.
- Tak? To niesamowita historia. Przynajmniej jest wart twojego bezcennego czasu?
- Oczywiście. To najwspanialszy człowiek jakiego znam.
- To cieszę się, że znalazłaś chwilkę. Może pójdziemy się przejść? Co ty na to?
- Okey, ale ja wybieram miejsce.
Udaliśmy się w stronę skoczni.
- Strasznie się za tobą stęskniłam.- Szliśmy przytuleni.
- Ja za tobą też.
Jaka odwiedzał mnie kilka razy w miesiącu, ale zawsze uprzedzał o przyjeździe. A gdy musiał wracał było jeszcze trudniej się rozstać.
- Twoja mama mówiła, że znikasz z domu. Mam nadzieję, że jakiś książę na białym koniu cię nie porywa, co?
- Nie potrzebuje księcia na białym koniu.- spojrzałam mu w oczy. - Znalazłam księcia na dwóch nartach.
Jaka stanął przede mną, blokując mi drogę, kładąc ręce na moich biodrach.
- Kocham cię - powiedział to tak szczerze, że wszystkie zmartwienia, wątpliwości, kilometry - zniknęły.
- Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie.
Ruszyliśmy dalej. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jest idealnie. Choć wiem, że nie zawsze tak jest, wierzę w moc miłości, która pokona każde przeciwności.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmiłam, wskazując skocznie. Jaka mocniej mnie objął.
- Wiesz, nie raz mam wrażenie, że czytasz mi w myślach.
- Może tak jest.
- To pewne. Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze.
Poszliśmy usiąść na trybuny. Przez chwilę nic nie mówiliśmy, tylko wpatrywaliśmy się w piękny obiekt sportowy. Oparłam głowę na ramieniu Hvali.
- Cieszę się, że przyjechałeś.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na tę chwilę. Tylko we dwoje. - Uśmiechnęłam się lekko. Jaka wpatrywał się w martwy punkt przed sobą. - Chciałbym z tobą porozmawiać.- Spojrzał na mnie poważnie.
- Coś się stało? - Wyprostowałam się. Czyżby kogoś poznał? Nie to nie możliwe. Jak w ogóle mogłam tak pomyśleć?
- Milka, kocham cię i zrobiłbym dla ciebie wszystko.
- Ale? Bo jest jakieś ale, tak? - Odwrócił wzrok.
- Przecież mieszkam w Słowenii. Nie wiem czy jeszcze długo wytrzymam. Tak daleko od ukochanej osoby. Kilka godzin w miesiącu, to za mało. Chciałbym być przy tobie, kiedy jesteś smutna, radosna. Zawsze. Chcę cię przytulać, sprawiać, że będziesz się uśmiechać. A przy takiej odległości nie mogę. Tęsknota mnie wyniszcza od środka. Nie potrafię się na niczym skupić. Wszystko prowadzi do ciebie. Jakbym mógł tu przyjeżdżać co tydzień, a nawet częściej. Znowu cię zobaczyć. Twoje piękne oczy, pełne radości. Uśmiech, który wydaje się być przeznaczony tylko dla mnie. Jestem strasznie szczęśliwy, że mi go podarowałaś. i obiecuję, że zrobię wszystko, by była szczęśliwa. Milka, kocham cię. Chcę, żebyś to wiedziała. I nigdy o tym nie zapomniała. Nigdy.
- Dziękuję za tę piękne słowa. - Przytuliłam się do niego. Nawet w najwspanialszych snach nie myślałam, że kiedyś usłyszę takie wyznanie miłości. Czy można być szczęśliwszym?
- Milka, muszę jeszcze coś ci powiedzieć. - Uśmiechnął się. - Posłuchaj mnie jeszcze chwilę. Dasz radę?
- Postaram się - kiwnęłam twierdząco głową.
- To bardzo ważna decyzja. Wiele zmieni.
- O czym mówisz?
- Rozmawiałem z trenerem. Dowiedziałem się co i jak. Zdaję sobie sprawę, że jesteś młoda i to dla ciebie może być za szybko. Ale muszę wiedzieć. - Wziął głęboki wdech i spojrzał mi głęboko w oczy. - Chcesz spędzić ze mną resztę życia?
Od poznania się do dziś było wiele łez, cierpienia i bólu. Lecz tylko Jaka sprawiał, że czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie.
- Oczywiście.

Jaka wyjaśnił, ze chce zacząć trenować w Polsce i ja reprezentować. Pragnie tez mieć obywatelstwo. Tylko potrzebował mojej twierdzącej odpowiedzi. a ja jak mogłabym mu odmówić?

ZNOWU RAZEM. JUŻ NA ZAWSZE!!!
********************************************************************************************************************************
I to już koniec. Ostatni raz do Was piszę. Po pierwsze: właśnie leci mecz Polska- Irlandia Północna. Widzieliście ten gol Milika? :)
Po drugie: Kenneth wracaj szybko do zdrowia!!! Po trzecie: przeprawszam za wszystkie błędy ort. I za opóźnienia (było ich trochę..)
Po.. Dobra po prostu napisze o co chodzi xd Wiedzcie, że czytam wasze rozdziały tylko nie mam czasu komentować... Wybaczcie. Dziekuję za wszystkie komentarze i miłe słowa. Patyk- DZEIĘKUJE <3
Wrócę z kolejnym blogiem. Tylko nie wiem kiedy. Ale mam nadzieję, że będziecie. Inf zamieszcze tutaj.
Miłych wakacji i uśmiechu. Papa kochan. Uwielbiam WAS!!! <3
Czekam na komentarze pod epilogiem, z góry dziekuję:)
Thalia <3 :)

2 komentarze: